Doctorow, EBooki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
E. L. Doctorow�Witajcie w ci�kich czasach�E.L. Doctorow (ur. 1931 r.), bardzo poczytny pisarz ameryka�ski, wyk�adowca w Princeton Uniyersity,znany jest polskiemu czytelnikowi m.in. z powie�ci �Jezioro Nur�w" (PIW 1991) oraz �Ragtime" (PIW 1983),�wiatowego bestselleru, kt�ry w 1975 r. zdoby� nagrod� National Book Critics Circle Award.Powie�� �Witajcie w Ci�kich Czasach", zekranizowana z Henrym Fond� w roli g��wnej, to historiazag�ady ma�ego miasteczka na terytorium Dakoty pod koniec ubieg�ego stulecia, utrzymana w stylu kronikiwydarze� pisanej na gor�co przez naocznego �wiadka, samozwa�czego burmistrza. Blue � bo tak nazywa si�burmistrz-narrator � ulegaj�c przemocy Z�ego Cz�owieka z Bodie, pozwala mu zniszczy� miasto, po czym stara si�odkupi� sw� win� i zak�ada na gruzach nowe osiedle. Blue walczy z determinacj� o przetrwanie miasteczka, a kiedyw krytycznym momencie zn�w pojawia si� Z�y Cz�owiek, tym razem stawia mu czo�o. Ta opowie�� o tym, �e z�o jestsilniejsze od dobra i �e nie mo�na go zwalczy� w pojedynk�, a tak�e o cenie strachu i nienawi�ci, przeciwstawiaromantycznemu mitowi mocnego cz�owieka z western�w przekonanie o niezb�dno�ci spo�ecznego wsp�dzia�aniaw walce o ocalenie.Doctorow Witajcie w Ci�kich CzasachWsp�czesna Proza �wiatowaE. L. DoctorowWITAJCIE W CIʯKICH CZASACHPrze�o�y�a Mira Micha�owskaPa�stwowy Instytut WydawniczyTytu� orygina�u �Welcome to Hard Times�Opracowanie graficzne Waldemar �wierzyUktad typograficzny Mieczys�aw BancerowskiE. L. Doctorow 1960Copyright for the Polish language translation by Mira Micha�owskaCopyright for the Polish edition Pa�stwowy Instytut Wydawniczy,Warszawa 1984ISBN 83-06-02404 -4Dla MandyKsi�ga pierwsza1Cz�owiek z Bodie wychyli� pot butelki najlepszego wina, jakim rozporz�dza�o �Srebrne Stonce"; w ten spos�b przep�uka�gard�o z kurzu, a potem, kiedy Florence, ta ruda, przesun�a si� ku niemu wzd�u� baru, obr�ci� si� i wyszczerzy� do niej z�by. Jestemprzekonany, �e nigdy w �yciu nie widzia�a r�wnie wielkiego ch�opa. Zanim zd��y�a wydoby� z siebie pierwsze s�owo, wsun�� r�k� za jejdekolt, szarpn�� i rozerwa� sukni� a� po tali�, tak �e piersi Florence wyskoczy�y na wierzch i ukaza�y si� go�e w ��tym �wietle lampy.Wszyscy szurn�li krzes�ami i zerwali si� na nogi, bo chocia� Florence by�a tym, czym by�a, �aden z nas nie ogl�da� jej nigdy w takimstanie. Knajpa by�a pe�n�, bo przez d�u�szy czas obserwowali�my tego cz�owieka, jak podje�d�a� do naszego miasta, ale wszyscymilczeli jak zakl�ci.Nasze miasto le�y na Terytorium Dakoty. Z trzech stron-od wschodu, po�udnia i zachodu-jak okiem si�gn��, otacza jer�wnina. Dlatego te� widzieli�my sylwetk� tego cz�owieka, kiedy by� jeszcze bardzo daleko. Kurz na horyzoncie ci�gnie si� zazwyczajze wschodu na zach�d, bo ko�a krytych woz�w ��obi� skraj r�wniny, k�ad�c na kraw�dzi widnokr�gu d�ug� plam� py�u podobn� doko�skiego �ajna. Kiedy kto� jecha� w nasz� stron�, ko� jego wznieca� g�sty tuman kurzu w kszta�cie rozszerzaj�cego si� coraz tobardziej wachlarza. Od p�nocy stercza�y wzg�rza skalne, zawieraj�ce �y�y z�ota i to w�a�nie one stanowi�y jedyny, niezbyt mo�e 7wystarczaj�cy, pow�d istnienia naszego miasta. W gruncie rzeczy nic mia�o ono w og�le powodu, �eby istnie�, chyba tylkoten, �e ludzi po prostu ci�gn�o do siebie.Tote� kiedy Z�y Cz�owiek wchodzi� do �Srebrnego S�o�ca", znajdowa�a si� tam ju� spora gromada m�czyzn. Chcieli�myzobaczy�, co to za jeden. G�upie to by�o, bo w tych stronach ka�dy szczyci si� tym, �e nie zwraca uwagi na nikogo, no ale on-jak tylkowyci�� ten numer dziewczynie-obr�ci� si� i znowu wyszczerzy� z�by. a my, r�nie: jedni spuszczali wzrok, inni siadali z powrotem nasto�ki, jeszcze inni pokas�ywali. Tymczasem Flo, oszo�omiona tym, co jej si� przytrafi�o, sta�a z rozdziawione) g�ba i wyba�uszonymioczami. Po chwili Z�y Cz�owiek zdj�� r�k� z lady, chwyci� dziewczyn� za przegub d�oni i tak silnie wykr�ci� rami�, �e obr�ci�a si�, zawy�a zb�lu, zgi�ta wp�, a potem, zacz�� j� prowadzi� przed sob� zupe�nie, jakby by�a oswojonym nied�wiedziem, zmusi� do wej�cia na schodyi wepchn�� do jednego z pokoj�w na pierwszym pi�trze. Drzwi zatrzasn�y si� za nimi, spojrzeli�my w g�r�, sk�d dochodzi� dziki wrzaskFlo. No i wszyscy zacz�li si� zastanawia� nad tym, c� to za cz�owiek, kt�ry potrafi zmusi� Flo do takiego krzyku.Jedynym dzieckiem w ca�ym naszym mie�cie byt Jimmy Fee. Kiedy zobaczy� Flo potykaj�c� si� na schodach i p�ataj�c� si� wstrz�pach w�asnej sukni, przykucn��, pchn�� wahad�owe drzwi knajpy, p�dem wybieg� na werand�, zbieg� ze schodk�w, min��przywi�zanego tam konia tego faceta i szmyrgn�� na drug� stron� jezdni. Jego ojciec, Fee, by� cie�l�, kt�ry prawie bez niczyjej pomocyzbudowa� wszystkie domy na naszej ulicy. Fee sta� na drabinie i reperowa� dach stajni.- Tato! - wrzasn�� Jimmy. - Ten cz�owiek porwa� twoj� Flo!Jack Millay. jednor�ki kulas, opowiada� mi p�niej, �e poszed� za ch�opcem, �eby wyt�umaczy� jego ojcu dok�adnie, co i jak. bosi� bat, �e dzieciak nie powie, �e chodzi o Z�ego Cz�owieka z Bodie. Fee zlaz� z drabiny, min�� kilka dom�w, wszed� na swoje podw�rko iwy�oni� si� stamt�d z grub� dech�. Niski, �ysy, o muskularnym karku i szerokich barach, byt jednym z nielicznych ludzi, jakichspotka�em, kt�ry naprawd� zna� �ycie. Sta�em w oknie 8�Srebrnego S�o�ca" i kiedy zobaczy�em, �e si� zbli�a,pchn��em drzwi i uciek�em, a� si� zakurzy�o.Za mn� wybiegli wszyscy, mimo �e Flo wci�� dar�a si� wniebog�osy. Kiedy w knajpie zjawi� si� Fee z t� swoj� dech�, przybarze nie by�o ju� �ywej duszy.Rozpierzchli�my si� po ca�ej ulicy i ka�dy czeka�, co b�dzie dalej. T�usty szynkarz, Avery, zabra� z lady butelk� i stoj�c nazakurzonej ulicy, w bia�ym fartuchu, odrzuci� g�ow� w ty� i, zjedna r�k� na biodrze, pi�. Po raz pierwszy w �yciu ogl�da�em Avery'ego wdziennym �wietle. S�dz�c po s�o�cu, kt�re sta�o teraz nad zachodni� cz�ci� r�wniny, musia�o by� oko�o czwartej. Z wn�trza knajpy niewydobywa� si� ju� �aden d�wi�k. Jedyny ko� przywi�zany do bariery werandy nale�a� do tego faceta: wielki. brzydki, dereszowaty, nicspodziewa� si�, �e kto� mu da wody albo go pog�aszcze. Pod nim le�a�a du�a kupa �wie�ego tajna.Czekali�my. Nagle z wn�trza knajpy doszed� nas �omot, po czym znowu zapanowa�a cisza. Po chwili na werandzie ukaza� si�Fee ze swoj� dech�, przystan��, zrobi� kilka krok�w naprz�d, potkn�� si�. spad� ze schodk�w: ko� Z�ego odskoczy� w bok i Feewyl�dowa� na ziemi kolanami w �ajnie. Wsta� i w tych swoich upapranych portkach zatoczy� si� prosto na Ezr� Maple'a, tego odrozstawnej poczty.- On nic nie widzi - powiedzia� Ezra i zszed� mu z drogi. a Fee poku�tyka� dalej.�ys� czaszk� mia� poranion� i ca�� we krwi; zas�ania� sobie obur�cz uszy. Maty Jimmy sta� obok mnie i wodzi� oczami zaojcem. Pobieg� za nim kilka metr�w, przystan��, znowu zrobi� par� krok�w. Wreszcie go dogoni�, chwyci� za pasek od spodni i razemweszli do domu.�aden z nas nie wr�ci� do baru, ka�dy wida� przypomnia� sobie, �e ma co� do za�atwienia. Kiedy doszed�em do drzwi mojegobiura, obejrza�em si� i zobaczy�em, �e jedynym cz�owiekiem na ulicy jest szynkarz Avery. Nie w�tpi�em, �e b�dzie pierwszymcz�owiekiem, kt�ry si� u mnie zjawi, i tak te� si� sta�o.- Blue, ten facet wci�� u mnie siedzi. Musisz go wykurzy�.- Sam widzia�em, jak bra�e� jego fors�.- Tam s� zapasy trunk�w i szyby w oknach, a z ty�u9zbo�e i destylarnia. Diabli wiedz�, jakie on ma zamiary.- Mo�e si� sam wyniesie.- Roztrzaska� �eb Fee'emu!- W b�jce jak w b�jce. Nic na to nie poradz�.- A niech to szlag trafi!- Daj spok�j, Avery, ja mam czterdzie�ci dziewi�� lat.- A niech to szlag!Wyj��em rewolwer z szuflady, pchn��em po blacie biurka ku Avery'emu, ale go nie dotkn��. Przysiad� na moim polowym ��kui wraz ze mn� czeka� na dalszy rozw�j wypadk�w. Kiedy zacz�o si� �ciemnia�, zjawi� si� Jimmy i powiedzia�, �e ojcu krew cieknie z ust.Poszed�em po Johna Nied�wiedzia, g�uchoniemego Indianina ze szczepu Paunis�w, kt�ry nas wszystkich leczy�, i zaprowadzi�em go dodomu cie�li. Ale Fee ju� nie �y�. Indianin wzruszy�ramionami i wyszed�, ja za� zosta�em na ca�� noc i pociesza�em ch�opca.Gdzie� ko�o p�nocy zrobi�o mi si� zimno, wi�c poszed�em do siebie po koc. Przemkn��em si� na drug� stron� ulicy - biegn�cprzez miejsce o�wietlone �wiat�em ksi�yca - �eby zerkn�� przez szyb� do wn�trza ,,Srebrnego S�o�ca". Pali�y si� tam wszystkie lampy.Za barem siedzia�a Florence, rude w�osy zwisa�y jej na ramiona, pochlipywa�a i nalewa�a sobie whisky do szklanki. Zastuka�em w szyb�,ale ona wiedzia�a, �e Fee nie �yje, i nie chcia�a wyj��. Pobieg�em za dom. Na g�rze by�o ciemno. Dochodzi�o stamt�d pot�ne chrapanieZ�ego Cz�owieka z Bodie.Kiedy przyjechali�my na Zach�d krytymi wozami,by�em jeszcze m�odym cz�owiekiem pe�nym bli�ej nie okre�lonych nadziei. Gdy przeje�d�ali�my przez stan Missouri, napisa�emmoje imi� smol�, wielkimi literami, na przydro�nej skale. Z biegiem czasu nadzieje moje zblak�y podobnie jak ten napis, a ja nauczy�emsi� cieszy� z tego, �e po prostu �yj�. �li Ludzie z Bodie nie byli zwyk�ymi �ajdakami, stanowili po prostu integraln� cz�� tego kraju inie by�o na nich rady, podobnie jak nie ma rady na susz� czy gradobicie.W komodzie Fee'ego znalaz�em dwana�cie dolar�w i kiedy nasta� dzie�, da�em je Niemcowi, Hausenfieldowi. 10Hausenfield mia� wann�, kt�r� przywi�z� w swoim wozie a� z St. Louis. Z pocz�tkiem ka�dego miesi�ca nape�nia� j� wod� zestudni, ustawia� za domem i brat k�piel. Byt te� w�a�cicielem stajni.Teraz wzi�� pieni�dze, wszed� do stajni, wyci�gn�� w�z za dyszeli zaprz�g� do niego mu�a i siwka. W�z byt kryty, okna mia�zabite deskami, siedzenie wyj�te. Pomalowany na cZarno, stanowi� jedyn� pomalowan� rzecz w ca�ym miasteczku. Hausenfieldpodjecha� pod dom Fee'ego.- ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]