Droga moich uczniow, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
BO YIN RAD R O G A M O I C H U C Z N I � WPrzek�adFranciszka Sk�pskiegoWarszawa-1963-Tytu� orygina�uDER WEG MEINER SCH�LERKober�sche VerlagsbuchhandlungBasel - Leipzig 1932CZYNI�C ZADO�� WYMAGANIOM PRAWAAUTORSKIEGO ZAZNACZAM, �E W �YCIU DOCZESNYMNAZYWAM SI� JOSEPH ANTON SCHNEIDERFRANKEN,NATOMIAST W MOIM BYCIE WIEKUISTYM BY�EM,JESTEM I POZOSTAN� TYM, KT�RY TE KSI�GIPODPISUJEB � Y I N R ��Za nauki tej g�oszenieNiechaj nikt nas nie pot�pi;Jej bezb��dne wyja�nienieW w�asnej jeno znajdziesz g��bi�.GOETHE(�H�heres und H�chstes�)(�Wy�yny i szczyty�)-----------------------------------------------T R E � �Kogo uwa�am za uczniaCo nale�y rozr�nia�Zb�dne dr�czenie siebieNieuniknione Trudno�ciWiara dynamicznaNajwi�ksza przeszkodaUcze� i jego towarzysze�ycie wewn�trzne a �wiat zewn�trznyJak z moich ksi�g korzysta�--------------------------------------------------K O G O U W A � A M Z A S W O J E G OU C Z N I A�e nie wszystkich, rzecz prosta, kt�rzy sobie ten tytu� n a d a j �, mog� za swych uczni�w u w a � a �, nie powinno zniech�ca� ludzi, kt�rzy czynami i zachowaniem si� rzeczywi�cie w y k a z a l i, �e s� prawdziwymi uczniami duchowymi.Ka�dy cz�owiek jest swoim w�asnym s � d z i � !S�dzi� nad samym sob�, a przeciw jego wyrokowi nie ma po wieki wieczne �odwo�ania�!I wyrok ten nie jest odnajdywaniem odno�nego prawa w m y � l a c h, lecz stwierdzeniem prawa przez c z y n !Ka�dy cz�owiek stanowi o sobie przez swe w�asne post�powanie, tak �e nie mo�e by� niczym innym, jak tym w�a�nie do czego czyni go zdolnym to jego post�powanie.Gesty zewn�trzne lub ocenianie samego siebie mo�e wprawdzie zmyli� w�asn� zdolno�� wydania s�du i zwie�� bli�nich, lecz wyznaczonego przez c z y n y stanowiska w substancjalnym �yciu duchowym ani na jot� zmieni� nie mo�e.Kto jest rzeczywi�cie moim uczniem w i e o t y m i potrafi p o c z y n a � s o b i e tak, jak nauka moja n a k a z u j e w s z y s t k i m post�powa�.Nie potrzebuje mego wyra�nego uznania, gdy� c z y n y jego z ca�� pewno�ci� mu powiedz�, czy mog� go zaliczy� do swych uczni�w, czy nie.Do grona swych uczni�w zwi�zanych ze mn� w pra�wietle Ducha nie mog� w��czy� nikogo na �wiecie, kto nim nie j e s t s a m przez s i � dzi�ki swym my�lom, uczuciom, ch�ciom, s�owom i uczynkom !Osobista ze mn� znajomo�� jest dla mego ucznia rzecz� zgo�a nieistotn�.�miertelny, u�omny, podlegaj�cy najrozmaitszym strapieniom cz�owiek cielesny, a wszak jako taki bytuj� w �yciu ziemskim, jest dla mnie w tej widzialno�ci niby widzialna wskaz�wka ukrytego mechanizmu zegara.Z nauk�, kt�rej udzielam, mam do czynienia jedynie jako po�rednik.Nie ma te� zgo�a �adnego znaczenia i nie staje mi si� bliski jako ucze� nikt, kto w przykry wysoce spos�b twierdzi o sobie, ��e jest na nauce�, gdy� mniej wi�cej �z a c h o w a � w p a m i � c i� wszystko, com poda� w mych pismach.Dop�ki nauki zaczerpni�te z mych s��w pozostaj� jedynie w � a s n o � c i � m � z g u, b�d� ni� pozostawa� tylko do tej pory, dop�ki m�zg b�dzie m�g� je �zachowa�.Nic z tego nie pozostanie na z a w s z e !Jedynie to, co si� przerodzi�o w c z y n y i przybra�o kszta�t � y c i a b�dzie zachowane na w i e k i: - wtedy, gdy ju� �aden atom m�zgu nie pozostaje w takiej samej postaci, jaka niegdy� by�a konieczna, by uchwyci� rzeczy ode mnie przej�te. -Tytu� mego ucznia nie jest wynikiem pewnego rodzaju w y r � � n i e n i a, jakiego m�g�bym �udziela�.Uczniem moim jest ka�dy cz�owiek z a g � � b i a j � c y si� w podane przeze mnie nauki i zobowi�zuj�cy si� w o b e c s i e b i e s a m e g o: w miar� mo�no�ci kszta�towa� odt�d swe �ycie zgodnie z logicznymi wnioskami wysnutymi z moich nauk.Ze mn� ma to tyle tylko wsp�lnego, �e przyoblekam w s�owa relacje oparte na w�asnym do�wiadczeniu i wyk�adam pradawne nauki, o kt�rych prawdziwo�ci dane mi by�o si� przekona�.Oczywi�cie chodzi tu o dziedziny do�wiadcze� niedost�pnych dla nikogo z moich bli�nich na zachodniej p�kuli - po d r u g i e j za� stronie kuli ziemskiej dost�pnych dla znikomej jeno garstki ludzi, z kt�rych �aden nie mia� o b o w i � z k u udzielania przeznaczonych dla og�u wyja�nie�.Nie mog� nikomu z mych uczni�w zabroni� nazywania mnie swym �mistrzem�, skoro wiadomo, �e w krainach wschodz�cego s�o�ca ludzi mego pokroju, jak i w og�le ka�dego nauczyciela duchowego okre�la si� s�owami najbardziej zbli�onymi do tego poj�cia. M�g�bym tu nawet rzeczywi�cie powo�a� si� na pochodz�ce z Ducha �uprawnienia� - lecz w tych okre�leniach widz� t y l k o w � w c z a s sens i znaczenie, gdy cz�owiek u�ywaj�cy podobnych s��w wie o tym, co one w r z e c z y w i s t o � c i oznaczaj�.A �e jest to mo�liwe tylko dla bardzo niewielu ludzi, wci�� tedy prosz� o p o n i e c h a n i e tytu�u �mistrza�, gdy� w �adnym razie nie wchodzi si� w stosunek uczniowski ze mn� przez zwroty i tytu�y mi nadawane.Wielk� niedorzeczno�ci� jest s�dzi�, �e c z y s t o d u c h o w y stosunek si�gaj�cy hen ponad �ycie ziemskie zale�y od jakiego� zewn�trznego �wiadectwa uznania !Pewne niezupe�nie trafne ujmowanie mojej nauczycielskiej dzia�alno�ci duchowej przejawia si� r�wnie� w tym, �e niekt�rzy uczniowie uszcz�liwieni, w mi�ym zreszt� zamiarze sprawienia mi przyjemno�ci, nie mog� si� powstrzyma� od przysy�ania mi ka�dej recenzji, w kt�rej autor co� pochlebnego powiedzia� o moich ksi��kach. Inni zn�w pisz� mi istne listy kondolencyjne, je�li bezimienny nieokrzesaniec w pi�midle karczemnym, kt�rego amatorzy rzecz prosta n i g d y n i e m o g � by� brani pod uwag� jako uczniowie moich nauk, pozwala sobie na �akowskie wybryki, co mu jest potrzebne, aby mie� powodzenie u swych czytelnik�w.Na recenzje o ksi��kach w nale�ycie redagowanych czasopismach i dziennikach zapatruj� si� w og�lno�ci z ca�ym szacunkiem bezwzgl�dnie nale�nym zdaniu bli�niego, kt�ry sam ma co� do powiedzenia.Z pierwszego te� zdania przewa�nie mo�na ju� pozna� �kto zacz� jest recenzent i na jaki stopie� uwagi zas�uguje jego zdanie, nawet gdy si� jeszcze n i e zna jego pseudonimu lub nazwiska.Gdybym tworzy� dzie�a czysto p o e t y c k i e lub pisa� ksi�gi naukowe, w�wczas recenzje moich ksi��ek mia�yby dla mnie ju� dlatego wielk� wag�, �e poczuwa�bym si� do obowi�zku badania, jak oceniaj� moj� prac� bli�ni zdolni do wydawania s�du zw�aszcza po to, by dowiedzie� si� czy i jak zu�ytkowa� te oceny w mojej dalszej tw�rczo�ci.Ale �e nie wyst�puj� publicznie ani jako poeta, ani jako przedstawiciel jakiej� nauki lub gminy religijnej, lecz uk�adam teksty swej nauki jedynie na podstawie wynik�w mych osobistych do�wiadcze� oraz dzi�ki pewnej mo�liwo�ci postrzegania, jaka si� sta�a mym udzia�em, a jakiej nikt dzi� w Europie nie posiada, nawet naj�yczliwszy recenzent b�dzie mia� nie�atwe zadanie z tym, co pisa� musz�, mnie za� s�d jego ma�o mo�e pom�c, cho� nawet jego recenzja moich ksi�g mo�e bardzo wydatnie przyczyni� si� do tego, �e trafi� one do r�k ludzi, kt�rzy ich potrzebuj� a dotychczas napr�no ich szukali.Wydaje mi si� jednak, �e ci w�a�nie powa�ni krytycy, kt�rym ksi��ki moje z a w d z i � c z a j � w ten spos�b swe rozpowszechnienie, najpr�dzej zrozumiej�, �e dzie�a nauki mojej d o p i e r o w t e d y mo�na k r y t y k o w a �, gdy krytyk ju� zacz�� p o s t � p o w a � w e d � u g m y c h w s k a z � w e k.Zreszt� o z u p e � n i e b � � d n e j klasyfikacji moich pism lub mojej osoby nie warto m�wi�, cho� na marginesie dzia�alno�ci jawnej spotykaj� mnie wci�� do�� szczeg�lne rzeczy: b�d� pod najzabawniejszymi p�aszczykami, b�d� te� ze �mieszn� pretensjonalno�ci� - w niejednym z tych licznych l i s t � w, na kt�re nigdy nie b�d� m�g� da� odpowiedzi.Na tym miejscu wyra�nie zaznaczy� musz�, �e nawet w stosunku do moich prawdziwych i wypr�bowanych uczni�w nie m�g�bym zobowi�zywa� si� do wymiany list�w: braku odpowiedzi na listy do mnie skierowane n i g d y nie nale�y t�umaczy�, jakobym chcia� w my�l znanego przys�owia: �Brak odpowiedzi jest te� odpowiedzi�� wyrazi� w ten spos�b ocen� otrzymanego listu lub jego autora.Jaki� list mo�e mnie najgor�cej interesowa� lub pobudza� do g��bokiego wsp�odczuwania - mog� mie� bardzo du�o do powiedzenia na temat jego tre�ci - a jednak musz� si� wyrzec odpowiedzi, gdy� obecny zakres mej korespondencji od dawna nie daje si� ju� wi�cej rozszerza� - a nawet wr�cz nie mo�e by� utrzymany, albowiem rozpraszanie si� wymagaj�cych najg��bszego skupienia przynios�oby uszczerbek mym istotnym zadaniom �yciowym. -Wiedz� o tym i pilnie tego przestrzegaj� z w�asnego pop�du najbli�si moi uczniowie, ale i dalsi okazuj� to samo zrozumienie przejawiaj�ce si� w licznych listach, kt�re nale�y uwa�a� raczej jako z serca p�yn�ce pozdrowienia, tak �e wysy�aj�cy przewa�nie nie podaj� nawet swoich adres�w.Im wszystkim na tym miejscu sk�adam szczeg�lne podzi�kowanie !Jak najbardziej stanowczo musz� jednak wyst�pi� przeciw pewnemu ujmowaniu obowi�zk�w ucznia, kt�re niestety spotyka si� tu i �wdzie u godnych zreszt� podziwu i znacznie zaawansowanych uczni�w.Mam tu na my�li d��enie do zjednywania p r o z e l i t � w: d��enie do rozwijania swego rodzaju �dzia�alno�ci misjonarskiej� na rzecz g�oszonych przeze mnie nauk i wyr�nienia si� w roli �aposto��w� tych nauk.Nie ma dla mnie nic bardziej fatalnego i nic nie stoi bardziej na przeszkodzie spokojnemu, godnemu i trze�wemu przyj�ciu tego, com powiedzia� - co wi�cej nic dotychczas nawet w przybli�eniu nie zahamowa�o tak dalece mojej dzia�alno�ci - jak tego rodzaju b��dna gorliwo�� moich oddanych uczni�w !Pojmuj� doprawdy dobre z a m i a r y i znam oczywi�cie wszelkie pobudki prowadz�ce do tego rodzaju niechwalebnego nadmiaru gorliwo�ci, lecz niestety nie mog� oszcz�dzi� gorzkich s��w prawdy takiemu niec...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]