Domańska - Historia żółtej ciżemki [WolneLek], FREE Literatura

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na podstawie: Antonina Domańska, Historia żółtej ciżemki, Czy-
telnik, Warszawa 
Wersja lektury on-line dostępna jest
Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się
w domenie publicznej, co oznacza, że możesz go swobodnie wy-
korzystywać, publikować i rozpowszechniać.
ANTONINA DOMAŃSKA
Historia żółtej ciżemki
–
Cenny klejnot starego Krakowa, chluba Polski, arcydzieło mistrza Wita Stwosza¹
i pomnik jego chwały — wielki ołtarz w kościele Panny Marii, fundowany przez
bogate mieszczaństwo krakowskie w r. , chylił się ku upadkowi.
Blisko cztery wieki rzeźba ta przewspaniała zajmowała najcelniejsze miejsce w świą-
tyni, blisko cztery wieki opierała się niszczącemu wpływowi czasu, wreszcie uległa.
Oto co powiada sprawozdanie dozoru kościoła Panny Marii z r. :
„…od chwili gdy się przekonano o groźnym stanie ołtarza, zajęto się bezzwłocz-
nie szukaniem środków uratowania go dobrze obmyśloną restauracją. Imiona Piotra
Michałowskiego² i Karola Kremera³ wiążą się z tą myślą. Oni pierwsi badali stan
i przedstawiali środki. A choć nie doczekali szczęśliwej chwili rozpoczęcia pracy, za
pobudzanie i nawoływanie do niej cześć ich pamięci!”
Komitet restauracji wielkiego ołtarza składał się, prócz stałych członków dozoru
kościelnego, z następujących mężów: prof. Czyrniański, pr. Dunajewski, W. Eliasz,
P. Filippi, ks. Grzybowski, prof. Kuczyński, prof. J. Kremer, H. Kieszkowski, M.
Kukalski, J. ks. Lubomirski, prof. Łepkowski, P. Popiel, F. Paszkowski, F. Poku-
tyński, E. Stehlik, H. Seredyński, ks. Wilczek.
Przytaczam dalej słowa sprawozdania:
„…przystąpiono do zupełnego rozebrania ołtarza, do wyjęcia wszelkich rzeźb i or-
namentyki, kawałek za kawałkiem. Wtedy to ruszyła się przez wieki nagromadzona
ilość kurzu, znalazły się ważne odłamki, znalazł się osnuty pajęczyną trzewik średnio-
wiecznego robotnika, zgubiony przed  laty…”
Wielki ołtarz, odnowiony i zabezpieczony gruntownie przed zniszczeniem na dal-
sze setki lat, służy znów Bożej chwale, zachwyca oczy i serca patrzących, głosi sławę
nieśmiertelną mistrza Wita Stwosza.
Znaleziono za ołtarzem trzewik, żółtą ciżemkę… Skąd się tam wzięła? Do kogo
mogła należeć? Czy był rzemieślnikiem człowiek, co używał safianowego obuwia? Czy
umyślnie rzucił trzewik za ołtarz? Ale dlaczego? Czy dorosły mężczyzna mógł mieć
taką małą stopę? A może to był chłopiec? Może to było dziecko?
Odkąd przeczytałam zagadkowy ustęp sprawozdania i oglądałam żółtą ciżemkę,
niepokoiły mię⁴ te myśli, szukałam na nie odpowiedzi…
¹
it tos
(ok. –) — niemiecki rzeźbiarz, grafik i malarz, jeden z najwybitniejszych przed-
stawicieli późnego gotyku w rzeźbie. Mieszkał i pracował w Krakowie w latach ok. –.
²
icałoski iotr
(–) — malarz, organizator życia społecznego i gospodarczego, uczestnik
powstania listopadowego.
³
remer aro
(-) — architekt krakowski.

mi
— dziś popr.: mnie.
 Juz⁵ nigdy, a nigdy, a nigdy nie będę!
— Co dzień obiecujesz, co dzień bicie bierzesz, końca temu nie ma! — krzyknął
z gniewem ojciec, trzymając chłopca za kołnierz u koszuli, a oglądając się za rzemy-
kiem.
— Ady⁶ mu przecie wybacz, kiej⁷ tak święcie przyrzeka — wstawiła się matka,
odsuwając garnek z jagłami⁸ od ognia. — Takiś zawzięty na ono⁹ dziecko, a Bo-
giem i prawdą nie ma o co. Mały jest, to się i bawi; cóż ci wadzi, że se ta kozikiem
w deszczułeczce dłubie? Sprzykrzy mu się, rzuci, ano za tydzień będzie nowa zabawka.
— A ile razy do kości palce pozacinał i nie rzucił noża? Skórę prać rzetelnie, to
może usłucha. Gdzie postronek¹⁰?
— Puść go! Mówię ci po dobroci; obiadować¹¹ pora. Wawrzuś, przysuń tatusiowi
ławę.
— Zawdy¹² musi być babskie na wierzchu — mruknął Wojciech.
Usiedli wszyscy troje za stołem i jedli w milczeniu. Pokrzepiwszy się, gospodarz
zwrócił się znowu do synka i mówił już spokojnie:
— Pamiętajże se, coś sam powiedział: „ostatni raz”. Chłoposko¹³ dziewiąci¹⁴ lat
sięga, a bydlątku nie da rady. Wygoń wszystkie trzy na pastwisko, a dawaj pozór¹⁵,
coby¹⁶ ci znów która nie uciekła. Mam co lepszego do roboty, jak za krowami po
boru biegać. No, idź.
Wawrzek wyskoczył z chałupy uszczęśliwiony, że dzięki matusi ominęła go kara,
i pełen jak najlepszych postanowień, pomaszerował z krowami na łąkę. Wojciecho-
wa pomyła statki¹⁷ i zasiadła przed warsztatem tkackim, z którego już spory kawał
szarego płótna aż do ziemi zwisał. Największą jej dumą było, że jak Poręba Porębą,
żadna gospodyni tyle lnu nie siała, tyle nici nie przędła, tyle płótna nie tkała, co
ona. Wzięła się więc ochoczo do roboty, ino¹⁸ raz na jakiś czas pociągając sznurek od
podłużnego kosza, zawieszonego na hakach u powały. W tym koszu spało jej naj-
młodsze dziecko, trzymiesięczna Kondusia. Siedmioletnia Marysia uciekała raz wraz
do „babusi”, a rodzice nie bardzo jej tego bronili, bo matka Wojciecha, zgrzybiała
staruszka, potrzebowała i posługi, i rozweselenia, a Marysię okrutnie lubiła.

jesce j
(gw.) — jeszcze, już; w wielu gwarach polskich występuje zjawisko mazurzenia, tj.
wymowy głosek „cz”, „ż”, „sz”, „dż” jako „c”, „z”, „s”, „dz” (mazurzeniu nie podlega „rz”).

a
a.
(daw.) — przecież, właśnie, ale.

kiej
(gw.) — kiedy, skoro.

jał
— kasza.

o oeo
(daw.) — ten, tego a. on, jego; tu B. lp r.n. ono: to.
¹⁰
ostroek
— sznur.
¹¹
oiaoa
(daw.) — jeść obiad.
¹²
a
(daw.) — zawsze.
¹³
cłoosko
(gw.) — chłopisko, chłopaczysko.
¹⁴
ieici
— dziś popr.: dziewięciu.
¹⁵
aa oór
— zwracać uwagę, pilnować.
¹⁶
co
(gw.) — żeby.
¹⁷
statki
— tu: naczynia.
¹⁸
io
(gw.) — tylko.
Historia żółtej ciżemki

„Już nigdy nie będę!” — Co przeżył i kogo znał organista Walanty. — Dokąd moż-
na zajechać na drewnianej jaszczurce. — Zabłąkany w puszczy. — Pieśń wieczorna
wilka.
— O mój tatusiu, mój złocisty… nie bijcie! Jeszce mi ten ostatni raz darujcie!
Dzieciństwo, Ojciec,
Kara
Wojciech nasadził na głowę białą sukienną czapę, poprawił rzemyki u postołów¹⁹,
przystanął chwilę we drzwiach, jakby się namyślając, wreszcie zawrócił w prawo i po-
szedł ku wsi.
— Juści²⁰ tak najlepiej — mówił do siebie półgłosem — do samego probosz-
cza nie pójdę, gdziebym ta śmiał zaprzątać głowę jego wielebności tym nicponiem.
Walantego się poradzę albo i Pietra. Organista, kościelny, uczone osoby, na każ-
dej książce znają czytać, prędzej umiarkują niż ja, co by za leki skuteczne były na
Wawrzkową chorobę. Ale gdzie onych szukać? Walantowa herod-baba, stary ucieka
z domu, kiej ino może; pewnikiem zemknął do Pietra i miód se oba pociągają.
Słusznie się Wojciech domyślał: organista i kościelny siedzieli w sadzie na dar-
niowej ławie pod rozłożystą jabłonią, kamionka²¹ z miodem i cynowe kubki przed
nimi.
— Niech będzie pochwalony… witajcie, kumotrowie! — rzekł kmieć, podcho-
dząc ku nim.
— Na wieki wieków — odparli razem, a gospodarz dodał: — Siadajcie wedle²²
nas, Wojciechu; Jaguś… jeszcze jeden kubek! Jakże tam u was, wszystko zdrowe?
— Dziękować Panu Jezusowi, krzepimy się jako tako — odpowiedział gość
i usiadł na zydlu przyniesionym przez córkę gospodarza.
Mówić o interesie zaraz po przywitaniu uważane jest na wsi za wielką nieprzyzwo-
Grzeczność, Obyczaje
itość i brak wychowania; tak samo pojmowano grzeczność i przed wiekami. Dlatego
też Wojciech ani wspomniał, z czym przychodzi, owszem, przeprosił przyjaciół, że
im przerwał rozmowę.
— A o czymże pogwarka? — spytał Piotra.
— Spominamy²³ se stare dzieje — odparł kościelny — raczej Walanty opowiada,
a ja słucham. Człowiek to niemal na pamięć umie, a nigdy mu się nie znudzi, zwłaszcza
od naocznego świadka słyszeć.
— O czymże takim?
— Sprawiedliwie gadają Piotr²⁴; rozmawialiśmy o bitwie pod Warną²⁵.
Kondycja ludzka, Chłop,
Pamięć
— O moiściewy²⁶… nie przerywajcież sobie; toć i ja strasznie bym rad usłyszał, jak
to było. Na wsi ludzie niewiela²⁷ wiedzą o świecie, prawdę rzec, a nie zełgać, nawet
nie ciekawi; a już co nasza Poręba, to prawie jak za murem. Puszcza niezmierzona
od zachodu słońca i od północy, rzeka nas opływa w półkole, w ciężkiej robocie
rok za rokiem przemija, człek się rodzi, żyje i umiera, nieświadomy niczego. Jeszcze
łaska boska, jeżeli zna imię najmiłościwszego króla. Ach, gadajcie, gadajcie… serce
mi z ciekawości młotami bije.
— Juści trudno, żebyście co z onego czasu zapamiętali — rzekł organista — ani
was może na świecie jeszcze nie było.
— A ileż ta temu będzie? — spytał Wojciech.
— Czekajcie, zaraz wyrachujemy. Miłościwy król Władysław²⁸ dwadzieścia lat
miał, gdy zginął w onej strasznej bitwie. Za wielką chlubę i cześć sobie poczytuję,
¹⁹
ostoł
— obuwie z łyka (łapcie) a. ze skóry zwierzęcej (skórznie).
²⁰
jci
(gw.: już ci) — oczywiście, rzeczywiście, w istocie.
²¹
kamioka
— gliniane naczynie.
²²
ee
— obok, przy.
²³
somia
(daw.) — wspominać.
²⁴
raieiie aaj iotr
(gw.) — Piotr mówi prawdę.
²⁵
o itie o ar
— Szczegóły historyczne o bitwie pod Warną wzięte z
roiki
Bielskiego.
²⁶
moicie
(gw.: moiście wy) — zwrot do słuchaczy, wyrażający emocje; dosł. jesteście moi, tj. moi
drodzy.
²⁷
ieiea
(gw.) — niewiele.
²⁸
łasła areck
(–) — syn Władysława Jagiełły, król Polski (–) i Wę-
gier (–).
Historia żółtej ciżemki

że w jednych obaśmy leciech²⁹ byli: dlatego też łacniej³⁰ mi to wyliczyć. Tedy dziś
mamy… dziś mamy… rok pański… Pieter?
— Tysiąc czterechsetny siedemdziesiąty dziewiąty.
— Juści, prawiuteńko się zgadza, bo mi się na pięćdziesiąty szósty obróciło³¹.
Zatem, jak raz trzydzieści pięć lat temu będzie w dniu dziesiątym listopada.
— Prawdę gadacie, że mnie na świecie nie było, bo mi się skończy w żytnie
żniwa trzydzieści cztery roki³². Ale co ta o mnie, powiadajcież od początku. Pietrowi
ta wszystko jedność, kiej zna³³, jak było, a ja nie.
— A więc posłuchajcie: Jak się miłościwy pan gotował na oną wyprawę, wszyst-
kie narody i wszyscy monarchowie radowali się, że mieczem polskiego króla moc
turecka zostanie na proch zgnieciona. Węgierskie wojsko pod dowództwem, jakże
mu to było… aha… Huniad³⁴, wojewoda siedmiogrodzki. Więc Węgrzy, Siedmio-
grodziany³⁵ i nasi, a nad wszystkimi hetmanem nasz młody król, Władysław. Ale
się miłościwy pan gryzł niesłychanie, że tak niewiele miał wojska: ino dwadzieścia
tysięcy. A o Turkach gadano, że się ich zebrało tysiąców³⁶ sto, tedy pięć razy tyle, co
naszych.
Walenty łyknął miodu i prawił dalej:
— Mnie wzięto między ciury³⁷, do posług, alem się wyprosił u jednego starszego
i pozwolił mi, jak przyjdzie do bitwy, iść z łucznikami.
— A umieliście się z kuszą obchodzić?
— Byli już tacy, co nauczyli — odparł organista — a nauczyli niezgorzej, bo
w kilku potrzebach³⁸ człek posłał pohańców³⁹ do piekła diabłu na pociechę z pół ko-
py⁴⁰, jeśli nie więcej. Idzie tedy chmara ludu, wszystko zbrojne, wyćwiczone, a takie
łakome krwi tureckiej, niczym wina. Po drodze zamki bez wiela kłopotu zdobywają
nasi, gdzie niektóre ze strachu same się poddają, a my ino naprzód a naprzód. Trze-
ciego dnia października miesiąca przeprawiliśmy się przez Dunaj. Aż tu przyjeżdża
z cztery tysiące⁴¹ wojska Dragula, wojewoda wołoski⁴². Odradzał on strasznie nasze-
mu miłościwemu panu tę turecką wyprawę; aż płakał pono. Wreszcie syna własnego
z onymi czterema tysiącami przy królu zostawił, a sam do dom powrócił. Młodym
wtedy był⁴³, niczego nie rozumiejący, ani mnie o to głowa nie bolała, kędy⁴⁴ nas
wiodą, szedłem jak baran za inszymi, za łaskę to sobie mając, że mnie, chudzinę,
biednego ciurę, choć czasem między żołnierstwo wetkną. Pod jednym zameczkiem
²⁹
eciec
(daw.) — dziś popr. forma Ms. lm: latach; w jednych leciech: w tym samym wieku.
³⁰
łacie
(daw.) — łatwo.
³¹
mi si a iiesit sóst oróciło
(gw.) — skończyłem pięćdziesiąt sześć lat.
³²
roki rokó
(gw.) — lata, lat.
³³
a
(gw.) — wiedzieć.
³⁴
Hia
— własc. Jan Hunyady (–), magnat węgierski, wojewoda siedmiogrodzki, po
śmierci Władysława Warneńczyka regent Węgier, sprawujący władzę w zastępstwie czteroletniego no-
wego króla.
³⁵
iemioroia
— dziś popr. forma M. lm: Siedmiogrodzianie;
iemioró
a.
rasaia

kraina w środkowej części dzisiejszej Rumunii, zasiedlona w średniowieczu przez osadników węgier-
skich i niemieckich. W XVI i XVII w. księstwo zależne od tureckiego Imperium Osmańskiego, potem
przeszło pod władzę Austrii i Węgier. Z Siedmiogrodu pochodził król Polski Stefan Batory (–).
³⁶
tsicó
— dziś popr. forma D. lm: tysięcy.
³⁷
cira
— sługa obozowy, dbający o ekwipunek, konie i jedzenie dla żołnierzy.
³⁸
otrea
(daw.) — bitwa.
³⁹
oaiec
(daw., pogard.) — poganin; tu: muzułmanin, Turek a. Tatar.
⁴⁰
koa
— .
⁴¹
cter tsice
— dziś popr. forma: z czterema tysiącami.
⁴²
ołoski
— z Wołoszczyzny, krainy położonej w płd. części dzisiejszej Rumunii. Wołoszczyzna,
rządzona przez hospodara, pozostawała zależna politycznie od Węgier i Turcji.
⁴³
młom te ł
— byłem wtedy młody.
⁴⁴
k
— dokąd.
Historia żółtej ciżemki

tom się tak siepał, tak dokazował⁴⁵, aż mnie rotmistrz zauważył i w nagrodę przezna-
czył do posług miłościwego pana.
— O Jezu… toście go mogli z bliska oglądać?
Uroda
— No jakże? Ma się wiedzieć, żem się temu cudnemu obliczu do syta napatrzył…
Ilekroć wspomnę o tym wszystkim, to go jak żywego przed sobą widzę.
— O mój Walanty, powiadajcież, jaki był?
— Rosły był; gdy stał w polu z inszymi hetmany⁴⁶ w naradzie, to z daleka po-
Król, Sługa
wiewały białe pióra na jego hełmie, pół głowy ponad tamtymi. Śniadego był ciała
i czarnych włosów, twarzy pociągłej, a oczy… niczemu nie przyrównane — królew-
Wzrok
skie. Zanim usta przemówiły słowo, rozkazywały oczy. Gdy na cię spojrzał, ogień
i mróz cię przelatował⁴⁷. A w insze razy znowu, gdy te gwiazdy łaskawie ku tobie
zwrócił, to jakby głos jakiś wołał wielki: na kolana! Ilem ja razy chciał przypaść do
nóg umiłowanego króla i stopy jego całować… inom nie śmiał. Przed namiotem jak
pies leżeć i snu pańskiego strzec, to był zaszczyt najpiękniejszy i niejeden mi tego
szczęścia zazdrościł.
Zamilkł i przymknął oczy, szukając w duszy smutnych wspomnień wątku.
— Ano, tedy szliśmy a szli, niczym burza, co po drodze drzewa łamie i z korze-
niami wyrywa. Ażeśmy stanęli pod Warną⁴⁸.
— Twierdza jaka czy stolica królewska?
— Miasto niewielkie nad morzem… jakimsi Czarnym. Dopierośmy się tam do-
wiedzieli, jakie niezliczone chmary pogaństwa zgromadził sułtan Amurat przeciw
nam. Zaraz po wschodzie słońca zaczęto ustawiać chorągwie według rozporządzenia
królewskiego. Ja stałem przed drzwiami namiotu, nasłuchując, kiedy w dłonie kla-
śnie, co znaczyło, że posługi mu potrza⁴⁹… Na dany znak wszedłem, zatrzymałem się
u proga i pokłoniłem się do ziemi. „Podawaj zbroję” — rzekł mi krótko. Upiąłem na
Omen
nim wszystko sprawnie (już bym dziś chyba nie zdolił⁵⁰, takie te sprzączki i haczyki
misterne były); podaję hełm, wziął go ode mnie, aliści wyślizga mu się z rąk⁵¹, toczy
się z brzękiem po ziemi. Ciary mnie przeszły, a król przeżegnał się trzy razy. Wy-
chodzimy na pole, giermek podprowadza konia, a ten dęba staje, głową kręci, zadem
rzuca, trzech go musiało trzymać, zanim dał wsiąść na siebie. Znowu mi coś serce
ścisnęło jakby żelazną obręczą.
— I że też to miłościwy pan tych przestróg z nieba nie usłuchał.
— Taki był. Widno po dziadku Olgierdzie⁵² upór odziedziczył; tamten, powiadają
ludzie, srodze był twardej woli. Myślicie, że na tym koniec? Wróżka Cyganka skądsi
przedarła się do obozu i na świętości zaklinała króla, coby⁵³ w pole nie wyruszał. On
zaś wytłumaczył to sobie, jako oną wieszczkę Turkowie posłali, by serce we wojsku⁵⁴
osłabić. Może mu ta nie bardzo wesoło na duszy było, ale się ino rozśmiał i babę precz
napędzić kazał. Ruszają tedy z obozu, chorąży z proporcem królewskim na przedzie;
wiatr się zrywa niemały. Skręcił chorągiew około drzewca, zaczem ją rozwinął z nagła
i w trzy kawały poszarpał.
— Znak od Boga — westchnął kościelny.
⁴⁵
okaoał
— dziś popr.: dokazywał.
⁴⁶
etma
(daw.) — dziś popr. forma N. lm: z hetmanami.
⁴⁷
reatoał
— dziś popr.: przelatywał.
⁴⁸
ara
— miasto i port nad Morzem Czarnym na terenie Bułgarii.
⁴⁹
otra
(gw.) — potrzeba.
⁵⁰
oi
— zdołać, dać radę.
⁵¹
oaj ełm ia m si rk
— Ten szczegół i wszystkie następne wzięte z
roiki
Bielskiego.
⁵²
ier
(zm. ) — wielki książę litewski, ojciec Władysława Jagiełły.
⁵³
co
(gw.) — żeby.
⁵⁴
e ojsk
(gw.) — w wojsku.
Historia żółtej ciżemki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • monissiaaaa.htw.pl