Dona Camillo Maly swiatek, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Giovanni GuareschiDon CamilloMa�y �wiatekMondo piccolot�umaczy�y: Barbara Sieroszewska,Magdalena Dutkiewicz-LitwiniukPalabraWarszawa 1998W tym miejscutrzema opowie�ciamii jednym przys�owiemwyja�nia si� �wiat �Ma�ego �wiatka�***Za m�odu pracowa�em jako kronikarz w pewnej gazecie i ca�y dzie� je�dzi�em wposzukiwaniu zdarze�, o kt�rych mo�na by opowiedzie�.Potem pozna�em pewn� dziewczyn� i ca�e dnie sp�dza�em na my�leniu o tym, jak bysi� zachowa�a, gdybym zosta� w�adc� Meksyku, a jak, gdybym umar�. Wieczorem za� pisa�emkronik� wymy�lonych zdarze�, kt�re bardzo si� ludziom podoba�y, bo by�y prawdziwsze odprawdziwych.Mam w swoim s�ownictwie oko�o dwustu s��w i tych samych s��w u�ywam doopowiedzenia przygody staruszka, kt�rego potr�ci� rower, jak i przypadku gospodyni, kt�raobieraj�c kartofle obci�a sobie opuszki palc�w.Tak wi�c to nie jest �adna literatura ani nic w tym rodzaju; w tej ksi��ce jestem wci��tym samym kronikarzem z gazety i ograniczam si� do opowiadania zdarze� z kroniki. Towszystko jest fikcj�, ale tak prawdopodobn�, �e wiele razy przytrafi�o mi si� napisa� jak��histori�, a potem zobaczy� j� na w�asne oczy wiele miesi�cy p�niej. I nie ma w tym nicnadzwyczajnego, to jedynie logiczne rozumowanie: bierze si� pod rozwag� czas, por� roku,mod�, czynnik psychologiczny i konkluduje, �e je�li tak si� sprawy maj�, to w danym�rodowisku mo�e si� wydarzy� podobna historia.Te opowie�ci �yj� wi�c w okre�lonym klimacie i w okre�lonym �rodowisku. Wew�oskim klimacie politycznym od grudnia 1946 do grudnia 1947. W sumie jeden rok wpolityce.�rodowiskiem jest kawa� niziny pada�skiej. W tym miejscu nale�y u�ci�li�, �e dlamnie Pad zaczyna si� w Piacenzy.Fakt, �e od Piacenzy w g�r� to ta sama rzeka, nic nie znaczy, bo Via Emilia odPiacenzy do Mediolanu jest r�wnie� t� sam� drog�, ale dla mnie Via Emilia to ta, kt�rawiedzie z Piacenzy do Rimini.Nie mo�na jednak por�wnywa� dr�g z rzekami, bo drogi przynale�� do historii, a rzekido geografii.No i co z tego?Historii nie tworz� ludzie; ludzie si� jej poddaj�, tak samo jak poddaj� si� geografii.A poza tym historia jest na us�ugach geografii.Ludzie staraj� si� poprawia� geografi�, przebijaj�c si� przez g�ry i odwracaj�c biegirzek, a czyni�c to �udz� si�, �e zmieniaj� bieg historii, ale tak naprawd� to nic nie zmieniaj�,bo i tak pewnego pi�knego dnia wszystko to p�jdzie na marne. Wody znios� mosty, przerw�tamy i zalej� kopalnie, rozlec� si� domy, pa�ace i lepianki, a ruiny pokryje trawa i wszystkostanie si� zn�w tylko ziemi�. A ci, co ocalej�, b�d� musieli walczy� ze zwierz�tami, maj�c wr�kach tylko kamienie, i historia zacznie si� od pocz�tku.Ta sama co zawsze historia.Potem, po trzech tysi�cach lat, odkryj� zagrzebany pod czterdziestometrow� warstw�b�ota kran do wody pitnej i tokarni� z fabryki Bredy w Sesto San Giovanni i powiedz�: A coto takiego?I zadadz� sobie trud robienia tych samych g�upstw, co ich przodkowie. Bo ludzie s�nieszcz�snymi istotami stworzonymi dla post�pu, kt�ry nieuchronnie prowadzi do zast�pieniastarego Ojca Przedwiecznego nowymi wzorami chemicznymi. A wtedy stary OjciecPrzedwieczny nie wytrzymuje, czubkiem ma�ego palca lewej r�ki wykonuje ma�y ruch, odziesi�t� cz�� milimetra, i ca�y �wiat si� rozlatuje.Tak wi�c Pad rozpoczyna sw�j bieg w Piacenzy. I dobrze robi, bo jest to jedyna godnaszacunku rzeka z istniej�cych w Italii: rzeki, kt�re s� godne szacunku, p�yn� po r�wninie, bowoda stworzona jest do tego, by trwa� w pozycji horyzontalnej, i tylko wtedy nie traci nic zeswego naturalnego dostoje�stwa. Wodospady Niagary s� osobliwo�ci� jarmarczn�, tak jakludzie chodz�cy na r�kach.Pad rozpoczyna si� w Piacenzy, a w Piacenzy zaczyna si� r�wnie� �Ma�y �wiatek�moich historii, kt�ry to �Ma�y �wiatek� usytuowany jest na skrawku r�wniny le��cej mi�dzyPadem a Apeninami.***�...niebo cz�sto jest lazurowe, jak wsz�dzie w Italii, wy��czaj�c mniej sympatyczn�por� roku, kiedy to unosz� si� bardzo g�ste mg�y. Gleba jest na og� szlachetna, piaszczysta ilekka, nieco ci�sza w g�rach i czasami troch� gliniasta. Wybuja�a ro�linno�� ozdabia tetereny, gdzie nie ma ani skrawka pozbawionego zieleni; stara si� ona rozszerzy� swojepanowanie a� na rozleg�e mielizny na Padzie.Pola faluj�cych zb�, obramowane szpalerami winnic po�enionych z topolami,zwie�czone po bokach g�stymi k�pami morw, �wiadcz� o �yzno�ci tej ziemi... Zbo�e,kukurydza, winogrona w obfito�ci, jedwabniki, konopie, koniczyna - to g��wne produkty.Udaje si� tu ka�da uprawa i w swoim czasie bardzo rozpleni�y si� tutaj d�by i wszelakar�norodno�� drzew owocowych; g�ste winnice sprawiaj�, �e brzegi rzeki staj� si�niedost�pne. Niegdy� bardziej ni� teraz zieleni�y si� wielkie i bogate lasy topolowe, miejscamiprzemieszane z olchami i wierzbami czy powabnym pachn�cym wiciokrzewem, kt�ry oplataro�liny, tworz�c co� na kszta�t chatek i wie�yczek zdobnych w kolorowe dzwoneczki.Jest tam obfito�� wo��w, �wi� i drobiu, na kt�ry czyhaj� tumaki i kuny domowe;my�liwy napotyka wiele zaj�cy padaj�cych cz�stym �upem lis�w; od czasu do czasuprzecinaj� powietrze przepi�rki, turkawki, kuropatwy o nakrapianym upierzeniu, bekasy,kt�re rozdziobuj� ziemi�, �e wygl�da jak rzeszoto, i inne w�drowne ptactwo; ponad g�ow�spostrzegasz ogromne stada bystrych szpak�w, a zim� na Padzie �lady kaczek. Bielej�camewa pob�yskuje z roz�o�onymi skrzyd�ami i czujnie wypatruje, by nagle spa�� i porwa� ryb�;po�r�d trzcin ukrywa si� r�nobarwny zimorodek, trzciniak, kurka wodna i przebieg�a �yska;na rzece s�ycha� wodniki, postrzegasz czaple, siewki, czajki i inne ptactwo przybrze�ne,drapie�ne soko�y i kr���ce myszo�owy, kt�re s� postrachem kwok, a tak�e nocne sowyp�omyk�wki; kiedy� podziwiano i polowano na wi�ksze ptaki, przywiane wiatrami z obcychkraj�w nad Pad i za Alpy. W tej kotlinie pok�saj� ci� komary (�z b�otnistych staw�wpodnosz� si� odwieczne lamenty �ab�), ale podczas ja�niej�cych letnich nocy uroczy s�owikwt�ruje swoim s�odkim �piewem boskiej harmonii wszech�wiata, u�alaj�c si� by� mo�e nadtym, �e ta sama harmonia nie koi serc ludzkich.W rzece obfituj�cej w ryby pluskaj� si� brzany, liny, drapie�ne szczupaki, srebrzystekarpie, wyborne okonie o czerwonych skrzelach, �liskie w�gorze i dorodne jesiotry, kt�reniekiedy dr�czone przez ma�e minogi p�yn� w g�r� rzeki, a wa�� czasem po sto pi��dziesi�t, anawet wi�cej kilogram�w ka�dy.Na brzegu rzeki widniej� pozosta�o�ci miasta Stagno, dawniej bardzo rozleg�ego, terazprawie ca�kiem poch�oni�tego przez fale: od strony, gdzie gmina graniczy ze Stirone wpobli�u Taro, wznosi si� miejscowo�� Fontanelle, zalana s�o�cem i le��ca na uboczu. Tam,gdzie boczna droga krzy�uje si� z grobl� na Padzie, znajduje si� osada Ragazzola; a nawsch�d, gdzie teren bardziej si� obni�a, po�o�one jest ma�e miasteczko Fossa, za� odludnaniepozorna wioszczyna Rigosa ukrywa si� w�r�d srebrzystych i czarnych top�l i innych ro�linnie opodal miejsca, gdzie rzeka Rigosa wpada do Taro. W�r�d tych miejscowo�ci zieleni si�Roccabianca...�***Kiedy odczytuj� ponownie te stronice spisane przez notariusza Francesca LuigiegoCampari* [przyp.: Dott Francesco Luigi Campari, Un castello del parmigiano attraverso isecoh, ed. Battei, Parma 1910.], wydaje mi si�, �e staj� si� postaci� z bajki, kt�r� onopowiada, bo ja w�a�nie urodzi�em si� w tym miasteczku zalanym s�o�cem i le��cym nauboczu.Ale ma�y �wiat z �Ma�ego �wiatka� wcale tam nie le�y, nie ma go w jednym miejscu;wioska z �Ma�ego �wiatka� to czarny punkcik na mapie, poruszaj�cy si� razem ze swoimiPepponami, Chudymi w g�r� i w d� rzeki po tym skrawku ziemi le��cym mi�dzy Padem aApeninami - ale klimat jest w�a�nie ten. I krajobraz te� jest ten, i w takiej wiosce jak tawystarczy przystan�� na drodze, by popatrze� na zatopiony w kukurydzy i konopiach wiejskidom, a od razu rodzi si� opowie��.***Opowie�� pierwszaMieszka�em na Nizinie w Boscaccio, razem z moim ojcem, matk� i jedena�ciorgiemrodze�stwa; ja by�em najstarszy i mia�em dwana�cie lat, a Chico by� najm�odszy i mia� dwalata. Ka�dego ranka matka wr�cza�a mi koszyk z chlebem, torb� jab�ek albo s�odkichkasztan�w, ojciec ustawia� nas w szeregu na podw�rzu i kaza� odmawia� g�o�no Ojcze nasz, apotem szli�my z Bogiem i wracali�my o zachodzie.Nasze pola nigdy si� nie ko�czy�y i mogli�my biega� przez ca�y dzie�, a i tak niedotarliby�my do ich granic. Ojciec nie rzek�by ani s�owa, gdyby�my mu nawet zdeptali ca�etrzy morgi kie�kuj�cego ziarna albo wyrwali szpaler winoro�li. A jednak zawszeprzekraczali�my pewn� granic� i przysparzali�my mu k�opot�w. Nawet Chico, kt�ry mia�zaledwie dwa lata, ma�e r�owe usteczka, wielkie oczy z d�ugimi rz�sami i k�dziorki na czoleniczym anio�ek, nie przepu�ci� nigdy �adnemu g�siorkowi, je�li ten nawin�� mu si� pod r�k�.Potem co rano, jak tylko wyszli�my, z folwarku przychodzi�y stare baby z koszykamipe�nymi pomordowanych g�sek, kur, kurczak�w i moja matka za ka�d� martw� sztuk�oddawa�a jedn� �yw�.Mieli�my tysi�c kur, kt�re �azi�y po naszych polach, ale kiedy trzeba by�o wsadzi�jak�� do garnka, musieli�my j� kupowa�.Moja matka wci�� kiwa�a g�ow� i wci�� zamienia�a g�ski �ywe na martwe. Ojciecpochmurnia� na twarzy, podkr�ca� d�ugie w�sy i ostro przepytywa� kobieciny, �eby si�dowiedzie�, czy przypomina�y sobie, kto z dwunastki dokona� zbrodni.Kiedy kto� mu m�wi�, �e to najm�odszy Chico, kaza� sobie opowiada� trzy albo czteryrazy ca�� histori� i to, jak rzuci� kamieniem, i czy kamie� by� du�y, i czy ugodzi� g�siora zapierwszym razem.Dowiedzia�em si� tego du�o p�niej, wtedy nie my�la�o si� o tym. Pami�tam, �epewnego razu, kiedy wys�a�em Chica na g�, kt�ra jak g�upia przechadza�a si� poopustosza�ym polu, a ja sta�em z pozosta�� dziesi�tk� n... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • monissiaaaa.htw.pl