Dom pani Tellier, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Guy de MaupassantDom pani TellierOpowiadaniaWYDAWNICTWO TOWER PRESSGDA�SK 20012Spadek1Mimo �e nie by�o jeszcze godziny dziesi�tej, urz�dnicy nap�ywali t�umnie pod g��wn�bram� Ministerstwa Marynarki, przybywaj�c w po�piechu ze wszystkich zak�tk�w Pary�a,zbli�a� si� bowiem Nowy Rok, czas gorliwo�ci i awans�w. Dudnienie szybkich krok�wnape�nia�o rozleg�y budynek, zawi�y na kszta�t labiryntu i poci�ty kr�tymi korytarzami, sk�dniezliczone wej�cia prowadzi�y do biur.Ka�dy wchodzi� do swej kom�rki, �ciska� d�o� wcze�niej przyby�ego kolegi, zdejmowa�surdut, wk�ada� stare ubranie robocze i zasiada� przed swym biurkiem, gdzie oczekiwa�y na�st�oczone papiery. P�niej udawano si� po nowiny do s�siednich wydzia��w. Dowiadywanosi� przede wszystkim, czy naczelnik ju� przyby�, czy ma dobry humor i czy poczta jest dzi�obfita.Pan Cezar Cachelin, sekretarz �od spraw og�lnych�, by�y podoficer marynarki kolonialnej,kt�ry z biegiem czasu dos�u�y� si� niez�ej rangi, wci�ga� do wielkiej ksi�gi poczt�, kt�r�w�a�nie przyni�s� wo�ny ministerialny. Naprzeciw niego kopista, ojciec Savon, stary g�upiec,os�awiony w ca�ym ministerstwie wskutek swych niepowodze� ma��e�skich, przepisywa�powoli i systematycznie depesz� naczelnika. Przechyliwszy na bok tu��w i spogl�daj�c cochwila na brulion, siedzia� w pozie skrupulatnego skryby.Pan Cachelin, t�gi m�czyzna, na kt�rego czaszce je�y�y si� siwe i kr�tkie w�osy, m�wi�nie odrywaj�c si� od swych zaj�� codziennych:� Trzydzie�ci dwie depesze z Tulonu. Ten port przesy�a nam ich tyle co cztery inne razemwzi�te.Potem zada� ojcu Savon pytanie, kt�re kierowa� do� co rano.� Ojcze Savon, jak si� miewa ma��onka?Stary odpowiedzia� nie przerywaj�c roboty:� Wie pan dobrze, �e ten przedmiot jest dla mnie bardzo przykry.Sekretarz pocz�� si� �mia� tak, jak �mia� si� codziennie s�uchaj�c tej samej odpowiedzi.Otwar�y si� drzwi i wszed� pan Maze. By� to przystojny brunet, ubrany z przesadn�elegancj�, a uwa�aj�cy si� za zdeklasowanego, s�dzi� bowiem, �e zajmowane przeze�stanowisko nie odpowiada jego powierzchowno�ci i manierom. Nosi� ci�kie pier�cienie,ci�ki �a�cuch od zegarka i monokl, ten ostatni jednak tylko dla parady, poniewa� zdejmowa�go do pracy. Porusza� cz�sto r�kami i b�yszcz�cymi spinkami.� Du�o dzi� pracy? � zapyta� od drzwi.� Tak, z Tulonu, jak zawsze � odpowiedzia� pan Cachelin. � Od razu wida�, �e nadchodziNowy Rok. Tam si� dopiero staraj�!Zjawi� si� inny z kolei urz�dnik, pan Pitolet, figlarz i dowcipni�.� To znaczy, �e my si� nie staramy? � zapyta� ze �miechem.Wydobywszy za� zegarek oznajmi�:� Za siedem minut dziesi�ta, a ju� wszyscy na posterunku! C� � u licha! � o tympowiecie? Za�o�� si�, �e Jego Dostojno�� Pan Lesable zjawi� si� o godzinie dziewi�tej, w tymsamym czasie co nasz znakomity naczelnik. Sekretarz przesta� pisa�, w�o�y� pi�ro za ucho i3rzek� opieraj�c si� �okciami na stole:� No, wiecie, je�li ten nie zrobi kariery, to nie dlatego, �eby si� nie stara�!� Ale� zrobi, ojcze Cachelin, zrobi, mo�e pan by� tego pewny � odpowiedzia� pan Pitolet,siadaj�c na rogu sto�u i wymachuj�c nog�. � Chce si� pan za�o�y�? Stawiam tysi�c przeciwkojednemu, �e zostanie naczelnikiem, zanim up�ynie dziesi�� lat.Pan Maze, kt�ry skr�caj�c papierosa grza� sobie uda przy ogniu, zawyrokowa�:� Ech! Co do mnie, to wola�bym raczej mie� ca�e �ycie dwa tysi�ce czterysta frank�w, ni�wyskakiwa� ze sk�ry tak jak on.Obr�ciwszy si� na pi�tach, Pitolet zadrwi�:� Ale to ci nie przeszkadza, m�j drogi, �e dzisiaj, dwudziestego grudnia, jeste� tu przedgodzin� dziesi�t�.Tamten wzruszy� ramionami i odpowiedzia� tonem oboj�tnym:� Te� por�wnanie! Ja tak�e nie chc�, �eby mnie wszyscy ubiegli. Skoro panowieprzychodz� ogl�da� tu wsch�d s�o�ca, ja czyni� to samo, ale ubolewam nad wasz�gorliwo�ci�. Daleko st�d jeszcze do nazywania naczelnika �drogim mistrzem�, jak to czyniLesable, do wychodzenia z biura o p� do si�dmej i do zabierania roboty do domu. Zreszt�jestem cz�owiekiem �wiatowym, inne obowi�zki poch�aniaj� mi czas.Pan Cachelin przerwa� wpisywanie do rejestru i zamy�li� si�, spogl�daj�c b��dnie przedsiebie. Wreszcie zapyta�:� Czy s�dzicie, �e on dostanie awans jeszcze w tym roku?� Oczywi�cie, �e dostanie � zawo�a� Pitolet � a raczej dziesi�� awans�w, nie jeden. Nie nadarmo jest spryciarzem.Pocz�to rozmawia� o wiekuistej sprawie awans�w i gratyfikacji, kt�ra od miesi�cadoprowadza�a na wszystkich pi�trach do szale�stwa ten olbrzymi r�j biurokrat�w.Obliczano szans�, zgadywano sumy, �onglowano tytu�ami, oburzano si� z g�ry naprzewidywane niesprawiedliwo�ci. Na nowo wszczynano toczone ju� wczoraj niesko�czonespory, do kt�rych niezawodnie powr�ci si� jutro, u�ywaj�c tych samych przes�anek, tychsamych dowod�w i tych samych s��w.Wszed� jeszcze jeden urz�dnik, pan Boissel, niski, blady, o wygl�dzie chorowitym, a�yj�cy jakby w powie�ci Aleksandra Dumasa ojca. Wszystko stawa�o si� dla� niezwyk��przygod�, co rano wi�c opowiada� siedz�cemu w tym samym pokoju Pitoletowi osobliwewydarzenia z wczorajszego wieczora, widywa� bowiem domniemane dramaty w domu, wkt�rym zamieszkiwa�, i s�ysza� krzyki na ulicy, sk�aniaj�ce go do otwierania okna o godzinietrzeciej dwadzie�cia w nocy. Codziennie rozdziela� walcz�cych, zatrzymywa� konie, ocala�b�d�ce w niebezpiecze�stwie kobiety, a chocia� dotkni�ty by� po�a�owania godn� s�abo�ci�fizyczn�, marudnie i z przekonaniem bez ustanku wymienia� czyny, kt�rych dokona� si��swego ramienia.Gdy poj��, �e rozmowa dotyczy Lesable oznajmi�:� Kt�rego� dnia powiem temu smarkaczowi co si� nale�y, a je�li mnie kiedykolwiekubiegnie to mu tak wytrzepi� sk�r�, �e odechce mu si� zaczyna�!Wci�� pal�c, Maze roze�mia� si� szyderczo.� Dobrze by by�o � powiedzia� � aby pan zacz�� to ju� dzisiaj, bo wiem z wiarygodnego�r�d�a, �e pomini�to pana tego roku, aby zrobi� miejsce Lesable�owi.Boissel podni�s� r�k�.� Przysi�gam panu, �e je�li...Raz jeszcze otworzy�y si� drzwi i wszed� �ywo, z min� zafrasowan� m�ody cz�owiekma�ego wzrostu. Nosi� faworyty oficera marynarki lub adwokata oraz stoj�cy i bardzo wysokiko�nierzyk, a s�owa wyrzuca� z siebie tak, jak gdyby nigdy nie mia� do�� czasu, aby sko�czy�to, co mia� do powiedzenia. Rozdzieli� u�ciski d�oni gestem cz�owieka, kt�ry nie ma anichwili do stracenia, i podszed�szy do sekretarza rzek�:4� M�j drogi Cachelin, b�d� �askaw da� mi akta dotycz�ce Chapelou, sprawa prz�dzy dokabli, Tulon, A. V. T. 1875.Urz�dnik podni�s� si�, Si�gn�� do pud�a ponad g�ow�, wyj�� stamt�d plik papier�w wniebieskiej ok�adce i poda� go przyby�emu.� Prosz�, panie Lesable. Czy wiadomo panu, �e naczelnik zabra� wczoraj z tych akt trzydepesze?� Tak, s� u mnie, dzi�kuj�.I m�ody cz�owiek wyszed� spiesznym krokiem.Zaledwie znik�, Maze o�wiadczy�:� Co za fumy! Mo�na by pomy�le�, �e ju� jest naczelnikiem.� Cierpliwo�ci! Cierpliwo�ci! � odrzek� Pitolet. � Zostanie nim wcze�niej ni� my wszyscy.Pan Cachelin nie powr�ci� do rejestru. Mo�na by powiedzie�, �e prze�ladowa�a go jaka�uporczywa my�l. Upewni� si� jeszcze raz.� Pi�kn� przysz�o�� ma przed sob� ten ch�opiec!� Dla tych � mrukn�� pogardliwie Maze � kt�rzy uwa�aj� ministerstwo za karier� � tak.Dla innych � to za ma�o...� Pan zamierza zosta� ambasadorem? � przerwa� mu Pitolet. Tamten poruszy� si�niecierpliwie.� To nie o mnie chodzi. Ja na to gwi�d��! Niezale�nie od tego stanowisko naczelnikawydzia�u nie b�dzie nigdy niczym znacznym na �wiecie.Ojciec Savon, kopista, nie zaprzesta� bynajmniej swego zaj�cia, lecz od pewnego czasumacza� raz po raz pi�ro w atramencie, po czym wyciera� je uparcie o g�bk�, kt�ra pi�a wod� zmiseczki. Pomimo to nie zdo�a� nakre�li� ani jednej litery Czarna ciecz zsuwa�a si� pometalowym ostrzu i spada�a kulistymi kleksami na papier. Poczciwina spogl�da� z udr�k� istrachem na sw� kopi�, kt�r� � jak wiele innych od pewnego czasu � wypada�o mu zaczyna�na nowo.� Znowu atrament zafa�szowany!... � wyrzek� g�osem cichym i smutnym.Gwa�towny wybuch �miechu wydar� si� ze wszystkich ust. Cachelin potrz�sa� st� swymbrzuchem, Maze zgina� si� wp�, jakby chcia� ty�em wej�� do kominka, Pitolet tupa� nog�,kaszla� i trz�s� praw� r�k� tak, jakby w niej poczu� bezw�ad, a nawet Boissel dusi� si� od�miechu, chocia� z zasady bra� rzeczy raczej tragicznie ni� komicznie.Natomiast ojciec Savon, wytar�szy na koniec pi�ro o po�� surduta, rzek�:� Nie ma si� z czego �mia�. Ka�d� robot� musz� wykonywa� dwa albo trzy razy.Wyj�� z teczki nowy arkusz papieru, wyr�wna� od spodu ryg� i od nowa rozpocz��nag��wek: �Panie Ministrze i Drogi Kolego...� Atrament utrzymywa� si� teraz na pi�rze, kt�reczysto kre�li�o litery. Stary przechyli� si� na bok i zatopi� ponownie w przepisywaniu.Obecni nie przestali si� �mia�. P�kano wprost ze �miechu. Od blisko p� roku powtarzanotego samego psikusa poczciwinie, kt�ry nie domy�la� si� niczego. Polega� on na tym, �e namokr� g�bk� do czyszczenia pi�r wylewano kilka kropel oliwy. Powlekaj�c si� wskutek tegot�ustym p�ynem, stal nie przyjmowa�a atramentu, a kopista trawi� godziny w zdumieniu ismutku, zu�ywa� ca�e pude�ka pi�r i ca�e butelki atramentu, a� o�wiadczy� na koniec, �eprzybory kancelaryjne zepsu�y si� zupe�nie.Wtedy �arty przybra�y form� natarczywego zn�cania si� nad starym. Dosypywano muprochu do tytoniu, dolewano lekarstw do karafki, z kt�rej od czasu do czasu wypija� szklank�wody, i wm�wiono mu, �e od upadku Komuny socjali�ci fa�szuj� wi�kszo�� artyku��wcodziennego u�ytku, a�eby zaszkodzi� rz�dowi i doprowadzi� do rewolucji.Z tego powodu powzi�� szalon� nienawi�� do anarchist�w. Uzna�, �e czyhaj� wsz�dzie iwsz�dzie si� ukrywaj�. Napawa�o go to tajemnym strachem przed czym� nieznanym,zamaskowanym i gro�nym.Na korytarzu zabrzmia� raptowny d�wi�k dzwonka. Znano dobrze ten w�ciek�y dzwonek5naczelnika, pana Torchebeuf. Wszyscy rzucili si� ku drzwiom, aby... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • monissiaaaa.htw.pl