Dom bialy (Tom 3), eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
DOM BIAŁY,PowiećK. Pawła Koka. (Kock).tłumaczył z francuzkiegoJózef Kraszewski.Niegdy to było duchów co niemiara!W każdej wioseczce wieszczków pytano się rady,Swoje widmo miewała każda baszta stara.A na wieczorne starey zszedłszy się biesiady,Ilšż bajkemi dzieciom spać nie dali.Delil. (Wiejski człowiek).Tom trzeci.Wilno.Nakład i druk T. Glücksberga.1832 Wolno drukować z obowišzkiem złożenia trzech exemplarzy w Komitecie Cenzury. Wilno, 13 sierpnia 1832 roku.Michał Oczapowski, Cenzor. DOM BIAŁY,ROZDZIAŁ I.ZNOWU WŁÓCZĘGA.Edward powrócił do zamku Rosz-nuar, niepostrzegłszy się nawet jaka przebył drogę. Kiedy się kto kochać zaczyna, to tak bywa miłociš zajęty, że się nigdy nie nudzi; jestto przynajmniej jakiemkolwiek wynagrodzeniem za cierpienia, których nam miłoć bywa przyczynš.Edward spotkał Alfreda na dziedzińcu zamkowym. Wyszedłe bardzo rano! rzekł młody Marsej, patrzšc w oczy swemu przyjacielowi; wstawszy zaraz pyta łem się o ciebie, powiedziano mi że wyszedł od godziny... do licha! ranny z ciebie ptaszek!... co mnie, to wczorajsze tańce mocno. zmordowały, bo im końca nic było, a Auwernijaczki nie bardzo sš lekkie. Założyłbym się, że zgadnę zkšd wracasz;... byłe niedaleko Białego Domu;... chciałe się zobaczyć z Izorš?Nie, nie byłem w tej stronie; przechadzałem się po okolicach... liczne tu sš okolice!... Nacóbym się miał starać zobaczyć z tš dziewczynš?.. zdaje mi się że się to na nic nie zdało?Nie zdało!... zobaczyć się z dziewczynkš pięknš, jak samš miłoć malujš!.. owszem, nie można lepiej użyć czasu!Włanie dla tego że ładna, niebezpieczno jš widywać... osobliwie tobie Alfredzie, co się tak łatwo zapalasz mógłby się zakochać... to jest... powzišć ja kie przywišzanie do tej wieniaczki... bo zdaje mi się, że nie masz zamiaru uwieć jš?Zdaje ci się! zdaje ci się!... ho! ho! Edwardzie! czy nie mylisz mi prawić nauki obyczajowej?... Ja nie mam jeszcze żadnych zamiarów... lecz, ona ładna!... będę się starał widzieć z niš jeszcze; a jeli się jej podobam;... to... nic wiem co z tego będzie!.. I cóżby tu było znowu tak bardzo złego?To dziewcze jest cnotliwe i niewinne, chcesz jej spokojnoć naruszyć? chcesz żeby ci odpłaciła wzajemnociš uczucie, którego dłużej nad tydzień nie doznajesz; potem opucisz jš na pastwę zgryzotom! o! byłoby to straszliwem!Edwardzie!.. nadto romansowo..: mówisz że jest cnotliwš;... tego mi nie dowiódł... Jej dziwne położenie... to, co o niej mówiš... różnica w jej obejciu się od innych góralek, tysišce rodzš do mysłów. Zresztš, jest cnotliwš, niech i tak będzie, zezwalam. Tymczasem wieniak jaki zakocha się w niej i potrafi się podobać. Czemuż nie chcesz dozwolić, abym był tyle szczęliwy, co któren z tych gapiów? Zresztš, mój kochany, gdyby nam zawsze takie myli przychodziły, nigdyby się nikt nie umizgał, i siedzielibymy sobie wszyscy z oczyma w dół spuszczonymi, żeby nie spotkać jakiego pięknego wejrzenia... i nie mieć złych myli!... przedziwnieby to było! zapewne; ale doskonałoć nie jest ludzkim przymiotem;... pierwsi nasi rodzice nie mogli się oprzeć pokusie, a ja pewno nigdy od nich lepszym być nie mylę!Edward zamilkł, usiłujšc pokryć nieukontentowanie którego doznaje; i już ma się od Alfreda oddalić, gdy Robino pokazuje się z kilku robotnikami, których Franciszek z miasta sprowadził. Moje dzieci; rzekł Robino trzeba mi ten zamek całkiem odnowić. Pokoje sš nadto ponure, obicia przestarzałe, szyby zamałe, i wschody na nic. Reparujcie, odnawiajcie, zbijajcie, stawiajcie, naklejajcie, malujcie; byleby jak można najprędzej zapłacę wam.. po pańsku. Franciszku, zaprowad ich;.. wiesz czego ja chcę.Jakto? mój kochany! zawołał Alfred chcesz cały zamek odnawiać?Nie, nie cały; ale przynajmniej tę czeć, w której mieszkać będę, w której będę goci przyjmował; co się tycze wieży północnej, ta zostanie jak jest, nigdy do niej i nie zajrzę!... Potem, trzeba będzie przemienić, przesadzić cały ogród. Mogęż ja, sprosiwszy najlepsze towarzystwo z Sę`t`Aman, prowadzić jena spacer między plantacije buraków!... piękniebym się wystrychnšł!... prawda, że mnie to będzie kosztować... ale wszystko się wróci, jak się bogato ożenię!...Czy już zamylasz się ożenić?Zapewne; bo uważam, że ożenienie doda mi znaczenia, powagi, zresztš zobaczę... Ale ja jadę do Sę`t`Aman, zapewne i wy ze mnš?Alfred waha się, musiał mieć inne zamiary, lecz Edward który to spostrzegł, spiesznie odpowiada: Tak, tak! jedmy do Sę`t`Aman, powiadajš że to ładne miasteczko... trzeba się zapoznać z mieszkańcami.Po chwili rozwagi, Alfred przystaje. Pan Kiunet zbliża się, kłaniajšc się aż do ziemi, tak, że tylko co swemu panu nóg nie ucałował, i oznajmuje, że już do karijołki zaprzężono.Już masz karijolkę?Tak! to jest... rodzaj kabrijoleciku... Pan Szwal mi się wystaraj... bar dzo porzšdna... zawsze to wygodniej niż wlec się wielkim pojazdem, tak blisko.A gdzieże dostał konia?Pożyczył mi pan Ferulus, wzišwszy u ojca jednego z uczniów swoich.To jest, że ojciec jego ucznia ci pożyczył.Wkrótce muszę kupić konie. No! prędzej panowie, jedzmy niadanie i ruszajmy do Sę`t`Aman. Uprzedziłem mego Notarjusza o tem, pewny jestem że całe miasto nas czeka.Zjedli niadanie, siadajš w karijolkę, która chociaż trzęsie trochę; lecz że koń mocny, wkrótce ukazujš się lady fortyfikacij otaczajšcych dotšd Sę`t`Aman; i trzej podróżni wjeżdżajš do miasta, a Robino mocno się dziwi, że mieszkańcy we drzwiach stojšc na ich przybycie nie czekali.Nowy właciciel idzie do Notarjusza, Alfred i Edward oglšdajš miasto i wprędce wracajš na plac, gdzie ich Robino z umiechajšcš się minš spotyka. Notarijusz mu oznajmił, iż o nim wiele w miecie mówiono, i zaprosił go do siebie na obiad nazajutrz, dla zapoznania ze znaczniejszymi miasta mieszkańcami. Nakoniec, kieszenie pana Robino pełne sš listów polecajšcych; a że oznajmił Notarijuszowi iż chciałby się ożenić, ten mu przyrzekł trzy bale i cztery wieczory tańcujšce na przyszły tydzień.Ale i o was, przyjaciele moi! nie zapomniałem... dodaje Robino.Czy nie mylisz nas także pożenić? rzekł Alfred.Ach! nie, nie wcale!... chociaż jelibycie sobie tego życzyli... na wsi ludzie niezmiernie się żeniš oznajmiłem tylko, żem przywiózł z sobš z Paryża dwóch z młodzieży: jednego bardzo bogatego, drugiego bardzo dowcipnego...To niby ma znaczyć, że ten bogaty jest wielkie cielę...Nie! ale nie!., pytano się mnie czycie także nieżonaci, a jakem powiedział że tak, bardzo mnie proszono, żebym was z sobš na obiad przyprowadził i...Nadto grzecznoci, panie Julijuszu; ale my wcale nie mamy ochoty odegrywać roli z komedii: Małe miasteczko; pojedziesz bez nas na obiad.Jak chcecie, panowie;.. nic nas już w miecie nie trzyma, wróćmy do zamku, przypilnować robotników; uprzedziłem Notarjusza, że wkrótce dam bal wielki, obiad... tańce... fajerwerk... Bengalskie ognie... jak w Tivoli w Paryżu. Jedmy! każem powyrywać buraki.Siadajš do karijolki, i powracajš do zaniku. Robino upojony szczęciem ma rzy o balach, fetach, weselach; zdaje mu się że wszystkie kobiety ubiegajš się o jego serce, wszystkie panny słodkie oczki robiš do niego. Zajęty tem zupełnie, nie spostrzegł, iż towarzysze nie słuchajš go, lecz oddani własnym uwagom, czem innem się zupełnie zajmujš, nie jego balami, na które, obiecuje, iż wieniaków okolicznych prosić nie będzie.Zbliżajš się już do zamku, gdy Robino wykrzyknikiem swoim, budzi towarzyszów z ich marzeń:Znowu ten człowiek!... on mi z oczu nic schodzi!... wolałbym patrzeć na wilka, jak na tego ogromnego obdertusa!..Podnoszš oczy i spostrzegajš biednego podróżnego siedzšcego niedaleko zamku, na któren równie uważnie, jak przeszłego dnia poglšda.Ach! to ten!... z kijem sękatym! rzekł umiechajšc się Alfred. To ten biedak z Klermš dodał Edward.Tak... to ten przebrzydły paniczyk! który... hm! sami patrzajcie!... czego on tak w ten zamek wlepił oczy?... w mój zamek!... zupełnie, jakby się chciał kłócić z majstrami, których robotš zajętych widzi... Każę go z przed moich watów odpędzić!Panie Rosz-nuar, zdaje mi się że twoja Janie Wielmożnoć zrobić tego niema prawa... Pan Ferulus nawet ci powie, że extra muros, nikt mu siedzieć i chodzić nie zabroni...:Ale!... to nacóż on takiem okiem patrzy na mój zamek?.. to mi się nie podoba.Pójd się z nim rozmów. Z nim!... rozmawiać!., tak się pospolitować!... o! tego nie zrobię... a chciałbym jednakże wiedzieć, co on tu robi w tych stronach!No, rzeki Edward, ja co się nie Koję spospolitowania, pójdę z nim pogadam... Mnie się zdaje, że ten biedak szuka zatrudnienia... możeby mu dal jakie w zamku zajęcie? teraz potrzebujesz służšcych?Jego! wzišć do siebie?... o! nie! bałbym się żeby mnie nie okradł!Ależ, mój panie! nie zawsze z pozoru sšdzić należy? i dla tego że ten biedak gorzej jest od wieniaków ubrany, nic chcesz mu dać na chleb zarobić?... Takto, z nieszczęliwych robiš się zbrodniarze!...W istocie... możesz mieć słusznoć w tem co mówisz... No! no! zobaczymy... zapytaj się go co umie robić... mógłby wyrywać buraki; opatrywać konie które mam kupić;... zresztš zobaczy my... Tylko dowiedz się wprzódy co to za jeden;... chcę mieć na moich usługach samych dystyngwowanych.Karijolka wjechała na dziedziniec, a pan Ferulus, który już na obiad przyszedł, spotyka podróżnych. Edward wychodzi z zamku, i idzie w tę stronę, gdzie widział człowieka z Klermš Ferran.Nieznajomy ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • monissiaaaa.htw.pl