Dookola tyle cudow, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czes�aw ChruszczewskiDOOKO�A TYLE CUD�WHistoria, kt�r� zamierzamy opowiedzie� jest:po pierwsze � autentycznapo drugie � fantastycznapo trzecie � prawdopodobnapo czwarte � nieprawdopodobnaNic doda�, nic uj��.Gdzie wydarzy�a si� ta historia? By odpowiedzie� na to pytanie otwieramy szeroko okno.Nad rzek�, wolno tocz�c� swoje wody, wierzby rosochate, za nimi �any pszenicy� W daliob�ok kurzu, kt�ry zbli�a si� i zbli�a, i zbli�a, i zbli�a.To samoch�d. Oto zwalnia. Staje. Z wozu wysiada dw�ch m�czyzn. Gaw�dz�c wchodz�do okaza�ego gmachu Biblioteki Miejskiej. A niekt�rzy powiadaj�, �e wsp�czesny cz�owieknie ma czasu na czytanie ksi��ek.Ech, czego to ludzie nie plot�.Zaczynamy, bardzo prosz�.Horacy Nazywam si� Horacy.Dominik A ja Dominik.Horacy By�o lato.Dominik Lato ubieg�ego roku, pogodne, lecz nie upalne.Horacy Przeszukiwa�em sterty ksi��ek.Dominik W�drowali�my wzd�u� p�ek.Horacy Nagle!(melodyjka)Dominik Co si� sta�o?Horacy Zdumiewaj�ce.Dominik Masz racj�, �ycie jest zdumiewaj�ce, ale to nie pow�d by bledn�c, a ty zblad�e�.Horacy, co tobie? Bledniesz, i bledniesz, i bledniesz.Horacy Bo p�ka, p�ka z ksi��kami, przy kt�rej stoimy, gwa�townie obsun�a si�, opad�a.Trz� sienie ziemi, to trz�sienie ziemi. Dominiku!Dominik Oszala�e�! Trz�sienie ziemi na nizinach.(psykanie)Horacy Dlaczego oni psykaj�?Dominik W bibliotece nie wolno g�o�no rozmawia�. Dlaczego stoisz na palcach?Horacy Ja na palcach? Nie stoj� na palcach.Dominik Wi�c stan��e� na stopniu.Horacy Zmi�uj si�, tutaj nie ma �adnego stopnia.Dominik Jeste� wy�szy o dobre dziesi�� centymetr�w.Horacy P�ka znowu opad�a.Dominik Horacy! Ty uros�e�!Horacy W moim wieku? �artujesz.Dominik Medycyna zna takie przypadki.Horacy Ni st�d ni zow�d uros�em. Dlatego wydawa�o mi si�, �e p�ka z ksi��kamiopad�a� O, znowu.Dominik To ty, Horacy, ro�niesz, dos�ownie ro�niesz w oczach.Horacy Wyjd�my st�d. �le si� czuj�.Dominik Pojedziesz do mnie. �ona i dzieci na wakacjach. Odpoczniesz i wr�cisz donormy, a przede wszystkim nie denerwuj si�. Obliczy�em, �e ro�niesz z szybko�ci�dziesi�ciu centymetr�w na godzin�.(melodyjka)Rozmawia�em telefonicznie z lekarzem. Uspokoi� mnie, jego zdaniem to chwilowezak��cenia dzia�ania przysadki m�zgowej. Doktor przyjedzie za kwadrans i zrobi cizastrzyk, kt�ry powstrzyma ten proces.Horacy A mo�e lepiej nie powstrzymywa�.Dominik Zwariowa�e�?Horacy By�em do tej pory cz�owiekiem raczej niskiego wzrostu. Metr sze��dziesi�t, to nieza wiele. Ile przyby�o?Dominik Oko�o czterdziestu centymetr�w.Horacy Jestem wdzi�czny losowi za te dwa metry. Niech tak zostanie.Dominik Tw�j wzrost, twoja sprawa. Je�eli jednak nie poprzestaniesz na tym?Horacy Dwa metry i ani centymetra wi�cej.Dominik Ano, sprawd�my. Dwa metry dwadzie�cia, a lekarza jak nie wida�, tak nie wida�.Ro�niesz w dalszym ci�gu i to z coraz wi�ksz� szybko�ci�. Przesta�, b�agam.(dzwonek przy drzwiach)Oho, to na pewno lekarz� Prosz� t�dy, panie doktorze. Oto m�j przyjaciel. Horacy. Ro�nie iro�nie.Doktor Ale trzeba przyzna�, �e ro�nie bardzo proporcjonalnie, we wszystkich kierunkach.Ch�op na schwa�. No, zrobi� panu zastrzyk i wr�ci pan do normy. Wsp�czesna medycynaczyni cuda.Horacy Aaa� boli! K�uje!Dominik Pan doktor k�uje ci� dla twojego dobra.Doktor Dwa metry osiemdziesi�t. Bardzo interesuj�cy przypadek. Co pan jad� wczoraj nakolajc�?Horacy Nie jad�em kolacji.Dominik M�j przyjaciel jest pisarzem. Prowadzi nies�ychanie higieniczny tryb �ycia.Doktor Mo�e co� pana zaszokowa�o?Horacy Wprost przeciwnie. Ostatnio nudzi�em si� jak wszyscy diabli. W naszym mie�cietrudno o rozrywki. A co tu m�wi� o szoku.Doktor �wi�ta prawda, �wi�ta prawda.Dominik Ka�dy cz�owiek powinien od czasu do czasu rozerwa� si�, a co dopiero pisarz,wielki pisarz.Doktor Dok�adnie trzy metry. Zastrzyk nie pom�g�.Horacy �adna historia i co teraz b�dzie?Doktor Prosz� nie denerwowa� si�. Nawi��e kontakt z profesorem Lizeuszem, to wybitnyspecjalista od przysadki m�zgowej. G�owa do g�ry, m�ody cz�owieku! G�owa do g�ry!Horacy Ciasno w tym twoim domku, Dominiku.Dominik Wyjd�my do ogrodu, tam wi�cej przestrzeni.Horacy Usi�d� na ziemi za krzakiem magnolii. Nie chc� wywo�ywa� zbiegowiska. Jestemprzera�ony, rosn� i rosn�.Dominik Trudno zaprzeczy�.Horacy Ile teraz, tak na oko?Dominik Na oko b�dzie cztery.(dzwonek telefonu)Dominik Telefon! Sied� tutaj i nie ruszaj si�, zaraz wracam� Halo, tak, panie doktorze, wdalszym ci�gu� Dok�adnie ile? Gdy odchodzi�em, cztery metry i dwadzie�ciacentymetr�w� Tak, ja r�wnie� czuj� si� nie najlepiej� I pana wzi�o. Zrozumia�e.Prawdziwy koszmar� zmierzy� i poda� aktualny wzrost! Tak jest!(biegn�ce kroki)Pi�� metr�w i pi�� centymetr�w, panie doktorze� Profesor wyjecha� do Warszawy. Niechpan depeszuje. Tak, naturalnie, pokryj� wszelkie koszta� S�ucham? Pan s�dzi, paniedoktorze, �e po zachodzie s�o�ca Horacy wr�ci do normy?�Wybuchy na s�o�cu? Tobardzo mo�liwe. Albo smog� chemikaliami zatruwaj� rzeki, dymem i etylin� powietrze idlatego m�j przyjaciel� reakcja obronna� No c�, za kilka minut s�o�ce zajdzie iprzekonamy si�. Tak oczywi�cie, co p� godziny telefon.(kilka takt�w muzyki)Panie doktorze, przed p�noc� Horacy osi�gn�� jedena�cie metr�w� Tak, zgodnie zpa�skim zaleceniem poda�em mu wzmocnion� dawk� �rodka nasennego. �pi na ��ce, zaogrodem� Ciep�a, sierpniowa noc, nie przezi�bi si�. Pocz�tkowo okrywa�em godywanem, teraz�? sam pan rozumie, doktorze� Profesor przyleci samolotem rano,�wietnie� a pan zdrzemnie si� i za godzin� obejrzy pacjenta� Czekam� Nie, nikt nicnie zauwa�y�, tylko pies s�siada urwa� si� z �a�cucha i uciek�� Ot� to, panie doktorze,zwierz�ta posiadaj� zadziwiaj�cy instynkt. Do zobaczenia!(kilka takt�w muzyki)Doktor To� to Guliwer w�r�d liliput�w. Czterna�cie metr�w, a �pi niczym dziecko.Niebywa�e! Fantastyczne! Trzeba zawiadomi� w�adze.Dominik Nie uczyni� mu chyba krzywdy, to cz�owiek o go��bim sercu.Doktor Pan go pami�ta, gdy mia� p�tora metra wzrostu.Dominik Serce mu r�wnie� uros�o.Doktor Serce, m�zg, woreczek ��ciowy! W�adze trzeba zawiadomi�, to nasz �wi�tyobowi�zek.Dominik O p�nocy?Doktor Nie mo�emy czeka� do �witu. Pa�ski przyjaciel na razie nie zdaje sobie sprawy zeswojej si�y, ze swojej pot�gi. Trudno przewidzie�, co si� stanie, gdy fakt ten dotrze do jego�wiadomo�ci. Jad� do prezydenta miasta.Dominik Do prezydenta! O tej porze!Doktor Tak, do prezydenta miasta. (kilka takt�w muzyki)Prezydent A, to pan, doktorze, co za wizyta, co za wizyta.Doktor Najmocniej przepraszam, obudzi�em pana prezydenta.Prezydent (ubawiony) M�j drogi, o tej godzinie ja nigdy jeszcze nie �pi�. Pi�� minut podwunastej siadam w fotelu i czytam, nie, nie ok�lniki, ani zarz�dzenia, czytam ksi��k�,znakomit� powie�� Horacego�Doktor (przerywaj�c) Ot� to, ot� to!Prezydent Ot� co, ot� co?Doktor Horacy zachorowa�, panie prezydencie, ale to szczeg�lna choroba. Horacy ro�nie iro�nie, panie prezydencie.Prezydent U nas, panie doktorze, ka�dy mo�e rosn��. Zjawisko takie nie powinnowywo�ywa� paniki, przeciwnie, winno sta� si� �r�d�em dumy i zadowolenia. Pozw�lcieludziom rosn��. To bardzo dobrze, kiedy rosn�. Niech�e wi�c Horacy ro�nie sobie nachwa�� naszego grodu.Doktor Lecz on, panie prezydencie, wyr�s� ponad miar�.Prezydent Co to znaczy ponad miar�? Jest, na Boga tw�rc�! Jak� miar� pragnie panwyznaczy� dla tw�rcy, dla pisarza?Doktor Panie prezydencie, ten cz�owiek przekroczy� wszelk� miar�.Prezydent Dojad� panu, co, a s�dzi�em, �e sta� pana, panie doktorze, na obiektywizm.Doktor Przyzna pan, panie prezydencie, �e czterna�cie metr�w wzrostu, to miara nawet, jakna takiego tw�rc�Prezydent Czterna�cie metr�w wzrostu. Nie rozumiem.Doktor To mniej wi�cej wysoko�� dwupi�trowego domu.Prezydent Starego czy nowego budownictwa?Doktor Starego, panie prezydencie.Prezydent Nonsens, absurd. �aden cz�owiek nie mo�e osi�gn�� takiego wzrostu.Doktor Horacy jednak osi�gn�� i, co gorsza, ro�nie dalej. Uzna�em za koniecznepowiadomi� pana, panie prezydencie, o tym fenomenie ze wzgl�d�w na bezpiecze�stwonaszego miasta.Prezydent Pan przypuszcza, �e ten cz�owiek mo�e zagrozi� naszemu miastu.Doktor Wszystko mo�liwe, panie prezydencie.S� rzeczy na niebie� Prezydent (zniecierpliwiony) Tak, tak. Czy mo�na go zobaczy�?Doktor M�j samoch�d czeka przed domem.(kilka takt�w muzyki)Doktor (p�g�osem) To przyjaciel Horacego, Dominik, panie prezydencie.Prezydent (ucieszony) Dominik, poznaj�, poznaj�, znakomity aktor Teatru Miejskiego.Ci�gle gracie te tragedie greckie?Dominik Gramy.Doktor Co z Horacym?Dominik �pi.Doktor Czy ro�nie w dalszym ci�gu?Dominik Znacznie wolniej. Zmierzy�em go przed chwil�. Osiemna�cie metr�w.Doktor Pan prezydent chcia�by rzuci� okiem na Horacego.Dominik P�jd� pierwszy, panie prezydencie, prosz� za mn�. Ostro�nie, przejdziemy przezogr�d na ��czk�, otoczon� �wierkami.Prezydent Noc cieplutka i co za ksi�yc!Dominik Pe�nia, panie prezydencie. Jeszcze kilka krok�w� Oto Horacy.(chwila ciszy, dalekie wycie ps�w)Prezydent To sen! Fantasmagoria! Albo z�udzenie optyczne (chichocz�c) Ej, urwisy,zakpili�cie sobie ze mnie.Dominik Prosz� podej�� bli�ej, panie prezydencie. �wiat�o ksi�yca pada na twarzHoracego. U�miecha si� przez sen i lekko chrapie.Prezydent Nogi uginaj� si� pode mn�. Zimny pot sp�ywa z czo�a. Mdlej�.Doktor Istotnie, zemdla�.(kilka takt�w muzyki)Prezydent Gdzie� gdzie ja jestem?Doktor W swoim gabinecie, panie prezydencie.Prezydent Widzia�em kolosa! Widzia�em giganta! Widzia�em wielkoluda! Widzia�em? Amo�e nie widzia�em?Doktor Widzia� pan.Prezydent W drugiej po�owie dwudziestego wieku Niebywa�e! Nie mog� och�on��.Otw�rzcie okno!Doktor Otwarte.Prezydent To zamknijcie! Natychmiast zamkn�� okno. Zabaryk...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]