Dobra nowina, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ANTON PIERWUSZYNDOBRA NOWINAPatrz, tam na g�rze stoi krzy�.Pod nim dziesi�ciu �o�nierzy. Id� powisie� sobie na nim,A gdy ci si� znudzi, wracaj tuSpacerowa� po wodzie, spacerowa� po wodzie,Spacerowa� po wodzie ze mn�.NAUTILUS POMPILUSDrodzy bracia nasi i przyjaciele! W ko�cu sta�o si� to, na co z niecierpliwo�ci�czekali�my przez cztery ju� lata od tej pami�tnej chwili, gdy zosta�opublikowany katalog prywatnej kolekcji rarytas�w dzi� �wi�tej pami�ci panaWellsa, poddanego Mauretanii. R�kopis, znany jako "Kanonizowane przezWszechgalaktyczny Sob�r zapiski �wi�tego Artemiusza, Pierwszego Wszechw�adcy,sporz�dzone przeze� w wieku lat osiemnastu, o wydarzeniach, kt�re poprzedza�yKoniec �wiata", zosta� przekazany przez rz�d Mauretanii w darzeWszechgalaktycznemu Soborowi i osobi�cie Glebowi, Dwudziestemu Dziewi�temuWszechw�adcy.Znaczenie tego wydarzenia trudno jest przeceni�. Wiadomo powszechnie, �e"Kanonizowane zapiski" zosta�y utracone w 25 roku od Narodzin Artemiusza, wczasie buntu antropocentryst�w z partii "Naprz�d, Ziemio!". Do dzi� badaczedysponowali tylko pojedynczymi fragmentami (kopiami poszczeg�lnych stron)r�kopisu i dopiero teraz otrzymali oni mo�liwo�� zbadania ca�o�ci. W chwiliobecnej s� prowadzone �mudne prace w celu restauracji i przek�adu manuskryptu nanowoling. Po zako�czeniu tej pracy (orientacyjnie - na pocz�tku przysz�ego roku)"Kanonizowane zapiski" ujrz� �wiat�o dzienne w postaci oddzielnego wydania,wyposa�onego we wszystkie niezb�dne komentarze. Na razie za�, korzystaj�c zuprzejmo�ci generalnego sekretariatu Wszechgalaktycznego Soboru, publikujemy nastronicach naszego pisma nieznane wcze�niej fragmenty "Kanonizowanych zapisk�w",datowane na 18 rok od N.A., to znaczy najstarsz� cz�� manuskryptu. W niniejszejpublikacji zosta�y zachowane wszystkie stylistyczne i leksykalne w�a�ciwo�ciorygina�u; korekcie uleg�y tylko struktury gramatyczna i ortograficzna, jako niemaj�ce odpowiednik�w w nowolingu.Niech Was b�ogos�awi Wszechw�adca!Rada Redakcyjna dyskopisma "Dzie� �wiat�a", oficjalnego informacyjno-publicystycznego organu Wszechgalaktycznego Soboru.Wtorek 12 czerwca, 18 rok od N.A....Je�li mam by� szczery, Panie Generale, to nigdy nie my�la�em, �e Czyrak["Czyrak" skre�lone] Piotr Gawry�owski jest szpiegiem. Przecie� z Czyrakiem["Czyrakiem" skre�lone] Piotrem Gawry�owskim mieszka�em w jednym pomieszczeniu,��ka sta�y obok siebie, i wszystkie jego odchylenia od normy mia�em przedoczami. I rozm�w jego s�ucha�em. Mo�e nawet nie chcia�em s�ucha�, ale gdzie si�mia�em podzia�? Ale niczego podejrzanego nie zauwa�a�em. A� do tego wieczora,kiedy Czyraka aresztowano.Ale prosi� pan, �ebym opisa� wszystko po kolei i bardziej szczeg�owo ni� zapierwszym razem. Postaram si�.Pracuj� na stacji filtr�w powietrza numer szesna�cie, jako pomocnik na g��wnymfiltrze. Praca jest ci�ka i brudna. Po dwunastu godzinach jestem bardzozm�czony, dlatego tylko my�l� o tym, �eby poszama� w sto��wie i w kim�. Nawet domi�dzysekcyjnej kichy, na tak zwan� ulic�, nie chce mi si� chodzi�. Tak w�a�nieby�o te� dwunastego, we wtorek - wr�ci�em z roboty i zwali�em si� na prycz�, aleCzyrak ["Czyrak" skre�lone] Piotr Gawry�owski nie da� mi zasn��, tylko zacz��wypytywa�.Wygl�da� tego dnia kiepsko, chyba by� przezi�biony: dysza� ci�ko, pot sp�ywa�mu po twarzy, szramy na �ysym czerepie nabrzmia�y na czerwono.- Co tam, Artiomie, jak ci si� �yje? Dobrze? - zagadn�� do mnie.Pomy�la�em, �e on tak pyta jak wszyscy, �e niby "jak sprawy?", dlategoodpowiedzia�em mu:- Pewnie, �e dobrze. Nie skar�� si�.Chcia�em odwr�ci� si� na drugi bok, ale Czyrak mi nie pozwoli�, przeci�gn�� si�nad przej�ciem mi�dzy pryczami, chwyci� mnie za rami�.- Czego? - zapyta�em.- Jeste� zadowolony ze swego po�o�enia? Podoba ci si� tu?- Nie rozumiem - spr�bowa�em si� go pozby�. - A co ma mi si� nie podoba�?- Podoba ci si� praca? Podoba si� piwnica? Zupa i kasza?- Lubi� zup�. - Ziewn��em. - Co ci jest, Czyrak, czego �wirujesz?A on jako� tak obwis�, opu�ci� r�k�.- Przepraszam, Artiom. Po prostu... ja dzisiaj odchodz�.- Odchodzisz? - Fakt, chcia�o mi si� spa�, ale po tych s�owach a� si�podnios�em. - Gdzie?- Zupe�nie odchodz�.- A-a... przenosz� ci� do innej piwnicy?- Mo�na i tak to uj��. - Czyrak u�miechn�� si� lekko.- No to na razie, Czyrak. Powodzenia. - Przymierzy�em si� do poduszki.- Nie odpowiedzia�e� na moje pytanie - przypomnia� Czyrak.- Jakie?- Czy podoba ci si� takie �ycie?- Odczep si�, Czyrak. Podoba, nie podoba - co to za r�nica?- Zrozum, Artiom - �ciszy� g�os - musz�... podj�� decyzj�. Wkr�tce. To jestbardzo wa�na decyzja. Nie tylko dla mnie wa�na, ale i dla ciebie, dlawszystkich... Od tej decyzji zale�y przysz�o�� Ziemi... I od tego, jak... jakimis�owami odpowiesz mi, zale�y przysz�o�� Ziemi..."Masz go, jeszcze jeden!" - pomy�la�em.Chodzi o to, Panie Generale, �e w naszym bunkrze by� ju� jeden szurni�ty, mia�przezwisko Tiwi. Przezwisko swoje otrzyma�, bo bardzo lubi g�o�no i natr�tniepowtarza� jakie� bezsensowne zdania typu: "Sprite, nie pozw�l by� zasech�!" albo"Czysto, czysto, czysto - Tide!". Starsi gadaj�, �e to nie s� zwyk�e zdania, alereklamy, i �e pokazywali je w tivi.No wi�c, Tiwi czasem dostaje ma�piego rozumu i zaczyna udawa� zbawc� Ziemi; �eniby tylko on wie, co trzeba zrobi�, �eby przep�dzi� Marsjan i spowodowa� powr�tdawnych z�otych czas�w. Ale kiedy si� go pyta, co trzeba zrobi� - niech powie,jak taki m�dry - to od razu milknie i robi tajemnicze miny.Ja, kiedy Czyrak zacz�� gada� o przysz�o�ci Ziemi, pomy�la�em, �e on wali w tesame dudy. �wirstwo jest zara�liwe. Zaraz zacznie tru� o tym, �e aby pozby� si�Marsjan, powinni�my zbudowa� �apk� na myszy wielko�ci Ksi�yca i w�o�y� do�rodka du�o-du�o sera, a wtedy Marsjanie, kt�rzy - jak wiadomo - za ser oddalibydusz�, wraz do pu�apki wlez� i mo�na b�dzie pojma� ich co do jednego.Nas�ucha�em si� podobnych pomys��w a� nadto - od tego Tiwiego - i dlatego ju�chcia�em co� Czyrakowi tak powiedzie�, �e w pi�ty by mu posz�o, �eby si� niepcha� z jakimi� bzdurami, jak go nie prosz�. Ale on, zamiast gada� o olbrzymiejpu�apce na myszy, powiedzia�, co nast�puje:- Widzisz, Artiomie, ja ju� wystarczaj�co po�y�em na tym �wiecie i widzia�emwiele najr�niejszych wariant�w rozwoju spo�ecze�stw, cywilizacji. Bardzo cz�stookazuje si�, �e stres, sta�a koncentracja si�, podobne do tego, jakie wy teraz,w okresie wojny, odczuwacie, pomy�lnie wp�ywa na cywilizacj�, wynosi j� nawy�szy poziom, sprawia, �e staje si� odporna i �ywotna. W ko�cu przecie� kiedy�i tak zwyci�ycie w tej wojnie i samodzielnie rozwi��ecie wszystkie problemy. Aje�li uczyni to za was kto� inny, z boku...Prosz� mi wybaczy�, Panie Generale, ale nie pozwoli�em mu sko�czy�.- Co to znaczy, Czyrak? - poderwa�em si�. - Dlaczego m�wisz: "wy", "dla was".Co� ty, Marsjanin, �eby tak m�wi�?- Marsjanin... - Czyrak skrzywi� si�. - Jakie� prymitywne mity...- Ty chyba sfiksowa�e� do ko�ca, Czyrak!- To s� po�pieszne wnioski, ch�opcze! - us�ysza�em g�os z prawej, z du�egoprzej�cia.Ja i Czyrak jednocze�nie odwr�cili�my si�. W przej�ciu, przyja�nie si�u�miechaj�c, sta� Doc.Teraz - co mi wiadomo o Docu. O Docu, Panie Generale, wiadomo mi bardzo ma�o.Inni w bunkrze te� nie wiedz� wi�cej. Wiem, �e nazywa si� �osiew. Wiem, �e przedwojn� zajmowa� si� histori�, bada� stare r�kopisy. A potem, kiedy trafi� dobunkra, wyznaczono mu inn� prac�: szpieg�w wyszukuje i buntownik�w gasi. G��wnypomocnik jego - Buhaj. Te� wyr�niaj�ca si� z t�umu posta�, ale o nim wiemjeszcze mniej. Byczysko wielkie, a� nienormalnie wielkie, pysk czerwony,opowiadaj�, �e wcze�niej by� policem; Buhaj - jednym s�owem.Zawsze troch� si� ba�em tej pary, dlatego gdy zobaczy�em ich w du�ym przej�ciu,obok naszych prycz, to a� drgn��em i od razu odechcia�o mi si� spa�.Doc uwa�nie wpatrywa� si� w Czyraka, potem zerkn�� na mnie - w �wietle lampb�ysn�y jego okulary w metalowej oprawie - i jakby si� zamy�li�. Po chwiliu�miechn�� si�, ale te� jako� dziwnie - k�cikami ust, a wargi ma w�skie i blade.W ko�cu powiedzia�:- Wy, Piotrze, i wy, Artiomie, jeste�cie proszeni na rozmow�. Prosz� si� nie ba�- na kr�tko.Zdziwi�em si� mocno - pierwszy raz Doc zaprasza� mnie na rozmow� - ale nic posobie nie da�em pozna�. Zaprasza, to zaprasza - pogadamy. Ale Czyraka toruszy�o:- Co to znaczy?! - wrzasn�� tak, �e zacz�li si� do nas odwraca� s�siedzi. -Oskar�a nas pan?- Wcale nie - odpowiedzia� Doc cicho i spokojnie. - Chcieliby�my zada� wam kilkapyta�. I to wszystko. Przecie� nie jeste�cie specjalnie zaj�ci?Czyrak popatrzy� niespokojnie na mnie. Wzruszy�em ramionami i podnios�em si�.Jaki to problem, s�owo daj�? Wtedy wsta� i Czyrak.Doc cofn�� si�, przepuszczaj�c mnie w przej�ciu, a wtedy, Panie Generale,zobaczy�em, �e Buhaj, stoj�cy po lewej r�ce Doca i na wp� obr�cony do pryczyCzyraka, trzyma w opuszczonej r�ce du�y czarny pistolet."Masz ci los!" - pomy�la�em. "Po prostu, na rozmow�, powiada. Jakby�my odm�wili,to zacz��by strzela�, czy jak?"Doc natomiast spokojnie si� odwr�ci� i pomaszerowa� przej�ciem. A Buhaj pokaza�mi oczami: szoruj, ch�opie, za nim i nie podryguj.Poszli�my wi�c. Prowadzi� Doc. Za nim - ja. Za mn� - Czyrak. A zamyka� poch�dmilcz�cy Buhaj. Z pistoletem.Dzieciaki w du�ym przej�ciu bawi�y si� jak zwykle w "Nieznanego wroga". Jeden znich, czarniawy i ma�y ch�opiec, udawa� pikuj�cy na baz� wojskow� marsja�ski"talerz", w wyniku czego zwali� si� z g�rnej pryczy niemal Docowi na g�ow�. Docoboj�tnie i mimochodem zakl��. Ale nie zwolni�.W kom�rce Doca by�o ciasno. Przedtem ani razu tu nie by�em, dlatego rozejrza�emsi� z ciekawo�ci�. Sta�o tam biurko i sejf, takie same jak u naczelnegoin�yniera stacji, na biurku pi�trzy�a si� wysoka piramida ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]