Dolina motyli, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Krystyna JanuszewskaDolina MotylirOtw�rz oczy, to ju� koniec filmuDOLINA MOTYLI'�'� [( � I�Krystyna JanuszewskaDOLiriA MOTYLI'* ''4Zysk i S-ka WydawnictwoCopyright � 2004 by Krystyna JanuszewskaProjekt graficzny ok�adki Piotr JanuszewskiRedaktor Zofia Doma�skaWydanie IISBN 83-7298-709-2Zysk i S-ka Wydawnictwoul. Wielka 10, 61-774 Pozna�tel. (0-61) 853 27 51, 853 27 67, fax 852 63 26Dzia� handlowy, tel. (0-61) 855 06 90sklep@zysk.com.plwww.zysk.com.plDruk i oprawa: ABEDIK. Pozna�Zbli�enie na ekran, napisy.Pi�kny widok na zielon� ��k�, na las,na kilka dom�w stoj�cych w dolinie nad potokiem.Kamera prowadzi widza wzd�u� drogi,gdzie zza drzew wy�ania si� kopu�a starego ko�cio�a,dach spalonej stodo�y, zak�ad kamieniarski Szymona.Potem zje�d�a ni�ej przez malinow� ��k�,drog� przez wie�, na samo dno Doliny Motyli.JOASIA ZALEWSKA. Stoi w oknie, wida� tylko jej prawyprofil, jasne w�osy �ci�gni�te czarn� gumk�i zwini�te w gruby rogalik. Za oknem bloki, w oddaliprzystanek tramwajowy i t�um czekaj�cych ludzi.Ma parapecie obok doniczki z kwiatkiem zdj�cie psa,podpisane: Rozalka. Kr�cimy pierwsz� scen�.Pami�tam nasz dom. Sta� na zboczu pag�rka, pod samym lasem. W tym domu czu�am si� wolna jak ptak i bardzo szcz�liwa. Bo jak inaczej mo�na si� czu�, kiedy �wiat wok� taki pi�kny, a nogi same nios� na ��ki, do lasu, nad staw. Rozsadza�a mnie energia, nie starcza�o czasu na bycie dobr� c�rk� i przyk�adn� dziewczynk�. By�o tyle do zrobienia. Stary strych mie�ci� w sobie sekrety dawnych mieszka�c�w, stodo�a s�siad�w, kt�rzy wyprowadzili si� do miasta, by�a pe�na tajemnic, duch�w i lokator�w mieszkaj�cych w jej ciemnych zakamarkach. Czere�nia o rosochatych konarach, szerokich jak autostrada, zaprasza�a co dzie� do towarzystwa. Rozebrany cz�ciowo piec do wypieku chleba, gdzie trzyma�am swoje skarby, kusi� przytulnym k�tem, a pola, a potok za domem! Na to wszystko dzie� by� za kr�tki. Wraca�am do domu z wypiekami, pe�na wra�e�. Trzeba by�o mnie ucisza� przy stole, bo mia�am zbyt du�o do powiedzenia. Razem ze mn� wraca� pies. Wierna Rozalia nie odst�powa�a mnie na krok.Uwielbia�am Bielinek i pi�kn� Dolin� Motyli, nad kt�r� co roku, nie wiadomo dlaczego, przyfruwa�a chyba najwi�ksza w �wiecie ilo�� bielink�w. W�a�nie od nich powsta�a nazwa7wsi, w kt�rej mieszkali�my. Dolina ci�gn�a si� lekkim �ukiem pomi�dzy domami, a jej dnem przep�ywa� czysty potok. W�a�nie nad tym potokiem odbywa� si� zlot bia�ych w�drownik�w. Nikt nie wiedzia�, dlaczego tak si� dzieje, dlaczego raz w roku, w samym �rodku lata, ca�a dolina na kilka godzin robi�a si� bia�a. Motyle siada�y na trawie i na kamieniach nad wod�, a trzepot motylich skrzyde�ek s�ycha� by�o ju� z daleka. Wszyscy czekali na ten dzie� niecierpliwie i wyznaczali sobie poranne dy�ury, �eby go nie przegapi�. Tata opowiedzia� mi w tajemnicy, �e motyle to ludzkie dusze, kt�re po �mierci, raz w roku, otrzymuj� w niebie prezent i mog� odwiedzi� �wiat, na kt�rym kiedy� �y�y. Powiedzia�, �e w�r�d tych motyli jest jego mama i tata, czyli moja babcia i dziadek. To oni mieszkali przed nami w domu nad potokiem.Pami�tam, jak urodzi� si� Ja�, m�j brat. By� taki malutki. Mama pozwoli�a mi wzi�� go na r�ce tylko na chwilk�. By�am bardzo przej�ta. Zaskoczy� mnie jego ci�ar. O nie, to nie tak jak lalka. Wn�trze kocyka promieniowa�o ciep�em, rozchodzi� si� mi�y zapach. Pomy�la�am nagle, �e to przecie� �ywy cz�owiek, taki jak ja, tylko malutki, �e to nie jest nowa zabawka, chwilowy �art, ale kto� bardzo, bardzo wa�ny i na zawsze.Tyle si� zmieni�o w naszym domu! Nocami s�ysza�am p�acz dziecka, krz�tanin� w pokoju rodzic�w, ich szepty. Czu�am zazdro��. Czy�by mieli przede mn� jakie� tajemnice? By�am za ma�a, �eby zrozumie�, ile uwagi i czasu trzeba po�wi�ci� takiemu dziecku.Mama karmi�a Jasia piersi�. �miesznie wygl�da� z noskiem wci�ni�tym w mi�kkie cia�o mamy.� Czy on si� nie udusi? � pyta�am za ka�dym razem, gdy z ha�asem wci�ga� powietrze.� Nie b�j si� � uspokaja�a. � Mleczko bardzo mu smakuje, to z �akomstwa tak sapie. � G�adzi�a jego g��wk� pokryt� jasnym puszkiem i patrzy�a tak, jakby trzyma�a w ramionach najwi�kszy skarb.8Jasio urodzi� si� na wiosn�. Akurat zakwit�y bzy. Tata ustawi� na stole ogromny bukiet i powiedzia�, �e to dla mamy, bo ona uwielbia bez. Ale bzy za bardzo pachnia�y, kiedy przyjechali ze szpitala, trzeba by�o wazon wystawi� na taras. �al mi by�o kwiat�w. Potem tata przeni�s� m�j tapczan do s�siedniego pokoju, a jego miejsce zaj�o ��eczko Jasia. Wtedy poczu�am si� niepotrzebna, jak ten samotny bukiet bzu na tarasie.Jasio by� �licznym bobaskiem i mieli�my z nim mn�stwo uciechy. Ju� po kilku tygodniach zacz�� odkrywa� sw�j �wiat, jeszcze male�ki i troch� przymglony, ale ju� bardzo ciekawy. Potrafi� przez godzin� przygl�da� si� ga��zce w wazonie albo ogl�da� swoje r�czki lub r�kawek od koszulki, na kt�rym czerwieni�y si� okr�g�e baloniki. S�odko mrucza� swoje dzidziusiowe piosenki, popiskiwa� rozkosznie, gdy si� go �askota�o w brzuszek, a kiedy by� g�odny, powtarza� bez ko�ca: gii, gii, gii. To by� znak dla mamy, �e nadchodzi czas karmienia. Oszaleli�my na punkcie Jasia. To by�y cudowne dni. Wszystko kr�ci�o si� woko�o tej malutkiej kruszyny. Zaniedba�am swoje tajemnice, przesta�am odwiedza� kole�anki, opu�ci�am Rozali�, towarzyszk� dalekich wypraw.Mimo �e bardzo si� stara�am, nie mog�am opanowa� uczucia zazdro�ci. Kocha�am Jasia i wiedzia�am, �e jest malutki i wymaga wyj�tkowej opieki, ale czasami t�skni�am do czas�w, gdy nikt si� nie liczy� opr�cz mnie. Rodzice troch� mnie rozpieszczali. Mama m�wi�a do mnie �Asiula", a tata nazywa� mnie swoj� ksi�niczk�. Kocha�am jednakowo oboje. A jednak nie wiem dlaczego, kiedy tata wraca� do domu, wydawa�o mi si�, jakoby �wieci�o s�o�ce. On by� zawsze dla mnie jak czarodziej. Przywozi� weso�� atmosfer� i u�miechy ca�ego �wiata. T�umaczy� mi ka�d� rzecz, obja�nia� skomplikowane sprawy dnia codziennego i czyta� bajki przed spaniem. Leczy� z�e humory mamy i kobiece smutki, kocha� j� i ci�gle obdarowywa� kwiatami albo pl�t� wianek z ga��zek ja�minu. Wieczorami siada� z ni� przed domem i gra� na swo-9jej gitarze, kt�ra nie mia�a najgrubszej struny, bo kiedy� si� zerwa�a, a tata zapomina� j� kupi�. Mo�na by�o umrze� ze �miechu, tak ta gitara gra�a.Moja mama pi�knie si� �mia�a. Mia�a l�ni�ce w�osy w kolorze kasztanowym i du�e zielone oczy. Kiedy tata gra� na gitarze, te oczy zw�a�y si� w szparki, a tata m�wi� wtedy, �e ma oczy jak kot.Mama by�a troch� dziwna, inna ni� wszystkie mamy. Nie mia�a nikogo opr�cz mnie, taty, Jasia i swojej m�odszej siostry, Marysi. Nie mia�a rodziny ani przyjaci�, ani nawet zwyk�ych kole�anek. Zajmowa�a si� tylko nami i tylko my byli�my jej potrzebni do szcz�cia. Chodzi�a troch� nieprzytomna i zamy�lona. Trzeba jej by�o m�wi� czasami: Ma�gosiu, uwa�aj, bo wpadniesz na �cian�; Ma�gosiu, uwa�aj na ka�u��; Ma�gosiu, przypala si� obiad; Ma�gosiu, odcedzi�a� zup� do zlewu; Ma�gosiu, otw�rz oczy, ju� koniec filmu. Tata m�wi�, �e mama jest anio�em i dotyka ziemi tylko czubecz-kami but�w.M�j tata pracowa� w banku. By� tam kim� bardzo wa�nym. Wyje�d�a� z domu, kiedy jeszcze spa�am, a wraca� wieczorem. By�o mi go �al, �e musi tak wcze�nie wstawa�. Ale on nie wydawa� si� zmartwiony. Mama m�wi�a, �e jest bardzo ambitny, a tata powtarza�, �e musi pracowa�, by�my mieli za co �y�. Nie wiedzia�am jeszcze wszystkiego i nudzi�y mnie rozmowy o pieni�dzach. Wydawa�o mi si� to takie nieistotne. My�la�am sobie, �e pieni�dze nie s� potrzebne do �ycia. Przecie� mo�na je�� jajka z kurnika, warzywa z ogrodu, przynie�� mleko ze wsi, nazbiera� grzyb�w i malin, pali� w piecu drewnem z lasu... Ale rodzice znali si� na pieni�dzach i wieczorami uk�adali plany na przysz�o��. Mama cz�sto powtarza�a, �e jestem rozpieszczona, bo oni spe�niaj� wszystkie moje zachcianki. Nie czu�am si� wcale wyr�niona z tego powodu. Kole�anki wprawdzie zazdro�ci�y mi nowego komputera i pi�knych zabawek, aleja wola�am bie-10ga� po polach, ni� wpatrywa� si� w zimny ekran. Tata twierdzi�, �e jestem sprz�gni�ta z natur�. Chyba mia� racj�. Bo nic tak nie sprawia�o mi przyjemno�ci jak dotykanie mchu mokrego od rosy, zbieranie kamieni w potoku, obserwowanie owad�w albo pucowanie jab�ek do po�ysku. Taka ju� by�am i tyle.Pewnego dnia, zaraz po Nowym Roku, tata po naradzie z mam� wyjawi�, �e dosta� awans i b�dzie pracowa� w jeszcze wi�kszym banku. Troch� mnie tym zmartwi�, bo pomy�la�am, �e b�dzie mia� jeszcze dalej do pracy i jeszcze wcze�niej b�dzie musia� wstawa�. Nie rozumia�am, dlaczego u�miecha si� do mamy, a ona patrzy mu w oczy i g�adzi po r�ce.� Za miesi�c przeniesiemy si� do du�ego miasta � oznajmi�. � Kupi�em dla nas pi�kne mieszkanie z du�ym balkonem.� B�dziesz mog�a z wysoko�ci ogl�da� miasto � doda�a mama. Chcia�a sprawi� mi rado�� tym stwierdzeniem. Ale mnie nie by�o do �miechu. � Jest tam podw�rko z placem zabaw, z du�ym trawnikiem i �aweczkami. Poznasz nowe kole�anki, zobaczysz ca�kiem inny �wiat.Patrzyli na mnie szcz�liwi, a moje serce p�ka�o z rozpaczy. Po�yka�am �zy, �eby nie okaza� smutku.� A nie mo�emy dalej mieszka� tutaj? � nie�mia�o pyta�am. � To tutaj przecie� jest nasz dom. � Wtedy jeszcze my�la�am, �e dom ma si� tylko jeden. Tylko ten, w kt�rym przysz�o si� na �wiat i w kt�rym si� dorasta�o. Tymczasem nied�ugo mia�am si� dowiedzie�, �e to wcale nie jest prawda.� Zrozum, Joasiu, ty za kilka miesi�cy musisz i�� do szko�y. � Tata powa�nie spojrza� mi w oczy.� P�jd� do szko�y w Bielinku! � zawo�a�am. Rodzice wygl�dali na zak�opotanych.� Ale to nie jest dobra szko�a. � Us�ysza�am.� Dobra, bardzo dobra � zapewnia�am ich gorliwie. � Chodz� do niej wszystkie dziewczynki ze wsi.11� Chcieli�my z tat�, �eby� chodzi�a do wi�kszej szko�y ni� ta w Bielinku, �eby� uczy�a si� obcych j�zyk�w, czyta�a dobre ksi��ki, spotyka�a m�drych ludzi.� W Bielinku jest du�o m�drych ludzi � powiedzia�am z przekonaniem. � Stary Mateusz o...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]