Do kogo nalezy planeta, eBooks txt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Borys SzternDo kogo nale�y planeta?Ziemski gwiazdolot zwiadowczy w drodze powrotnej do domu natrafi� na skupisko gwiezdnego py�u. Miejsce by�opos�pne, niezbadane, a Ziemianie ci�gle poszukiwali �wiat�w z atmosfer� tlenow�, poniewa� nie mieli ju� czymoddycha�. Gdy gwiazdolot podlecia� do planety, robot Stabilizator rykn��: "L�d!" i inspektor Bel Amor obudzi� si�.Inspektor i robot zacz�li prowadzi� rozmow� pe�n� technicznych szczeg��w, okraszon�, dla o�ywienia humorem.Nieszcz�ni bohaterowie utwor�w fantastycznych zmuszani s� do prowadzenia tego typu rozm�w - maj� one stanowi��r�d�o informacji dla czytelnika: o ludno�ci planety, o zwiadowcach w kosmosie i o problemach, z jakimi borykaj� si�w pracy. Po zako�czeniu tej nudnej pogaw�dki obaj odetchn�li z ulg� i wzi�li si� do pracy: trzeba by�o postawi� boj�.Co to jest boja?...Pusty kontener z przeka�nikiem. Zrzuca si� go na orbit� i przeka�nik bez przerwy wysy�a sygna�: "W�asno�� Ziemi,w�asno�� Ziemi, w�asno�� Ziemi..." Ten sygna� przyci�ga pot�ne gwiazdoloty z przesiedle�cami.I tyle.Kilka s��w o Bel Amorze i Stabilizatorze. Inspektor Bel Amor to m�czyzna w �rednim wieku o sennym spojrzeniu.Podczas zwiadu nie goli si�, od szefostwa woli trzyma� si� z daleka. G�upi nie jest, ale z bystro�ci� te� nieprzesadzajmy. Jego ankieta personalna jest r�wnie ma�o interesuj�ca. O Stabilizatorze da si� powiedzie� jeszcze mniej:trzymetrowy robot pok�adowy. Niczego sobie z wygl�du, ale sko�czony dure�. Gdy Bel Amor �pi, Stabilizator trzymawacht�, kontroluj�c przyrz�dy.Ju� mieli postawi� boj�, gdy nagle wydarzenia przyj�y niespodziewany obr�t. Z drugiego ko�ca py�owego skupiskapodkrad� si� jaki� nieproszony osobnik: gwiazdolot nieziemskiej cywilizacji, nowiutki superkr��ownik, dopiero co"zwodowany". Jego zadaniem by�o co prawda patrolowanie galaktycznych peryferii, ale kapitan nie mia�by nicprzeciwko zaw�adni�ciu przy okazji jak�� odpowiedni� planetk�. Jego ropusza cywilizacja bardzo potrzebuje ropy... doczego konkretnie, nie bardzo wiadomo. W kajucie kapitana siedzia� kontradmira� Quasirix- t�usta ropucha z epoletami.Za�oga skaka�a pod sufit; jako odkrywcy planety z rop� trzymiesi�czny urlop maj� w kieszeni. Kr��ownik i ziemskizwiadowca podlatuj� do planety jednocze�nie i zauwa�aj� si�.Powstaje prawniczy kazus: do kogo nale�y planeta?- Maj� dzia�a artylerii przeciwgwiezdnej ... - szepcze Stabilizator.- Widz� - odpowiada Bel Amor.W lokalnym systemie galaktyk pok�j panuje od niedawna. Wojna trwa�a bardzo d�ugo, ca�e konstelacje s� zrujnowane,niemal codziennie kto� wlatuje w pola minowe. Zawarto pok�j, niestety, niezbyt stabilny. Najdrobniejszy incydentmo�e poci�gn�� za sob� okre�lone skutki, tym bardziej nie brakuje wielbicieli incydent�w. Nale�y do nich na przyk�adsiedz�cy obok admira�a Quasirixa porucznik adiutant Quasiquax.- Do diab�a z porozumieniem - rechocze adiutant. - I tak jest tylko tymczasowe. Jeden strza� i nigdy nikt si� o niczymnie dowie. A jak si� dowie, wystosujemy dyplomatyczne przeprosiny. Za du�o si� ich porobi�o, tych dwunog�w. Nawetkr��ownik maj� za nic!C�, s� i tacy.- B�d�cie rozs�dni - odpowiada kontradmira�. - W czasie ostatniej wojny byli�cie jeszcze kijank�, a ja ju� dowodzi�emQuakza�skim Dywizjonem Rakietowym. S�yszeli�cie o losie neutralnej cywilizacji �urawrow ze skupiska o tym samejnazwie? Nie? Sp�jrzcie w teleskop - popi� si� do dzi� nie rozwia�. Jak jeste�cie tak spragnieni walki, to o�e�cie si� zjak�� wyemancypowan� ropuch� i j� szturmujcie. Nie zapominajcie o instrukcji: z ka�dym obcym wszystkie spornesprawy rozwi�zywa� na drodze pokojowych negocjacji.Instrukcja inspektora Bel Amora brzmia�a identycznie.Gigantyczny kr��ownik i dwuosobowy statek zbli�aj� si� do siebie.- Nie by�o was, gdy podlatywali�my!- Gdy my podlecieli�my, was nie by�o!Bel Amor radzi obcym odlatywa�, zanim straci cierpliwo��. To oczywiste grubia�stwo ma umocni� jego autorytet.- Pos�uchajcie, jak was tam... - odpowiada uprzejmie kontradmira� Quasirix. - Na s�u�bie te� bywam agresywny,chocia� z natury jestem pacyfist�. To taka moja wewn�trzna sprzeczno��. M�j adiutant radzi mi zako�czy� sp�rjednym wystrza�em, ale gdyby mia�o si� to przyczyni� do rozpocz�cia nowej wojny galaktycznej, nie wytrzyma�bymci�aru moralnej odpowiedzialno�ci. Rozwi��my ten problem na drodze pokojowej.Inspektor Bel Amor zgadza si�, ale przedtem nie omieszka� o�wiadczy�, �e z przeciwgwiezdnymi dzia�ami i on nie manic przeciwko negocjacjom.Zacz�to uzgadnia� status negocjacji.- Powinni�my wyj�� z za�o�enia r�wnoprawno�ci - m�drzy si� Bel Amor. - Wprawdzie wy macie superkr��ownik, a japocztow� dwuk�k�, jednak zewn�trzne atrybuty nie powinny mie� wp�ywu na rezultat pertraktacji.Ze swojej strony kr��ownik wnosi propozycj� regulaminu. Kontradmira� nalega, �eby nie ogranicza� czasuprowadzenia pertraktacji i prowadzi� je dop�ty, dop�ki nie zostanie podj�ta decyzja zadowalaj�ca obie strony. Losyplanety musz� zosta� rozstrzygni�te.Oto wyj�tki ze stenogram�w prowadzonych na kr��owniku pertraktacji, kt�rych kopi� uprzejmie udost�pnionoZiemianom.7 sierpnia. Pierwszy dzie� pertraktacji pokojowychKontradmira� quasirix: Postanowione. �adnej przemocy. Podejmiemy decyzj� w spos�b pokojowy.Inspektor Bel Amor: Mo�e rozpatrzymy kwesti� przekazania naszego sporu Mi�dzycywilizacyjnemu Arbitra�owi?Quasirix: Ci cywile... B�dziemy si� ci�ga� po s�dach ca�e wieki.Bel Amor: Skoro tak uwa�acie...Quasirix: Proponuj� nie rozpatrywa� kwestii podzia�u planety. Powinna ona w ca�o�ci sta� si� w�asno�ci� jednej zestron.Bel Amor: Zaprotoko�owane.Quasirix: S� jeszcze jakie� propozycje?Bel Amor: Nic mi nie przychodzi do g�owy.Quasirix: W takim razie proponuj� zrobi� przerw� do jutra. W imieniu za�ogi zapraszam was na skromn� kolacj�.8 sierpnia. Dzie� drugiBel Amor: Nasza delegacja dzi�kuje za przyj�cie. Ze swej strony zapraszamy was na obiad.Quasirix: Przyjmujemy. A teraz do rzeczy. Proponuj� opiecz�towa� pok�adowe chronometry. Zapewne zarejestrowa�yone dok�adny czas odkrycia planety. W ten spos�b mo�na by�oby okre�li� priorytet jednej ze stron.Bel Amor: A jakie mamy gwarancje, �e czas wskazywany przez wasz chronometr nie zosta� sfa�szowany?Quasirix (ura�ony): Za was te� nikt nie por�czy.Bel Amor: Postanowione: nie sprawdza� wskaza� chronometr�w. A w�a�nie, obiad jemy do�� wcze�nie. Niechcieliby�my narusza� rozk�adu dnia.Quasirix: W takim razie pora ko�czy�.Bel Amor: Jeszcze jedno... We�cie ze sob� waszego porucznika adiutanta Quasiquaxa. Nie doko�czyli�my wczorajdyskusji...12 sierpnia. Dzie� sz�styNiewiadoma osoba z kr��ownika: (G�os przypomina bosmana): Hej, tam, na �upince, jak samopoczucie?Robot Stabilizator: Inspektora Bel Amora boli g�owa z przepicia. M�wi, �e nie jest w stanie... M�wi: ale mocny ten ichtrunek... Proponuje prze�o�y� pertraktacje o jeszcze jeden dzie�.Niewiadoma osoba: Kontradmira� Quasirix i porucznik adiutant Quasiquax te� nie czuj� si� najlepiej po wczorajszejkolacji. Kontradmira� zaprasza na �niadanie.26 sierpnia. Dzie� dwunastyQuasirix: No i...Bel Amor: A ona na to...Quasirix: Nie tak szybko inspektorze... Nie nad��am z notowaniem.16 sierpnia. Dzie� czterdziesty pierwszyBel Amor: Admirale, pertraktacje zabrn�y w �lep� uliczk�, a zapas�w zosta�o mi ju� tylko na dwa dni... Wszystkozjedli�my i wypili�my. Mam nadziej�, �e nie wykorzystacie mojej krytycznej sytuacji...Quasirix: Poruczniku Quasiquax! Niezw�ocznie przyj�� inspektora Bel Amora i robota Stabilizatora na naszezaopatrzenie!Porucznik Quasiquax (rado�nie): Tak jest, admirale!3 pa�dziernika. Dzie� pi��dziesi�ty �smyPodczas �niadania kontradmira� Quasirix wr�czy� inspektorowi Bel Amorowi order Zielonego Grzybienia i wyg�osi�toast na cze�� przyja�ni Ziemian i Skacz�cych. Inspektor Bel Amor podzi�kowa�. �niadanie up�yn�o w serdecznejatmosferze. Nast�pnego dnia inspektor Bel Amor uhonorowa� kontradmira�a Quasirixa dyplomem uznania.11 grudnia. Dzie� sto dwudziesty si�dmyBel Amor: Sterczymy tu ju� cztery miesi�ce! Zako�czmy to wreszcie!Quasirix (niepewnie): Za�oga proponuje poszczu� na siebie nasze roboty, niech walcz�. Czyj robot zwyci�y, tendostanie planet�.Bel Amor: Zasadniczo zgadzam si�. Zapytam Stabilizatora.Stabilizator: ...(nieczytelne)12 grudzie�. Dzie� sto dwudziesty �smy.Rano w przestrze� kosmiczn� wysz�y roboty pok�adowe Stabilizator (System S�oneczny) i Dzban (Wsp�lnotaSkacz�cych). Zgodnie z warunkami pojedynku roboty mia�y walczy� ze sob� na pi�ci bez ogranicze� czasowych, zprzerwami na pod�adowanie. Inspektor Bel Amor i kontr-admira� Quasirix zaj�li najlepsze miejsca w kapita�skiejkajucie, za�oga usadowi�a si� przy iluminatorach. Dzban i Stabilizator zbli�y�y si� do siebie, poda�y sobie kleszcze io�wiadczy�y, �e s� pokojowymi robotami i odmawiaj� urz�dzania rzezi. Ale skoro ich panowie chc� si� bi�, nie maj�nic przeciwko temu.Na rozkaz kontradmira�a robot Dzban dosta� dziesi�� dni paki za niezdyscyplinowanie. Inspektor Bel Amor powiedzia�do Stabilizatora: "Ju� ja ci poka��! Ju� ty mi zata�czysz!" Jednak�e nie ukara� go dyscyplinarnie, nic szczeg�lnego niepokaza� i nie zmusi� do ta�czenia.1 lutego. Dzie� sto siedemdziesi�ty dziewi�ty.Quasirix (ponuro): Mam tego dosy�. Na bagnach czeka na mnie �ona.Bel Amor: S�dzicie, �e ja to nie mam �ony?Quasirix: Gdyby nie wy, dawno by mnie tu nie by�o.Bel Amor: To odle�my razem.Quasirix: Ju� wam wierz�.Stabilizator (mamrocze co� niezrozumiale)Bel Amor: Admirale, zdaje si�, �e mam pomys�! Odlecimy od planety i urz�dzimy wy�cig. Kto pierwszy doleci docelu, ten stawia boj�.Quasirix (z pow�tpiewaniem): Ale ja nie znam maksymalnej szybko�ci waszej szalupy.Bel Amor: A ja pr�dko�ci waszego kr��ownika. Ryzyko jest obustronne.(Dalej nast�puj� szczeg�y wy�cigu i na tym stenogram si� ko�czy.)Dziesi�� lat �wiet...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]