Dość już łez - Howard Linda, EBOOKI

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Linda
Howard
Dość już łez
0
Podziękowania
Dla moich przyjaciółek: Beverly Barton, która potłukła swoją
część naczyń, i Lindy Jones. Obie płakały, kiedy opowiadałam im, o
czym jest ta historia.
Dla Kate Collins, mojej redaktorki, i dla całego zespołu
Ballantine. Za to, że zrobili znacznie więcej, niż do nich należało.
Jesteście wspaniali.
Dla Robina Rue, mojego agenta, który męczył się wspólnie ze
mną. Czy zdajesz sobie sprawę, że trzymamy się razem od ponad
dwudziestu lat? Dłużej niż niejedno małżeństwo
.
1
an43
-1 –
Meksyk, 1993
Milla zasnęła podczas karmienia. David Boone stał nad swoją
żoną i dzieckiem, wpatrując się w nich z niemądrym uśmiechem w
nagłym przypływie wzruszenia. Jego żona. Jego dziecko. Boże. Jego
cały świat.
Dawna wręcz obsesyjna fascynacja medycyną pozostała. Ale
teraz miał jeszcze coś równie fascynującego. Nawet nie podejrzewał,
że ciąża, poród, rozwój małego człowieka mogą być tak ciekawe i
absorbujące. On sam wybrał chirurgię jako specjalizację; wydawała
się mu prawdziwym wyzwaniem. Położnictwo... było po prostu nudne
i monotonne. Pewnie czasem zdarzały się przykre wypadki i lekarz
położnik musiał reagować szybko i zdecydowanie. Ale najczęściej
dzieci po prostu rozwijały się w łonach matek i szczęśliwie rodziły
bez większych problemów
Tak właśnie myślał, zanim sam doczekał się dziecka. Znał
doskonale wszystkie okresy rozwoju płodowego, był wszechstronnie
przygotowany pod względem teoretycznym. Ale nie miał pojęcia,
jakie emocje wywoła w nim patrzenie na zaokrąglający się brzuch
Milli albo wyczuwanie dotykiem coraz silniejszych kopnięć i ruchów
dziecka. A jeśli jego tak to wszystko rozkosznie rozkładało, to jak
2
an43
musiała się czuć Milla? Nawet w ostatnim miesiącu ciąży widział, jak
jego żona, bardzo już zmęczona fizycznie, zamiera nagle z rękoma na
brzuchu i z łagodnym uśmiechem na twarzy Zanurzona w intymnej
sferze, do której nie ma wstępu nikt inny Sama ze swoim dzieckiem.
Aż wreszcie pojawił się Justin, zdrowy i rozkrzyczany, a David
czuł, jak unosi go ulga, szczęście i euforia. Od tego czasu minęło
sześć tygodni, u każdy dzień zdawał się przynosić coś nowego: czarne
włoski niemowlęcia bardzo pojaśniały, oczka stały się niebieskie i
ciekawe świata. Mały zaczynał zauważać przedmioty, rozpoznawać
głosy, machać energicznie rączkami. Uwielbiał się kąpać. Inaczej
płakał, gdy był zły, inaczej, kiedy był głodny, jeszcze inaczej, kiedy
coś mu się nie podobało. Milla nauczyła się rozpoznawać jego różne
krzyki już po kilku dniach.
Zmiany dokonujące się w żonie także fascynowały Davida.
Milla zawsze miała tendencję do stania z boku, do bycia bardziej
obserwatorką niż uczestniczką wydarzeń dziejących się dookoła.
Zdobycie jej było sporym wyzwaniem. Ale David uparcie zabiegał
o jej względy, wciąż był w pobliżu, więc Milla nie miała wyjścia
i musiała wreszcie dostrzec w nim człowieka, a nie tylko ruchomy
element dekoracji. Pamiętał dokładnie moment swojego triumfu. To
było na przyjęciu sylwestrowym. Pośród całego gwaru, krzyku i
ogólnej głupawki Milla spojrzała na niego i zamrugała oczami, jej
twarz miała lekko zaskoczony wyraz, jakby właśnie dostrzegła coś
ważnego a niespodziewanego. I to wszystko. Żadnych gorących
pocałunków, intymnych zwierzeń w świetle księżyca. Tylko jej wzrok
3
an43
- jasny, czysty, nieomylny: zobaczyła go. Potem był uśmiech i uścisk
dłoni, który połączył ich na dobre.
Niesamowite.
No dobrze. Co najmniej równie niesamowity był fakt, że on sam
wypełzł wtedy ze swojej akademickiej jamy, aby pojawić się na jednej
z tych śmiertelnie nudnych imprez uczelnianych (które organizowali
jego rodzice) - i tam właśnie po raz pierwszy ją zobaczył. A kiedy to
się stało, nie mógł już uwolnić się od jej obrazu. Nie była pięknością,
była ładna, nic więcej. Ale coś w sobie miała, w tych prostych,
zdecydowanych rysach twarzy, w tym wyjątkowym sposobie
chodzenia, dzięki któremu zdawała się nie dotykać podłogi. Coś, co
nie dawało mu spokoju, co sprawiało, że nie mógł przestać o niej
myśleć.
Fascynowało go także poznawanie jej świata. Jej upodobań.
Dowiedział się, że jej ulubionym kolorem jest zielony.Że nie lubi
pizzy z pepperoni. Że uwielbia filmy akcji, ale ziewa na komediach
romantycznych. To go zaskoczyło, bo przecież Milla była tak bardzo
kobieca. Wytłumaczyła mu więc, że zna kobiety aż za dobrze i nie ma
ochoty oglądać na ekranie ich banalnych perypetii po raz setny
Drobiazgi. Nic wielkiego. Podbiła go swoim niewzruszonym
spokojem. Jeżeli w ogóle kiedykolwiek została wyprowadzona z
równowagi, to Davida przy tym nie było. Najwspanialsza,
najspokojniejsza kobieta, jaką spotkał w swoim życiu. Po dwóch
latach małżeństwa wciąż nie mógł uwierzyć we własne szczęście.
4
an43
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • monissiaaaa.htw.pl