Dramaty, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stanis�aw Ignacy Witkiewiczdramatytom 1***.". Wydanie IIrozszerzone i poprawioneOpracowa�. .i wst�pem poprzedzi� Konstanty PuzynaWarszawa 1972 Pa�stwowy Instytut WydawniczyObwolut�, ok�adk� i strony tytu�oweprojektowa�a ., * :DANUTA �UK�WSKAPKINTED IN P GL ANDPa�stwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1972 r. Wydanie drugie� Nak�ad 20 000+290 egz. Ark. wyd. 27,29. Ark. druk. 41,75 Papier sat. kl. IV, 65 g z form. 82X104/32 z Fabryki Papieru w Kostrzyniu Oddano do sk�adania 14. VII. 1971 r. Druk uko�czono w lipcu 1972 r. ��dzka Drukarnia Dzie�owa ��d�, ul. Rewolucji 1905 r. nr 45 Zam. nr 1754/A/71. U-89 Cena t. I/II z� KO.-WITKACYlJest taki rysunek Linkego: ponury, pusty krajobraz, trzy czarne szkielety usch�ych drzewek, na pierwszym planie twarz Witkiewicza; zza jego ramienia patrzy ku nam druga twarz, drugi Witkacy. Portret pewnie by si� Witkacemu podoba�: ma tzw. dreszczyk metafizyczny. Twarze jednak - twarzy jest tu o kilkana�cie za ma�o.Bo te� ca�a ta tw�rczo��, jej stylistyka, idee i losy, to osobliwa historia. Bardzo polska, troch� europejska i nies�ychanie pogmatwana. Pogmatwana w kilku znaczeniach. Ju� wielo�� dyscyplin, uprawianych przez Witkacego, budzi zak�opotanie: malarstwo, powie��, dramaturgia, teoria sztuki, teoria kultury, ontologia, wszystko bardzo indywidualne, nie�atwe do okre�lenia jednym zdaniem, frapuj�ce jako propozycja intelektualna, a przy tym splecione ze sob�, nieroz��czne. Za� do wielotorowo�ci zainteresowa� Witkiewicza do��cza si� wewn�trzna wielop�asz-czyznowo�� tej tw�rczo�ci.Jej wybuchowa dynamika kipi od sprzecznych napi��. �cieraj� si� tu, interferuj� i ��cz� niemal wszystkie problemy artystyczne dwudziestowiecznej awangardy wraz z du�� grup� zagadnie� politycznych, filozoficznych i socjologicznych, gdzie znakomite diagnozy i hipotezy zmiesza�y si� z naiwn� obsesj�, -rzeczy serio z parodi� lub �wiadomym fantazmatem. A na t� mieszank�, do�� ju� i tak intensywn�, nak�ada si� nasza sytuacja narodowa, czterdzie�ci burzliwych lat niezbyt dla Witkacego �askawych, ale przydaj�cych jego dzie�u dodatkowych, osobliwych znacze�. W naszych oczach przemieszczaj� si� akcenty, szydercza fantazja staje si� obserwacj�, obserwacja -6 Konstanty Puzynasecesyjnym mitem, a wszystko razem nabiera jakiej� nowej goryczy - goryczy prekursorstwa i zap�nienia zarazem. R�wnie piekielnej zbitki nie by�o w polskiej literaturze od czasu romantyk�w. �atwo tu zaj�� donik�d, id�c prost� drog� po nitce do k��bka: k��b jest zbyt spl�tany, nitek zbyt wiele. Pozostaje wysnu� ich z k��bka tyle, ile si� uda, w nadziei, �e ca�o�� wprawdzie si� nie rozp�acze, ale mo�e stanie si� bardziej przejrzysta.Na pierwszy rzut oka nic zreszt� nie zapowiada k�opot�w. Pozycja Witkacego zdaje si� ju� ustala�. Od pi�ciu czy sze�ciu lat robi on znowu karier� - powt�rn�, po �wier�wieczu zapomnienia. Teatry si�gaj� do jego sztuk, wystawa jego obraz�w, zorganizowana w Nowym Targu, objecha�a tak�e inne miasta, wznowienie Nienasycenia zosta�o rozchwytane, interesuje si� Witkacym coraz �ywiej m�odzie� artystyczna, nie tylko polska. Co w nim widzi? Najkr�cej ujmuje to notatka w programie do sopockiego spektaklu Szewc�w, do�� perfidnie spreparowana ze szkicu Stawara, z kt�rego wy�awia to, co �w krytyk niech�tnie Witkacemu przyznaje, pomijaj�c wszystko, co mu zarzuca. "Walka Witkiewicza z "bebechowato�ci�", ze zdewaluowa-nymi uczuciami i jego ciekawa teoria gry aktorskiej - wyprzedzaj� Brechta; "katastrofizm" �wiatopogl�dowy Witkacego �ywo przypomina Becketta i ca�� tzw. czarn� literatur� Zachodu; nadrealistyczny, pozornie nonsensowny humor jego staje w zawody z humorem lonesco. U nas Witkiewicz oddzia�a� bardzo silnie na proz� Gombrowicza i Schulza; z niego wywodzi si� Zielona G� Ga�czy�skiego i Bia�oszewski z teatru na Tarczy�skiej." I drugi jeszcze g�os, Ingardena: "By�, w zasadniczej swej postawie, egzy-stencjalist�, na wiele lat przed ukazaniem si� tego kierunku we Francji, a prawdopodobnie wsp�cze�nie z wyst�pieniem Heideggera. Lecz Heideggera, o ile mi wiadomo, nigdy nie czyta�. [...] Od egzystencjalist�w francuskich za� mia� te� w sobie - mimo swego g��bokiego pesymizmu - wi�cej �ywio�owego dynamizmu i pierwotnej samorodno�ci, filozoficznie za� mia� dalej ni� u nich id�ce ambicje stworzenia pe�nego systemu metafizycznego."S�dy te, jak wida�, brzmi� jednoznacznie: Witkacy to ol�niewaj�cy prekursor na miar� europejsk�, samorodny geniusz, grubo wyprzedzaj�cy, intelektualnie i artystycz-Wst�p 7nie, naj�ywsze dzi� orientacje i pr�dy zachodniej literatury. Mimo nutki egzaltacji w przytoczonych wypowiedziach �atwo zreszt� dostrzec, �e zawieraj� najzupe�niej s�uszne obserwacje i por�wnania, wyj�wszy mo�e w�tpliw� paralel� z Brechtem. Nic dziwnego, �e w �rodowiskach tw�rczych nazwisko Witkacego jest coraz popularniejsze: powraca w artyku�ach, w dyskusjach, szumi w kawiarniach. Ro�nie entuzjazm dla Witkacego-awangardysty. W tej sytuacji oczywi�cie nikogo nie trapi pytanie, jakim cudem pod polsk� wierzb� wyr�s� podobny fenomen.K�opoty zaczynaj� si� za to przy konfrontacjach entuzjazmu z jego przedmiotem. Na razie nie s� gro�ne dla legendy, bo pisma Witkacego, b�d� - jak wi�kszo�� dramat�w - nigdy nie wydane, b�d� zaginione, b�d� od dawna wyczerpane, zna nieliczna tylko garstka ludzi. Ale przy lekturze tych pism niejednemu z entuzjast�w "na wiar�" twarz si� wyd�u�a. Tak, to prekursor, lecz dzi� ju� troch� myszk� tr�ci. Prawda, �e w innych krajach reprezentatywne utwory awangardy lat dwudziestych zestarza�y si� r�wnie, albo i bardziej: we�my cho�by Cycki Tyrezjasza Apollinaire'a, Orfeusza Cocteau, Gaz II Kaise-ra... Gdzie tam jednak Witkacemu do lonesco czy Sartre'a! Prawda, �e rosn�cy w mieszkaniu trup z lonescowskiego Amedee ou comment s'eu debarrasser jest pomys�em idealnie witkacowatym, �e Sartre'a przypomina Witkiewicz nie tylko postaw� filozoficzn�, ale czasem nawet stylistyk�: naturalistyczno-ekspresjonistyczne brutalizmy Dr�g wolno�ci, splecione z ci�g�� autoanaliz� w poj�ciowym j�zyku dysertacji filozoficznej, pochodz� z tego samego kr�gu prozy, co Nienasycenie... Ile� jednak w Witkacym d�u�yzn, gadulstwa, rozwlek�o�ci, jak w�t�a cz�sto akcja w dramatach, jak wiele tasiemcowych dysput. Prawda, �e i u Sartre'a nie lepiej; prawda, �e Witkacy uwa�a� rozmow�, dysput� sceniczn� za element bardziej dramatyczny ni� tzw. wypadki, co w czasach sukces�w Shawa i walki ze schematem piece bien faite mia�o swoje g��bsze uzasadnienia. Wszystko to prawda - b�ka rozczarowany .entuzjasta - ale jednak, wie pan, to nie to. W Witkiewiczu tyle jest zreszt� jeszcze m�odopolszczyzny, niedobrej, irytuj�cej. Prawda, �e i w Na�kowskiej, nie m�wi�c o �e2 romskim czy Kadenie...8Konstanty PuzynaTak rodzi si� niepok�j. Dobry w ko�cu ten Witkacy czy z�y? Rewelacja czy humbug? Rozczarowany entuzjasta rzuca si� na poszukiwanie autorytet�w. Znajduje ich sporo, bo o Witkiewicza spiera�y si� najwybitniejsze umys�y. K�opoty jednak rosn�. Kotarbi�ski pisze, �e by� to genialny talent filozoficzny, ale niedouczony, ponadto za� "rodzi� nie dzie�a do porodu gotowe, lecz raczej embriony dzie�". Stawar stwierdza: epigon, cho� buntowniczy epigon. Boy: "Nie waham si� og�osi� tego genialnego impro-wizatora jednym z talent�w najt�szych i najoryginalniejszych, jakie wyda�a tw�rczo�� dramatyczna - i nie tylko w Polsce." Irzykowski powiada: "tw�rcza zawzi�to�� i mo�e genialna grafomania". Co pocz�� z takim pisarzem?A przecie� ta wi�zka cytat�w jest warta uwagi. Szczeg�lnie formu�a Irzykowskiego. Mo�na by ni� bowiem bez wysi�ku obj�� tak�e tw�rczo�� Wyspia�skiego, Mici�skiego, Przybyszewskiego, nawet �eromski czasem a� si� prosi. Co ciekawsze, przynajmniej w wypadku Wyspia�skiego z Przybyszewskim, powt�rzy si� tu identyczna - mo�e mniej jaskrawa jedynie - rozbie�no�� s�d�w mi�dzy Irzy-kowskim i Boyem. �wiadczy to, �e sp�r si�ga g��biej: dotyczy nie tylko Witkacego, lecz oceny pewnej formacji intelektualnej, pewnego kr�gu stylistycznego z epoki M�odej Polski, kt�remu Irzykowski by� od pocz�tku niech�tny, a z kt�rym Boya wi�za�y r�ne sympatie, zar�wno artystyczne, jak towarzyskie. Witkacy z tego kr�gu niew�tpliwie wyrasta; jest tylko o pokolenie m�odszy.Zatem - epigon, jak chce Stawar? Na pewno nie. Lecz poj�cia "epigon" i "prekursor" s� przecie� wzgl�dne: oznaczaj� jedynie proporcj� nowych i starych element�w. Prekursorzy tak�e nie spadaj� z nieba. Aby pozycj� Witkacego okre�li� bez demagogii, trzeba by zatem - z odrobin� z�o�liwej przekory - obejrze� jego literackie punkty wyj�cia.Lecz tu czaj� si� nowe pu�apki.Kr�g moderny, z kt�rego wyrasta Witkacy, wyznaczaj� nazwiska troch� osobliwe, gdy je wymienia� jednymWst�p "tchem, cho� uk�adaj� si� w ca�o�� niezmiernie wyrazist�. Jest ich pi��; trzy z nich zreszt� ju� wymieni�em.Pierwsze dostrzec �atwo: to Mici�ski. ��czy go z Witkacym przyja�� osobista, wsp�lnie prze�ywaj� w Moskwie ol�nienie Picassem w galerii Szczukina podczas pierwszej wojny �wiatowej, a tragiczne okoliczno�ci �mierci Mici�skiego wywieraj� na Witkiewiczu wra�enie mo�e g��bsze, ni�by si� zdawa�o. O tw�rczo�ci jego wyra�a si� z uwielbieniem: cytuje go co krok, pisze o nim artyku�y, twierdzi, �e jest to "obok Wyspia�skiego jedyny polski geniusz sceniczny naszej epoki od czas�w S�owackiego", jego pami�ci dedykuje Nienasycenie, zapowiada wi�ksz� prac� o nim. Pi�tno Mici�skiego zna� te� na wielu utworach Witkacego, a w trzech najwcze�niejszych dramatach - Macieju Korbowie, Pragmatystach i Tumorze - a� roi si� od natr�tnych reminiscencji z lektury autora Bazylissy Teojanu. Cie� samej Bazylissy k�adzie si� i p�niej na niejedn� z Witkacowskich bohaterek, przede wszystkim na ksi�n� Irin� Wsiewo�odown� z Nienasycenia i Szewc�w. Uwielbienie dla Mici�skiego sprawia jednak, �e Witkacy kontynuuje go na og� biernie, bezkrytycznie i w rezultacie nietw�rczo; spadek po Mici�skim jest tutaj elementem mo�e najbardziej epigo�skim, cho� w ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]