Dolly i Swietobliwa ciemnota - Richard Dawkins, Książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dolly i ¶wi±tobliwa ciemnota
Autor tekstu: Richard Dawkins
Od Redakcji
25 pa¼dziernika 2004 kardynał Joseph Ratzinger dyskutował z Ernesto Galli,
historykiem i publicyst± włoskiego dziennika Corriere della Sera. Podczas dyskusji
ten jeden z czołowych hierarchów ko¶cioła katolickiego i prefekt rzymskiej
Kongregacji Nauki Wiary stwierdził, ¿e klonowanie jest gorsze od broni masowego
ra¿enia, wyraził równie¿ pogl±d, ¿e człowiek jest zdolny do laboratoryjnej produkcji
drugiego człowieka, który nie jest ju¿ darem Boga lub natury. Mo¿e on zostaæ
wyprodukowany i tak, jak został wyprodukowany, mo¿e byæ zniszczony -
o¶wiadczył kardynał Jospeh Ratzinger. W zwi±zku z t± wypowiedzi± przypominamy
artykuł Richarda Dawkinsa, który uczony opublikował po raz pierwszy w kilka
tygodni po pierwszych prasowych doniesieniach o sklonowaniu owcy Dolly.
*
Niektóre wiadomo¶ci, takie jak np. sklonowanie owcy Dolly, zawsze wywołuj±
gwałtowny wzrost aktywno¶ci prasy. Publicy¶ci tr±bi± o takim wydarzeniu na
prawo i lewo, powa¿nie i niepowa¿nie; czasami nawet inteligentnie. Producenci
radiowi i telewizyjni łapi± za telefony i zbieraj± ludzi do przedyskutowania
aspektów prawnych i etycznych. Jak mo¿na siê tego spodziewaæ, niektórzy z
uczestników dyskusji s± ekspertami w dziedzinie nauki, i jest to niew±tpliwie
słuszne. Równie wła¶ciwy jest udział w takich dyskusjach uczonych z dziedzin
takich jak filozofia etyki lub prawo. Obie kategorie zaprasza siê do studia ze
wzglêdu na ich własne zasługi, z powodu specjalistycznej wiedzy lub dowiedzionej
zdolno¶ci inteligentnego my¶lenia i jasnych wypowiedzi. Dyskusje miêdzy takimi
lud¼mi s± na ogół pouczaj±ce i cenne.
Nie mo¿na tego samego powiedzieæ o trzeciej, obowi±zkowo obecnej kategorii
go¶ci przed kamerami, a mianowicie o religijnym lobby. Powinienem tu pisaæ o
religijnych lobby, bo reprezentowane byæ musz± wszystkie religie. Co mno¿y liczbê
ludzi obecnych w studio i w zwi±zku z tym potrzeba na audycjê wiêcej czasu,
czêsto zmarnowanego.
Z uprzejmo¶ci nie wspomnê nazwisk, ale podczas tygodnia sławy godnej
podziwu Dolly wzi±łem udział w dyskusjach radiowych i telewizyjnych na temat
klonowania z wieloma znacz±cymi przywódcami religijnymi i nie było to buduj±ce.
Jeden z najwybitniejszych z tych rzeczników, niedawno wyniesiony do godno¶ci
członka Izby Lordów, ¶wietnie wystartował odmawiaj±c podania rêki kobietom w
telewizyjnym studio, najwidoczniej z powodu obaw, ¿e mog± mieæ menstruacjê lub
byæ w inny sposób "nieczyste". Przyjêły tê obrazê znacznie uprzejmiej ni¿ ja bym
to zrobił i z "respektem", jakim zawsze obdarza siê przes±dy religijne - ale nie inne
rodzaje przes±dów. Dyskusjê rozpoczêła prowadz±ca j± kobieta, która - traktuj±c
tego brodatego patriarchê z niezmiernym szacunkiem - poprosiła go o
sprecyzowanie, jakie szkody mo¿e uczyniæ klonowanie, on za¶ odpowiedział, ¿e
bomby atomowe s± szkodliwe. Istotnie s±, nie mo¿na siê z tym nie zgodziæ. Ale czy
nie mieli¶my dyskutowaæ o klonowaniu?
Poniewa¿ sam przesun±ł dyskusjê na bomby atomowe, to mo¿e wiedział wiêcej
o fizyce ni¿ o biologii? Ale nie, po ¶miałym oznajmieniu nieprawdziwej informacji,
¿e Einstein rozszczepił atom, mêdrzec z pewno¶ci± siebie przeszedł do dziedziny
historii. Rzucił wa¿k± uwagê, ¿e poniewa¿ Bóg trudził siê przez sze¶æ dni i
odpoczywał dnia siódmego, naukowcy tak¿e powinni wiedzieæ, kiedy siê zatrzymaæ.
Albo rzeczywi¶cie wierzył, ¿e ¶wiat został stworzony w sze¶æ dni, w którym to
wypadku sama jego ignorancja dyskwalifikowała go jako powa¿nego dyskutanta,
albo, jak delikatnie zasugerowała prowadz±ca dyskusjê, przedstawił tê uwagê jako
czyst± przeno¶niê - a w takim razie była to kiepska przeno¶nia. Czasami dobrze
jest zatrzymaæ siê, a czasami dobrze jest kontynuowaæ. Sztuk± jest zdecydowanie,
kiedy siê zatrzymaæ. Przeno¶nia Boga odpoczywaj±cego siódmego dnia nie mo¿e,
sama w sobie, powiedzieæ nam, kiedy osi±gnêli¶my wła¶ciwy punkt, ¿eby siê
zatrzymaæ. Jako przeno¶nia historia stworzenia w sze¶æ dni jest pusta. Jako
historia jest fałszywa. Po co wiêc j± wyci±gaæ?
Podczas tej samej dyskusji reprezentant rywalizuj±cej religii wykazywał wyra¼n±
dezorientacjê. Dał wyraz czêstej obawie, ¿e ludzki klon nie bêdzie miał
indywidualno¶ci. Nie bêdzie cał±, odrêbn± istot± ludzk±, ale zaledwie bezdusznym
automatem. Kiedy ostrzegłem go, ¿e jego słowa mog± byæ obra¼liwe dla bli¼ni±t
jednojajowych, powiedział, ¿e bli¼niêta jednojajowe to zupełnie inny przypadek.
Dlaczego?
W innej dyskusji, tym razem dla radia, jeszcze inny przywódca religijny był w
podobny sposób zagubiony w kwestii bli¼ni±t jednojajowych. On tak¿e miał
"teologiczne" podstawy do obaw, ¿e klon nie bêdzie odrêbn± jednostk± i dlatego
bêdzie mu brakowało "godno¶ci ludzkiej". Został szybko poinformowany o
niekwestionowanym fakcie naukowym, ¿e bli¼niêta jednojajowe s± wzajemnymi
klonami z tymi samymi genami, podobnie jak Dolly, tyle ¿e Dolly jest klonem
starszej owcy. Czy rzeczywi¶cie s±dzi, ¿e bli¼niêtom jednojajowym (a wszyscy
jakich¶ znamy) brak godno¶ci ludzkiej? Przyczyna, dla której zanegował znaczenie
analogii z bli¼niêtami jednojajowymi była doprawdy dziwna. Poinformował nas, ¿e
pokłada wielk± wiarê w przewagê wychowania nad natur±. To dziêki wychowaniu
bli¼niêta jednojajowe s± rzeczywi¶cie ró¿nymi jednostkami. Kiedy znasz parê
bli¼ni±t, zakoñczył triumfalnie, widzisz, ¿e nawet wygl±daj± trochê inaczej.
Hm, no wła¶nie. A je¶li parê klonów dzieli piêædziesi±t lat, to czy ich wychowanie
nie bêdzie siê jeszcze bardziej ró¿niæ? Czy nie strzeliłe¶ sobie gola do własnej
teologicznej bramki? Tego zupełnie nie zrozumiał - ale w koñcu nie zaproszono go
do dyskusji ze wzglêdu na zdolno¶æ logicznego my¶lenia. Nie chcê brzmieæ
uszczypliwie, ale pozwalam sobie zasugerowaæ producentom radiowym i
telewizyjnym, ¿e pozycja rzecznika danej "tradycji", "wiary" czy "wspólnoty" mo¿e
nie wystarczaæ. Czy minimalne kwalifikacje i inteligencja nie s± tak¿e po¿±dane?
Religijne lobby, rzecznicy "tradycji" i "wspólnot" ciesz± siê uprzywilejowanym
dostêpem nie tylko do ¶rodków masowego przekazu, ale równie¿ do wpływowych
komitetów składaj±cych siê z ludzi wielkich i szlachetnych, do rz±dów i zarz±dów
szkół. Regularnie zabiega siê o mo¿liwo¶æ wysłuchania ich pogl±dów i komisje
parlamentarne wysłuchuj± ich z przesadnym "respektem". Mo¿emy byæ pewni, ¿e
kiedy zostanie powołana komisja doradcza w sprawie klonowania czy
jakiegokolwiek innego aspektu technologii wspieranego rozrodu, religijne lobby
bêd± tam obficie reprezentowane. Rzecznicy religii ciesz± siê doj¶ciami do
wpływów i władzy, na jakie inni musz± zarobiæ własnymi zdolno¶ciami czy
kompetencjami. Na jakiej podstawie?
Dlaczego nasze społeczeñstwo tak potulnie zgodziło siê na wygodn± fikcjê, ¿e
pogl±dy religijne maj± jakie¶ specjalne prawo do reprezentacji automatycznie i bez
dyskusji? Je¶li chcê, by respektowano moje pogl±dy w sprawach polityki, nauki czy
sztuki, muszê zarobiæ na ten respekt argumentami, rozs±dkiem, elokwencj± czy
odpowiedni± wiedz±. Muszê wytrzymaæ krytykê ludzi o innych pogl±dach. Ale je¶li
mam pogl±d, który jest czê¶ci± mojej religii, krytycy musz± z szacunkiem
zamilkn±æ, bo inaczej nara¿± siê na oburzenie społeczeñstwa. Dlaczego religijne
opinie nie mog± podlegaæ krytyce? Dlaczego musimy je respektowaæ tylko dlatego,
¿e s± religijne?
Co wiêcej, jak mamy zdecydowaæ, która z wzajemnie sprzecznych religii ma
uzyskaæ ten niekwestionowany szacunek, ten niezasłu¿ony wpływ? Je¶li do
telewizyjnego studia lub do komisji doradczej zaprosimy rzecznika chrze¶cijan, czy
ma to byæ katolik, czy protestant, czy te¿ musimy mieæ obu, ¿eby było
sprawiedliwie? (W koñcu w Irlandii Północnej te ró¿nice s± wystarczaj±co istotne,
by stanowiæ uznany motyw morderstwa.) Je¶li mamy ¿yda i muzułmanina, czy
musimy mieæ zarówno ortodoksyjnego, jak i reformowanego ¿yda, zarówno szyitê,
jak i sunnitê? A dlaczego nie wyznawców Moona, scjentologów i druidów?
Nie umiem dostrzec przyczyny, dla której społeczeñstwo akceptuje, ¿e rodzice
maj± automatyczne prawo wychowywania swoich dzieci w okre¶lonej religii i mog±
je wycofaæ na przykład z lekcji biologii, gdzie naucza siê ewolucji. Byliby¶my
jednak oburzeni, gdyby dzieci zabierano z lekcji historii sztuki, na których mog± siê
dowiedzieæ o zaletach dzieł artystów, którzy nie podobaj± siê rodzicom. Potulnie
zgadzamy siê, je¶li student powiada: "Z powodu moich przekonañ religijnych nie
mogê braæ udziału w egzaminie w tym samym czasie co inni, tak wiêc, niezale¿nie
od tego, jakie to sprawia kłopoty, bêdzie pan musiał wyznaczyæ dla mnie specjalny
egzamin". Nie jest oczywiste, dlaczego traktujemy takie ¿±danie z wiêkszym
szacunkiem ni¿ powiedzmy: "Z powodu meczu koszykówki (czy urodzin matki) nie
mogê braæ udziału w egzaminie w tym dniu". Takie uprzywilejowane traktowanie
religijnych opinii siêga szczytu w czasach wojny. Wysoce inteligentny i uczciwy
człowiek, który uzasadnia swój osobisty pacyfizm głêboko przemy¶lanymi
argumentami filozoficznymi ma wielkie kłopoty z uzasadnieniem swego prawa do
odmowy słu¿by wojskowej. Gdyby tylko wyznawał religiê, której ¶wiête ksiêgi
zakazuj± noszenia broni, w ogóle nie potrzebowałby innych argumentów. Ten sam
niekwestionowany szacunek dla religii powoduje, ¿e społeczeñstwo wydeptuje
¶cie¿ki do drzwi swoich religijnych przywódców, kiedy tylko pojawia siê problem
taki jak klonowanie. Byæ mo¿e powinni¶my raczej słuchaæ tych, których słowa
rzeczywi¶cie stanowi± podstawê do tego, by braæ je pod rozwagê.
*
Rozdział z ksi±¿ki A Devil's Chaplain. Tekst został przeło¿ony specjalnie dla
serwisu "Racjonalista", za zezwoleniem Autora.
Contents Copyright (c) 2000-2006 by Mariusz Agnosiewicz
Programming Copyright (c) 2001-2006 Michał Przech
Design & Graphics Copyright (c) 2002 Ailinon
Autorem tej witryny jest Michał Przech, zwany ni¿ej Autorem.
Wła¶cicielem witryny s± Mariusz Agnosiewicz oraz Autor.
¯adana czê¶æ niniejszych opracowañ nie mo¿e byæ wykorzystywana w celach
komercyjnych, bez uprzedniej pisemnej zgody Wła¶ciciela, który zastrzega sobie
niniejszym wszelkie prawa, przewidzaiane w przepisach szczególnych, oraz zgodnie
z prawem cywilnym i handlowym, w szczególno¶ci z tytułu praw autorskich,
wynalazczych, znaków towarowych do tej witryny i jakiejkolwiek ich czê¶ci.
Wszystkie strony tego serwisu, wliczaj±c w to strukturê podkatalogów, skrypty
JavaScript oraz inne programy komputerowe, zostały wytworzone i s±
administrowane przez Autora. Stanowi± one wył±czn± własno¶æ Wła¶ciciela.
Wła¶ciciel zastrzega sobie prawo do okresowych modyfikacji zawarto¶ci tej witryny
oraz niniejszych Praw Autorskich bez uprzedniego powiadomienia. Je¿eli nie
akceptujesz tej polityki mo¿esz nie odwiedzaæ tej witryny i nie korzystaæ z jej
zasobów.
Informacje zawarte na tej witrynie przeznaczone s± do u¿ytku prywatnego osób
odwiedzaj±cych te strony. Mo¿na je pobieraæ, drukowaæ i przegl±daæ jedynie w
celach informacyjnych, to znaczy bez czerpania z tego tytułu korzy¶ci finansowych
lub pobierania wynagrodzenia w dowolej formie. Modyfikacja zawarto¶ci stron oraz
skryptów jest zabroniona. Niniejszym udziela sie zgody na swobodne kopiowanie
dokumentów serwisu Racjonalista.pl tak w formie elektronicznej, jak i drukowanej,
w celach innych niz handlowe, z zachowaniem tej informacji.
Plik PDF, który czytasz, mo¿e byæ rozpowszechniany jedynie w formie oryginalnej,
w jakiej wystêpuje na witrynie.
Plik ten nie mo¿e byæ traktowany jako oficjalna lub oryginalna wersja tekstu, jaki
zawiera.
Tre¶æ tego zapisu stosuje siê do wersji zarówno polsko jak i angielskojêzycznych
serwisu pod domenami Racjonalista.pl, TheRationalist.org, TheRationalist.eu.org,
Neutrum.Racjonalista.pl oraz Neutrum.eu.org.
Wszelkie pytania proszê kierowaæ do info@racjonalista.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]