Dominiczak Andrzej - Bez milosierdzia - Jana Pawla II wojna z ludźmi, TEMATYKA RELIGIJNO-FILOZOFICZNA ebooki !!!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bez miłosierdzia
Jana Pawła II wojna z ludźmi
Pod redakcją Andrzeja Dominiczaka
Wydawnictwo Prometeusz Warszawa 2004
ISBN 83-916550-8-3
"Bez miłosierdzia - Jana Pawła II wojna z ludźmi" jest zbiorem
najciekawszych tekstów krytycznych wobec polskiego papieża, pochodzących
ze źródeł polskich i światowych - z prasy, książek i stron internetowych.
Autorzy zamieszczonych w książce artykułów należą do różnych grup i
opcji światopoglądowych: są wśród nich ludzie wierzący i ateiści, liberałowie i
socjaliści, teolodzy i fundamentaliści religijni. Stawiane papieżowi zarzuty mają
nierzadko charakter bardzo emocjonalny: obok wyważonych, krytycznych
analiz w książce znalazły się teksty szydercze i gniewne, których autorzy
oskarżają Jana Pawła II o najcięższe zbrodnie.
Przedmiotem krytyki jest nie tylko papież - również jego kult i ludzie ów
kult szerzący: dziennikarze, intelektualiści, politycy i wielu innych, którzy za
nic sobie mają papieskie poparcie dla krwawych dyktatorów, kierowane do
kobiet napomnienia, by rodziły poczęte przez gwałt dzieci lub bezwzględny
zakaz stosowania prezerwatyw, również tam, gdzie epidemia AIDS przybiera
zatrważające rozmiary zagrażające wyniszczeniem całych narodów. Ta nie
licząca się z ludzkim życiem i cierpieniem postawa coraz częściej spotyka się z
surowym potępieniem. Nie w Polsce jednak. W ojczyźnie Jana Pawła II, z
niewielkimi wyjątkami, panuje w tych sprawach milczenie: jakby nikogo nie
obchodziły losy milionów głodujących lub zagrożonych śmiertelną chorobą,
jakby nikogo nie obchodziły ofiary wojny, jaką papież prowadzi z ludźmi w
obronie potęgi Kościoła i religijnych dogmatów. Książka, którą macie w ręku,
ma za zadanie częściowo wypełnić tę lukę.
Spis treści
1. Breżniew Watykanu - Piotr Zawodny
“Breżniew Watykanu" - tak nazwaliśmy pana papieża 5 lat temu. Dziś powtarza to po
nas słynny “The New York Times".
Z Karolem Wojtyłą nawet komuniści obchodzili się lepiej niż z jajkiem. Gdy wybory
wyniosły go na kierownicze stanowisko jednej z głównych religii światowych, stał się
człowiekiem nietykalnym, nie mówiąc już o tym, że dla wyznawców katolicyzmu -
nieomylnym i świętym. Zbrukał go 4 maja 2002 r. w sposób niebywały, jak pierwszą lepszą
wybitną postać, najgłośniejszy i najpoważniejszy dziennik amerykański “The New York
Times".
Bili Keller nawet nie stara się przygotować czytelnika na bluźnierstwa, w jakie
obfituje jego publikacja. Już tytuł wali wiernych sierpowym: Czy papież jest katolikiem?
Potem jest jeszcze lepiej. Autor wzdycha na wstępie: “Papież Jan Paweł II kończy w tym
miesiącu 82 lata i z każdym dniem widać coraz wyraźniej, że jest śmiertelny. W trakcie
spotkania z kardynałami amerykańskimi z trudem panował nad ciałem, mówił tak
niezrozumiale, że aż z żalu chciało się odwrócić wzrok. Ale nie odwracajmy. Prawda -
jakkolwiek niemiła i rzadko artykułowana otwarcie - jest taka, że obecny kryzys Kościoła
katolickiego nie jest tylko przykrym incydentem w życiu tego ukochanego przez wiernych
dostojnika. To kryzys jego autorstwa. Kryzys i wykrycie afery notorycznego
wykorzystywania dzieci i młodzieży przez księży katolickich w celach seksualnych i
cynicznego ukrywania tego faktu przez hierarchię pozbawił Jana Pawła II nimbu doskonałości
i tarczy chroniącej przed krytyką. Nie może być wątpliwości, że sednem skandalu nie jest
zmuszanie nieletnich do seksu - stwierdza Keller - jego jądro stanowi chroniczna niezdolność
hierarchii do zrozumienia istoty rzeczy, do poczuwania się do nakazu opieki i ochrony dzieci.
(...) Papież boleje, że skandal powoduje erozję zaufania wiernych do Kościoła. Ale jest
odwrotnie. Reakcja katolików amerykańskich na tę plugawą aferę jest tak gwałtowna, bo
czują oni, że się im nie ufa. Ten brak zaufania to spuścizna Jana Pawła II. Paradoksem
polskiego papieża jest to, że nawet jeśli słusznie przypisywano mu zasługi w obaleniu
bezbożnego komunizmu, to stworzył on coś na kształt partii komunistycznej w Kościele.
Karol Wojtyła uformował hierarchię nie tolerującą odmiennego myślenia, nie poczuwającą
się do odpowiedzialności za czyny swych podwładnych, trzymającą wszystko w sekrecie i nie
orientującą się w realiach życia wiernych. Oni udają, że przewodzą, my udajemy, że ich
słuchamy - diagnozuje Keller stosunki między wiernymi a liderami Kościoła, przekształcając
znane porzekadło z bloku wschodniego. To nie jedyne odniesienie do realiów socjalizmu w
jego artykule: “Jak partia komunistyczna w czasach Breżniewa, Watykan egzystuje przede
wszystkim po to, by umacniać swą władzę. Lojalni katolicy są boleśnie rozczarowani; mieli
nadzieję, że obecny kryzys przyczyni się do odrodzenia Kościoła. Nikt nie formułuje tego tak
otwarcie, lecz wielu katolików zdaje sobie sprawę, że czas reform dojrzewa, bo dni papieża są
policzone. Oczekują, że niebawem wyłoniony zostanie nowy, energiczny lider. Być może.
Ale podobnie jak komuniści, Jan Paweł II z rozmysłem skonstruował kościelny Kreml tak, by
nie był łatwo podatny na reformy. Rozszerzył uprawnienia kurii - watykańskiego
odpowiednika partii komunistycznej - i zaludnił ją reakcyjnymi konserwatystami. Zakaz
kapłaństwa kobiet zabezpieczył pieczęcią papieskiej nieomylności, by następca nie mógł tej
teorii łatwo zmodernizować. Nauczył biskupów, że posłuszeństwo jest warunkiem awansu.
Zaalarmowany, że księża przejawiają populistyczne sympatie wobec wiernych, przekształcił
seminaria w ostoje konformizmu i wykreował generację młodych, konserwatywnych
kleryków nie wiedzących, jak rozmawiać z wiernymi".
Kompas papieża nie pokazuje głasnosti - pisze Keller przytaczając dekret papieski, na
mocy którego teolodzy z uniwersytetów katolickich zmuszeni są ślubować wierność
doktrynalnej ortodoksji, co wywołuje obawy biskupów, że przyczyni się to do uwiądu życia
intelektualnego i uniemożliwi dyskusję. Wiadomo już, że papież odrzucił podanie się do
dymisji kard. Lawa, bo obawiał się, by wierni nie pomyśleli, że ich świeckie opinie mają jakiś
wpływ na Kościół. Law zaraz po powrocie z Watykanu położył kres inicjatywie bostońskich
katolików utworzenia stowarzyszenia rad parafialnych. Czy to nie sowieckie? - zapytuje
autor, zauważając, że walka w obronie Kościoła jest wycinkiem szerszych zmagań rasy
ludzkiej i sił tolerancji z absolutyzmem.
Zdaniem Kellera Kościół katolicki przez całe wieki nie był ostoją “wartości
katolickich", ale instytucją, która dała nam wyprawy krzyżowe i inkwizycję. Zaczynało się to
zmieniać po II Soborze Watykańskim, który rozluźnił gorset kontroli aparatu papieskiego i
podkreślał wagę indywidualnego sumienia. Paweł VI nosił się z zamiarem łagodniejszego
podejścia do kwestii kontroli urodzin: powołał radę złożoną z prominentnych katolików
świeckich, która zdecydowanie opowiedziała się za liberalizacją. Jednak po namyśle skłonił
się ku całkowitemu zakazowi antykoncepcji. Przypuszcza się - pisze Keller - że papieża
przekonał do tego jeden człowiek, jego późniejszy następca: Karol Wojtyła, hołdujący
najsurowszemu, doktrynalnemu podejściu do etyki seksualnej i opowiadający się za
hierarchicznym modelem zarządzania Kościołem.
Katolicy zabiegali u Jana Pawła II o rozważenie złagodzenia zakazu używania
kondomów “ratujących życie w dobie AIDS", ale pozostał on niewzruszony. Środki
antykoncepcyjne są dlań równoznaczne z ludobójstwem jako “zło samo w sobie", grzech, za
który grzesznicy skazani są na wieczne piekło. Ogromna większość małżeństw katolickich
postawiona została w jednym szeregu z Hitlerem i Poi Potem - Keller cytuje komentarz
Charlesa Morrisa, autora historii katolicyzmu amerykańskiego. Doprowadziło to - pisze autor
“NYT" - do lekceważenia nauczania papieskiego w kwestiach rozwodu, ponownego ślubu,
aborcji, konkubinatu, homoseksualizmu i wielu innych poczynań potępianych przez Watykan
jako gwałcące prawa naturalne. Wydaje się, że gdyby nakazy Kościoła nie były tak rozbieżne
z poglądami wiernych w kwestiach seksu i płciowości, gdyby Kościół okazał się instytucją
bardziej kolegialną, byłby w stanie wcześniej i mądrzej podejść do problemu napastowania
dzieci.
W USA wzrasta liczba katolików - stwierdza Keller - którzy dyskretnie odmawiają
posłuszeństwa Rzymowi, kultywując jednocześnie wiarę i więź ze swymi parafiami, jeśli
obsadzone są one przez księży bliższych ich przekonaniom. Jeśli nie - zachowują wiarę w
sercach. Czy Kościół kiedyś się zreformuje, czy też będzie, jak dotąd, dryfował lub ulegnie
rozłamowi? Nie wiem - konkluduje Keller. - Ciekawi mnie jednak, jak długo wiara wytrzyma
taką presję hipokryzji? Okres ochronny na papieża trwał dotąd cały rok, od lat. Tylko
nieliczni, tacy jak my kłusownicy, decydowali się go naruszać. “NYT" i inne media USA
zawsze traktowały J.P 2 z rewerencją, unikając frontalnych krytyk, nawet jeśli miały po temu
podstawy. Teraz, gdy skandal pedofilski przeorał Kościół i świadomość jego owieczek, nic
już nie jest, jak było. Na razie w Ameryce. W Polsce lud boży wciąż będzie krzewił kult
swego świętego ojca i czcił go z niezmiennym, impregnowanym na wymowę faktów,
bałwochwalstwem. “New York Times"? Ha! Wszak każde katolickie dziecię wie, że to
żydowska gazeta.
“Nie", nr 20, 2002
[ Pobierz całość w formacie PDF ]