Dobraczyński Jan - Wybrańcy gwiazd, 1957 ebooków literatury polskiej

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JAN DOBRACZYŃSKI
WYBRAŃCY GWIAZD
JAN DOBRACZYŃSKI
POWIEŚCI BIBLIJNE
PUSTYNIA
*
WYBRAŃCY GWIAZD
*
LISTY NIKODEMA
*
ŚWIĘTY MIECZ
WARSZAWA • PAX • 1957
2
„...Sam zaś Jezus, gdy rozpoczynał (dzia-
łalność publiczną), miał lat około trzydzie-
stu, będąc, jak mniemano, synem Józefa,
który był synem Helego, syna Matata, syna
Lewiego, syna Melchiego, syna Jannaja,
syna Józefa, syna Matatiasza, syna Amosa,
syna Nahama, syna Hesliego, syna Nagga-
ja, syna Mahata, syna Matatiasza, syna
Semeja, syna Józefa, syna Judy, syna Jana,
syna Resy, syna Zorobabela, syna Sala-
tiela, syna Neriego, syna Melchiego, syna
Addeja, syna Kosama, syna Elmadama,
syna Hera, syna Jozuego, syna Eliezera,
syna Joryma, syna Matata, syna Lewiego,
syna Symeona, syna Judy, syna Józefa, sy-
na Jonasza, syna Eliakima, syna Meleasza,
syna Menny, syna Matata, syna Natana,
syna Dawida...”
(Łuk. 3, 23–31)
„Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was
znienawidzą i gdy was wyłączą i złorzeczyć
wam będą, i zniesławiać imię wasze jako
złe, dla Syna Człowieczego. Weselcie się
dnia onego a radujcie, bo oto zapłata wasza
obfita jest w niebiesiech. Tak samo bowiem
prorokom czynili ojcowie ich.”
(Łuk. 6, 22–23)
3
I
MEGIDZKA KLĘSKA
4
 I
S
tojąc na wzniesieniu skalnym faraon Nechao sam kierował toczącą się
w dolinie bitwą. Właśnie dał znak i nowa kolumna piechoty greckiej ruszyła
do boju. Faraon uderzał teraz mocno z prawego skrzydła. Przeciwnicy — od
wielu już godzin — stawiali silny opór. Nechao nie mógł prawie uwierzyć,
że ta zbierana armia książąt syryjskich i króla judejskiego, która zuchwale
przeciwstawiła się pochodowi jego wojsk, potrafi walczyć tak długo i tak
uparcie. Był zniecierpliwiony: skinął ręką ku Kombabosowi, naczelnemu
wodzowi najemników greckich, przywołał go do siebie.
— Czyż twoi żołnierze nie potrafią rozpędzić tej hałastry? — twardo po-
patrzył w szeroką twarz Greka przygniecioną przez wysoki hełm. — Jakżeż
walczyć będziemy z wojskiem księcia chaldejskiego?
Nie czekając na odpowiedź począł znowu uważnie przyglądać się walce.
Tak, niewątpliwie — to wojska judejskie były ośrodkiem oporu. Już po raz
trzeci odparły uderzenie piechoty greckiej i wozów bojowych. Kazał sobie
podać szkła, przez które patrząc widział obraz bitwy zbliżony i wyraźniej-
szy. Zobaczył Jozjasza. Poznał go od razu według tego, co o nim mówili
posłowie: niezbyt wysoki, krępy, o przetkanych siwizną czerwonych wło-
sach król judejski walczył z całą zawziętością. Widać było, jak obala wrogów,
wymierza ciosy włócznią. Właśnie starł się z jednym z wodzów greckich.
Nechao śledził walkę niecierpliwym spojrzeniem. Przeciwnicy dwukrotnie
uderzali na siebie i dwa razy mijali się tylko w szalonym pędzie. Potem ru-
szyli po raz trzeci. Wozy szły blisko siebie. Nechao ujrzał nagły błysk włó-
czni. Tuman kurzu buchnął spod kół. Wóz Greka potoczył się w bok. I on,
i woźnica zniknęli, jakby ich zdmuchnął wiatr. Faraon gniewnie uderzył dło-
nią w oparcie wozu, aż mu zadzwoniły liczne naramienniki. Podniósł rękę
w górę. Był to znak, by nowa mora ruszyła do natarcia.
Słońce przetoczyło się już na drugą stronę nieba. Ciężki skwar wisiał nad
zboczem i nad kamienistą równiną. Walczący w dole musieli być umęczeni
do ostatniego tchu. Choć osłonięty parasolem i chłodzony podmuchem dwóch
wachlarzy z piór strusich, faraon także czuł upał. Niecierpliwie potarł dłonią
spotniałą pierś. Rozejrzał się po niebie. Było czyste, żaden obłoczek nie wró-
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • monissiaaaa.htw.pl