Dopoki milczy Ukraina, eBooks txt

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ANNA STRO�SKADop�ki milczy Ukraina1998Jerzemu Giedroyciowi tw�rcy i redaktorowi KULTURYNad Smotrycz, za ZbruczZa ogromne pieni�dze - sto osiemdziesi�t dolar�w, tutaj to fortuna - wynajmuj� �ad�, kt�ra obwiezie mnie - na chybcika, ale jednak - po podolskich krzemieniach i kamieniach. Kierowca, pan W�adziu, jako rasowy syn �yczakowa czy Zamarstynowa prowincj� w �yciu si� nie interesowa�, trasy nie zna, mapy nie posiada, wi�c udost�pniam w�asn�, prezent z konsulatu. Po alfabecie i ko�lawej transkrypcji s�dz�c, mapa jest adresowana do niemieckich turyst�w, na wyrost, bo Niemcy za delikatni na przeja�d�ki po kraju bez moteli i stacji benzynowych.Najwygodniej i najnudniej podr�uje si� po autostradach. W wypadku Ukrainy nale�a�oby raczej m�wi� o drogach szybkiego ruchu, ale ka�da z nich przynajmniej pod tym jednym wzgl�dem spe�nia warunki autostrady: smu�y si� bezbarwnie, p�ynie po p�aszczy�nie, omija miejscowo�ci, a na domiar z�ego obrasta w �posadki�, g�ste, szczelne kordony drzew i krzew�w odcinaj�ce asfalt od �ywego �wiata. Oczywi�cie Polacy zaraz umy�lili sobie, �e to przez parszyw� perfidi� sowieck�, bo �Ruski� nie chcia�y, �eby si� rozgl�da�... Bzdura. �Posadki� s� od �nieg�w. Owszem, istnia�y trasy zakazane cudzoziemcom, sama zostawi�am sobie na pami�tk� karteluszek z �Inturista�, jeszcze w siedemdziesi�tych latach przestrzegaj�cy: �Riga-Minsk tolko samolotom!� To zn�w w drodze z Kiszyniowa do Wilna mi�dzyl�dowanie mieli�my we Lwowie, dwie godziny postoju, wyszli wszyscy, a mnie nie pozwolono. �Przecie� ja tylko do toalety� - molestowa�am stewardess�. Usadzi�a mnie ostrym: �U was wizy niet. Inostrancom nie Izia�.Nie te czasy. Droga wolna. Zabra� si� z nami dziennikarz z polskiej �Gazety Lwowskiej�, Emil Legowicz, bezb��dny w trudnych sytuacjach. Wie, kiedy powo�ywa� si� na �Lwowsk�� a kiedy na �Wysokyj zamok�. Respekt przed pras�, nam to ju� zupe�nie przesz�o, im jeszcze nie.W�adziu opieku�czy: ta trzeba okno przymkn��, �eby nam Legowicza nie wydu�o. I dodaje przede wszystkim sobie ducha na wybojach: no nic, szorujemy.Z tym szorowaniem nie tak prosto, zakr�t�w niema�o, a za ka�dym mo�e czai� si� milicjant. Dop�ki drogowskazy wskazywa�y Briest i Kijew, na stukilometrowym odcinku spotkali�my a� cztery patrole: pierwszy zaraz za Lwowem. Milicjant z pierwszego tylko sprawdzi� papiery kierowcy, milicjant z drugiego domaga� si� mandatu za przekroczenie szybko�ci a� o dwana�cie kilometr�w, ale pomog�a elokwencja Legowicza i nie musieli�my zap�aci�.- Dawaj do przodu - sam siebie zach�ca pan W�adziu, i natychmiast monituje: cicho, cicho. Co oznacza: tylko bez nerw�w. Bez szale�stw na strze�onej drodze.Brody, obok Gr�dka Jagiello�skiego, Zbara�a czy Trembowli - jedno z tych miasteczek, w kt�rych uchowa� si� koloryt kres�w, mimo wyburze� i naporu monotonnych blok�w. Ale wsz�dzie jest �wie�szy akcent do legendy o Rzeczypospolitej co najmniej dw�ch kochaj�cych si� narod�w. We Lwowie obok ko�cio�a �w. El�biety stanie pomnik Bandery. W Brodach ogl�dam pierwszy i nieostatni na wybranej trasie obelisk �Ofiarom stalinowskich represji�. Z tablicy wynika, �e wi�kszo�� represjonowanych wojowa�a w UPA.Ziele� i fiolet, to barwy Wo�ynia, migaj�cego w niecz�stych przerwach mi�dzy �posadkami�. Odbijamy od autostrady. Nadal nic ciekawego. P�oty, wertepy, fasolowe grz�dki. I nieoczekiwany na tej przypodolskiej, ale jeszcze wo�y�skiej, przestrzennej, sto�owatej r�wninie Poczaj�w. G�ra, dopiero gdy si� patrzy z g�ry, wydaje si� ogromna. W dole p�aski, zmala�y Poczaj�w, poprzeszywany zieleni�, rozwleczony po ogr�dkach. Tak wysoko, tak nisko... Zdumiewaj�ca sklejka krajobraz�w.Wok� �awry staruszki. W tym straszliwym upale siedz� albo i le�� na �awkach zakutane jak na ci�ki mr�z, w szalach, szubach, walonkach. Mo�e tak bezpieczniej. Co na sobie - nie zginie. Modl� si�, oszcz�dnie �uj� chleb, patrz� w przestrze� - jak kt�rej pasuje. One wiekowe, i jaka� pora�aj�ca odwieczno�� sytuacji. Tak jest i pewnie zawsze tak tu by�o, bez wzgl�du na potrz�saj�ce �wiatem huragany.W Poczajowskiej �ladu po folderach, osi�galny tylko jeden druczek, i to zajmuj�cy si� nie �awr�, a �wiadkami Jehowy. Agitka nawet nie ukrai�ska, rosyjska - energicznie bierze si� za przeciwnika. Jehowici ju� przywykli do �garstwa i dobroci� z nimi nie poradzisz. Intencje tekstu wyartyku�owane, powiedzie� mo�na, szczerze i bez zahamowa�. �Nienawi�� �wiadk�w Jehowy do chrze�cija�stwa t�umaczy si� tym, �e w za�o�eniach swoich sekta opiera si� na judaizmie...� No, to�my w domu. Dalej wychodzi na to, i� przewrotni �wiadkowie lansuj� Antychrysta. Niby to wyczekuj�c Mesjasza - spodziewaj� si� �cz�owieka grzechu, syna ciemno�ci�.Krzemieniec - d�uga ulic�wka, miasteczko na osnowie wsi. Od tej g��wnej, r�wninnej - odpryski bocznych ulic, stromych, dla mnie, oczywi�cie po przemysku. Za d�ugo tu nie zabawimy, gdy� Krzemieniec jest tematem dy�urnym, pisze o nim kto mo�e, tylko bez efektu.Przed noc� - i ca�e szcz�cie, bo to nie s� strony na nocne podr�e - dobijamy do Zbara�a. M�j portfel prawie pusty. Gdzie by tu przenocowa� omijaj�c hotel? Legowicz zawsze co� wymy�li, tym razem te� nie zawi�d�: jedziemy do ksi�dza.Samotny lokator zrujnowanego klasztoru mieszka w pokoju bez pieca. Kancelaria (du�e s�owo) te� nieogrzewana. Na dworze upa�, tu przeszywaj�cy ch��d. Nawet w niezno�nie letni, przegrzany dzie� majowy kamienna pod�oga w refektarzu jakby �wie�o myta: co tam myta, zlana wod�. Sadzawka w lecie, a �lizgawka w zimie. Ksi�dz przystojniak, na oko - si�acz, ros�y, umi�niony, ju� ma w wyroku bolesny �ywot reumatyka. A wita nas pogodnie. Przedstawiwszy si�: �ksi�dz �ydowski jestem�, dorzuca: �takie nie�adne nazwisko nosz�, co robi�...� Faktycznie. �eby to cho�: Jewrejski...To jego sz�sty rok na Ukrainie, przed Zbara�em - na g��bokiej Ukrainie, bli�ej Odessy. Powiada, �e tam praca by�a l�ejsza, a Polak�w wi�cej. Radzi� sobie, cho� trafi� do parafii od siedemdziesi�ciu lat pozbawionej ksi�dza. Zamieszka� - jak to pogodnie okre�la - w chatce na cmentarzu. W dawniejszej przechowalni zw�ok. �Wstawi�em ��ko, stolik, krzes�o... Wi�cej i tak by si� nie zmie�ci�o. Wod� to szanowa�em jak z�oto. Ko�ci� tam kiedy� by�, d�ugo by�, bo postawiony w 1662 roku. Po rewolucji zamkni�ty, najpierw zamienili go na sk�ad nawoz�w sztucznych, potem w prezbiterium porobili mieszkania, druga cz�� posz�a na kino, trzecia na sal� ta�ca. Z ko�cio�a zosta� tylko obraz. Jeden, tak. Ogromnie zniszczony�.W Zbara�u puste �ciany, kt�re jeszcze by�yby do odratowania. Nie gustuj� w baroku, ale to uderzaj�co pi�kny ko�ci�. Ksi�dz nie przeoczy� mojego zachwytu, wyczu� sojuszniczk� i agituje: �Gdyby nasze ministerstwo kultury i sztuki zainteresowa�o si�, co z funduszami przys�anymi przez Kij�w na ko�ci� zbaraski, czemu one tu przepad�y... na co posz�y...�Ko�ci�, nieopodal cerkiew prawos�awna, w pobli�u greko-katolickiej, niedaleko od kaplicy baptyst�w. Mo�e zosta� �lad po synagodze, ale jako� mi niepor�cznie pyta� ksi�dza �ydowskiego. Niech najpierw Legowicz za�atwi co� do spania. Udaje si� nadspodziewanie �atwo. Mili, us�u�ni ci tutejsi ksi�a, co sobie p�niej potwierdz� i w Kamie�cu Podolskim, i w Mo�ciskach. Ta ich ufno��, gotowo�� do pomocy, to a� zaskoczenie, to jak z zamierzch�ej bajki. My�my w kraju dawno ju� odwykli... Poza tym, c� on o nas wiedzia�? Jestem z Polski, m�wi�, wysiadaj�c z wozu z ukrai�sk� rejestracj�, i my Polacy, do��czaj� si� dwaj moi towarzysze, kt�rych akcent ju� nie daje gwarancji. A gdyby nawet? Przecie� w Zbara�u (ksi�dz si� o tym nie zaj�kn��, inni powiedzieli) ju� by�y z rodakami r�ne z�e do�wiadczenia. �Mam oko� powie ksi�dz, kt�remu - ale dopiero nazajutrz, wyspani, wyk�pani - wytykamy nieostro�no��. �Mam oko, ja rozpoznam cz�owieka�. Tak si� m�wi, ale...Ot� to. C�rka Piechowej by�a mniejsz� optymistk�, rano zajrza�a, czy ksi�dz si� nie pomyli� i czy matka �yje.Piechowa to Polka, matka Ukrainki, babka Ukrai�ca i Polaka. Dostali�my si� jej na przenocowanie. Ksi�dz rekomendowa�: kobieta powa�na, starszawa, nie ubli�y go�ciom, mo�e i ucieszy si�, zw�aszcza �e dom do pochwa�y. Sami zobaczymy.Parafia ksi�dza �ydowskiego liczy pi�tna�cie tysi�cy Polak�w (nie powie: wiernych. Na jedno wychodzi. Piel�gnowany kanon kresowy: wiara r�wna narodowo�ci). Tak, b�dzie z pi�tna�cie tysi�cy, cho� wielu ju� zniszczonych. Mimo to: wiernych? R�nie. Ksi�dz �yje �w bardzo dobrej zgodzie� ze swiaszczennikiem grekokatolickim, ale podejrzewam, �e troch� taka to za�y�o�� jak prokuratora z adwokatem: nawet prywatni przyjaciele jednak wojuj� na s�dowej sali. Toga obliguje, sutanna te�. U Piechowej od pierwszych chwil czujemy si� po domowemu, bo i wino znalaz�o si� domowe, nam weso�o, a ksi�dz nie zasypia gruszek w popiele, pracuje nad Halin�. Zach�ca, by zamiast do cerkwi chodzi�a do ko�cio�a, lecz to twarda sztuka. Pozna�, �e nie ust�pi. Spieraj� si� dyplomatycznie, ostro�nie, bez przeci�gania struny. Ksi�dz niby to p�artem: �U nas �adniej...� Halina, ju� zniecierpliwiona: �Mnie wystarczy tamto�.Ani si� nie dogadaj�, ani nie pok��c�.Z t� chwil� rozmowa ju� zdecydowanie �wiecka. Ksi�dz namawia Piechowa na popraw� zdrowia i urody. �Czemu sobie z�b�w nie wstawisz?� W�adziu z Legowiczem te� s� za tym. I wcze�niej du�o ludzi by�o, przyznaje Piechowa, a znowu� inni odradzali: �Nie wstawiaj, lepiej chodzi� pusto�.Nie wstawi.W nocy d�ugo nie �pimy: ja pewnie ze zm�czenia, Piechowa ze strachu, czy jej nie poder�niemy gard�a, bo to ksi�dz ksi�dzem, paszport paszportem, a obcy obcym, jednak. Wobec czego rozmowa. W�a�nie o strachu, ale tym tutejszym, mulistym, z�ym jak bagno, s�cz�cym si� na sowieck� Ukrain� przez dziesi�tki lat. Piechowa oponuje. �Strachu nie by�o - powiada.... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • monissiaaaa.htw.pl